poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział XXI

Angel od 3 miesięcy próbuje złapać jakikolwiek kontakt z Lucasem. Boję się o nią.. Boję się, że w końcu coś w niej pęknie i zrobi sobie krzywdę..
Całymi dniami przesiaduje w pokoju, nie ma jakiegokolwiek kontaktu z rzeczywistością.. Nie chce jeść.. Cały czas łyka leki nasenne ..Od dawna zabiegaliśmy z Kendallem, aby zmieniła coś w swoim życiu.. Ona nie chce słuchać.. Wiemy, że jedyną osobą której teraz potrzebuje jest Lucas.

Obiecuję, że jak go zobaczę to wygarnę mu to wszystko.. Wszystko co zrobił Angel.. To przez niego dziewczyna jest w rozsypce..  Podczas rozmowy nie dopuścił jej nawet do głosu.. Nie dał jej szansy na jakiekolwiek wyjaśnienia.

Jeśli chodzi o mnie i Kendalla...
Nasz głupi zakład o "nietykalność" naprawdę działa mi na nerwy.. Od 3 miesięcy nie czuję smaku jego ust za którymi tak bardzo tęsknię..  Mam wrażenie, że robi to wszystko specjalnie.. Chce mnie po prostu wykorzystać.. A jeśli nie to.. Jaki może być powód jego zachowania? Być może... . Nawet te dwa głupie słowa sprawiają mi trudność w wymowie..  Zdradza mnie?
Długo myślałam nad tym wszystkim i muszę odbyć z nim poważną rozmowę.

Postanowiłam wziąć szybki prysznic i się przebrać.
Zeszłam na dół i obserwowałam jak blondyn przegląda jakieś papiery.
Usiadłam naprzeciw i zabrałam mu kartkę.
-Kurde Lilka mam sporo pracy nie przeszkadzaj mi teraz.
-Chcę tylko porozmawiać.
-O czym znowu. Przecież cały czas gadamy- burknął wściekły i wytargał mi kartkę z ręki.
-Chyba sobie żartujesz- wstałam oburzona zakładając ręce- Ty nawet nie zwracasz na mnie uwagi...
-Słuchaj to tylko przez to, że mam sporo pracy- wymamrotał nie odwracając wzroku od papierów.
Zaśmiałam się zirytowana i poszłam do kuchni ochłonąć. Po chwili jednak wróciłam.
-Dlaczego traktujesz mnie jak intruza?
-Głupoty- oburzył się.
-Myślisz, że jeśli przestaniesz okazywać mi miłość to z rozpaczy wskoczę Ci do łóżka w nadziei, że to wszystko wróci  ?
Chłopak podniósł na mnie wzrok całkowicie zbity z tropu.
-Co! Czyżbym trafiła ?- zaśmiałam się perfidnie- A może mnie zdradzasz?- nadal cisza.
-Dobra...- mruknęłam załamana i poszłam do kuchni- Nie..- wróciłam do Kendalla.
-Mam już tego dosyć! To już nawet nie przypomina związku!- krzyknęłam na niego.
-Kochanie - wstał z miejsca i podszedł w moim kierunku.
-Hah... Teraz! Teraz Ci się przypomina, że masz dziewczynę ?! Teraz, kiedy wiesz że możesz ją stracić! Powiedz mi o co chodzi.. Mam już dosyć domyślania się co zrobiłam nie tak.. Chcę wiedzieć teraz, czy jest szansa żeby to odzyskać- spojrzałam na niego ze łzami w oczach..  Nie chciałam płakać, zawsze ukrywałam swój smutek.. Dawno temu obiecałam sobie, że będę silna.. Jednak w tej chwili czułam, że tracę coś cennego.. Zawsze bałam się zaangażowania.. Przywiązywałam się do ludzi zbyt szybko i zbyt mocno.. Nigdy nie potrafiłam wymazać ich z przeszłości.. W stosunku do Kendalla było podobnie, dlatego to wszystko tak bardzo bolało.
-O czym Ty mówisz- złapał mnie za ręce- To nie tak, że przestałem Cię kochać- spojrzał mi w oczy i delikatnie odgarnął włosy za ucho- Nie mógłbym Cię zdradzić, nie zniósłbym samej świadomości.
-To jak chcesz wytłumaczyć swoje zachowanie?- odsunęłam się od niego- Chcę znać prawdę, jeśli mi nie powiesz stracę do Ciebie zaufanie.
-Ostatnio naprawdę jestem zajęty. Praca mnie wykańcza.
-Takie masz wytłumaczenie? -parsknęłam śmiechem- Rozumiem, że wstajesz o 6 i wracasz późno, ale to nie jest powód, żeby unikać mnie przez resztę dnia.- odepchnęłam go i poszłam  wściekła do swojego pokoju, a co za tym idzie? Oczywiście Kendall pobiegł za mną z swoimi tłumaczeniami.. Szybko zamknęłam się w pokoju na klucz i usiadłam na łóżku zapłakana.
-Skarbie- westchnął- Proszę porozmawiaj ze mną.. Wpuść mnie..- powiedział łagodnym tonem.. Próbował złagodzić całą sytuację, ale Ja już naprawdę nie miałam siły na kłótnie.. Nie miałam siły walczyć o nasz związek, który od kilku miesięcy był w opłakanym stanie.
Położyłam się na łóżku i mocno wtuliłam w poduszkę zalana łzami.
-Liluś- do pokoju wszedł Kendall.
-Jak ty to ?- uniosłam sie delikatnie.. Stał kilka metrów dalej z śrubokrętem w ręku- Daj mi święty spokój- cała zakryłam się kołdrą.
-Wiem jak to wszystko wygląda- usiadł na łóżku- Chcę Cię o coś poprosić.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam w jego kierunku.. Kiedy zobaczył w jakim jestem stanie od razu odwrócił wzrok.
-Nawet patrzeć na mnie nie możesz- spuściłam wzrok.
-Chcę Cię o coś poprosić. Obiecaj, że nie będziesz odciągać mnie od tego pomysłu- spojrzałam na niego wystraszona.
-Niczego nie obiecuję...
-Obiecaj...- złapał mnie za rękę.. Zbliżyłam się delikatnie.. Nasze usta miały połączyć się w pocałunku..
-Nie Lila!- odepchnął mnie mocno.. Nie wiedziałam co się dzieje.. Co ja mu takiego zrobiłam, że już mnie nie kocha.
Wstałam gwałtownie z łóżka i wyjęłam z szafy plecak.
-Co robisz?- uniósł lewą brew do góry.
-To czego chcesz- powiedziałam bezgłośnie.. Zaczęłam wyjmować wszystkie ubrania i rzucać na łóżko.
Kendall obserwował każdy mój ruch.. Nic nie zrobił.. Nawet nie drgnął.. Zdawało się, że tylko czekał kiedy w końcu zapnę plecak i wyjdę.
W końcu zapięłam torbę i przerzuciłam przez ramie..
-Gdzie moja broń?- spojrzałam na niego wyczekując odpowiedzi.
-Nie mogę Ci jej dać.. Nie kiedy jesteś w takim stanie.. - cały czas patrzył w jeden punkt.. Specjalnie unikał mojej postaci.. Zaśmiałam się bezgłośnie.
-Łamiesz mi serce... Właściwie już je potargałeś i wyrzuciłeś jak śmiecia.. Haha.. Nie mogę zabrać swojej broni.. Powiedz mi.. O co chodzi.. Nawet jeśli się zabiję.. Ty mnie już nie kochasz.. To koniec- powiedziałam cała roztrzęsiona.. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać tego co moje.
-Lila!- podbiegł do mnie szybko i złapał mocno za nadgarstki.. Zaczęłam się z nim szarpać ale był silniejszy.. W końcu uległam i spuściłam wzrok..
-Fajnie było?
-O czym mówisz?- spojrzał mi w oczy.
-Pytam, czy fajnie się mną bawiłeś ?- uśmiechnęłam się sztucznie- Mam nadzieję, że było warto.. Ja bawiłam się świetnie..- odepchnęłam go z całej siły i złapałam za broń..
-Oddaj to...- podszedł powoli.
-Żartujesz ? To wszystko co mam.. Całe moje życie..-schowałam pistolet do torby.
Nagle z szafy wyleciały jakieś dokumenty.. Kucnęłam żeby przyjrzeć się z bliska...
-Co to ?- spojrzałam na Kendalla.. Zrobił wielkie oczy.
-Nie czytaj.. To moje..
-Badania na obecność..- chłopak wytargał mi dokument z ręki.
-Nie ważne.. Życzę udanego życia z tą zdzirą..
-Nie zdra.. Nie ważne..- powiedział i usiadł na łóżku.
Szybko wyszłam z pokoju i zbiegłam schodami na dół.
-Ang..- westchnęłam i pobiegłam z powrotem na górę.. Cała we łzach wbiegłam do pokoju.
-Lilka? - zerwała się z łóżka.




*Z perspektywy Angel*





Siedziałam w ciemności przeglądając stare zdjęcia.. Nagle do pokoju wbiegła Lili.. Była roztrzęsiona.. Jej oczy były czerwone od łez.. Usiadła na dywanie i mocno się we mnie wtuliła.
-Hej- przytuliłam ją mocno- Co się stało.. Coś z Lucasem? - Byłam pełna obaw, że coś mogło mu się stać.
Dziewczyna po chwili odkleiła się ode mnie.. Opowiedziała jakie zdarzenia miały przed chwilą miejsce w naszym domu.
-Nie wierzę w to- uśmiechnęłam się do niej- Kendall Cię kocha.
Byłam naprawdę zdziwiona, że zerwał z Lilką.. Jeszcze niedawno oddałby za nią własne życie.
-Idę po niego- zerwałam się z miejsca.
-Nie ! Tylko nie to!-blondi pociągnęłam mnie z powrotem na ziemie.
-Nie wierzę, że to zrobił- krzyknęłam wściekła- Najpierw Lucas, a te..- czułam, że i ja wybuchnę płaczem.
-Lucas Cię kocha- uśmiechnęła się Lil- Zawsze będzie.. Nie pozwolił mi pisnąć słowa.. Bardzo chce wrócić, ale boi sie spojrzeć Ci w oczy.. Chyba duma mu nie pozwala- zaśmiała się blondynka lecz po chwili uśmiech zszedł jej z twarzy.
-Muszę iść- podniosła się delikatnie.
-Zwariowałaś.. Gdzie chcesz iść?- stanęłam jej na drodze.
-Dam sobie radę- uśmiechnęła się sztucznie- Rodzice zostawili nam w spadku kawalerkę w centrum miasta..
-Angel!- usłyszałam głos Kendalla. Liliana spojrzała na mnie wystraszona..
-Okno-uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam na pożegnanie.
-Wyślę Ci adres- pokazała na telefon.. Szybko otworzyła okno.. Wyrzuciła plecak.. Spojrzała w dół i skrzywiła się na samą myśl- Z większych wysokości się spadało- uśmiechnęła się do mnie i ..skoczyła.. Podbiegłam do okna ..Wszystko było w porządku.
-Czy ona..-do pokoju wszedł Kendall- Widziałem tylko blond kosmy..-szybko podbiegł do okna i obserwował jak dziewczyna biegnie w stronę taksówki.. Widziałam, że ledwo powstrzymywał łzy.
-Wytłumacz mi to!-krzyknęłam.


Z perspektywy Kendalla



-Wytłumacz mi to!-spojrzała na mnie Angel.. Sam miałem ochotę krzyczeć.
-Nie mogę..-mruknąłem.
-Kurde Kendall ogarnij się ! Nie maż się jak mała dziewczynka i powiedz..-nie miałam dla niego litości- Zaraz stracę cierpliwość i podpalę ten przeklęty dom!
-Mam HIV

Powiedziałem to.. Od 3 miesięcy byłem z tym zupełnie sam.. W końcu wydusiłem to z siebie..

-Kendall..- Angel przytuliła mnie mocno.
-Musiałem z nią zerwać.. Nie chcę żeby wiedziała.. Nie chcę żeby żyła z kimś takim.
-Zrozumiałaby..
-Wiesz co mówią o zakażonych tym wirusem?!- łzy spływały mi po twarzy.. Nie wiem kiedy i jak zaraziłem się tym cholerstwem! Nie chcę jej narażać ! Chcę dla niej normalnego życia! Nigdy bym sobie nie wybaczył.. -Nie mów jej o niczym Angel.. Nikt ma się nie dowiedzieć..
-Dobrze.. Ale czy to jest pewne ? Może badania są błędne.. Może trzeba je powtórzyć.. U ilu lekarzy byłeś?
-Byłem u dwóch.. Wiem co mi dolega.. Nie przejmuj się.. Muszę sam to udźwignąć- wstałem i od razu wybiegłem z domu.

Z perspektywy Lucasa


Tak, wiem.. Nienawidzę się za to co zrobiłem.. Po prostu.. To już za wiele nawet jak na takiego człowieka, którym się stałem.. Chciałem uciec od wszystkiego.. Nie na zawsze.. Choćby na 5 minut.. Poczuć to co czują inni ludzie, którzy nie mają związanej przeszłości z mafią.. Być przeciętnym człowiekiem.

Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Ktoś wszedł do domu. Zerwałem się z krzesła żeby to sprawdzić.
-Lili ?
-Lucas?- wymieniliśmy się spojrzeniami.. Widziałem, że była czymś załamana. W ręku mocno trzymała plecak. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem.
Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Byłem naprawdę zaskoczony tą sytuacją. Wiem, że za tym coś stoi. Tylko co ?