sobota, 26 października 2013

Rozdział XX

Z perspektywy Angel


                Nie wiem co się stało.. A tym bardziej co się podziało kilka dni temu.. Obudziłam się gdzieś daleko od domu, pół naga bo tylko w stroju striptizerki.. Czułam, że chyba za dużo wzięłam.. Moja głowa pękała. Miałam dość tego piszczącego dźwięku w moich uszach.
                Wstałam i lekko się wyprostowałam. Byłam w lesie.. Jakieś 20 kilometrów od domu.. Nogi mnie strasznie daleko poniosły. To tu się wszystko zaczęło.. Dziwne..
                Próbowałam dodzwonić się do Lucasa ale nie odbierał.. To nie możliwe.. Zawsze to robił.. Musiało coś się stać.. Po prostu musiało. Martwiłam się strasznie, lecz nagle dostałam sms'a: 
"Nie wiem po co dzwonisz.. Nie zależy ci na mnie, więc? Dam po prostu spokój.
Lucas"
- Teraz to naprawdę nic mnie nie zdziwi.. - mruknęłam do siebie i ruszyłam w stronę domu. Gdy tylko znalazłam się na miejscu poszłam do pokoju mojego i Lucasa. Kiedy mnie zobaczył opuścił pomieszczenie kierując się do kuchni.
-Możesz mi powiedzieć o co ci tak naprawdę chodzi ?!- złapałam go za ramie. Nic mi nie odpowiedział.
-Jak zrobiłam coś źle to mi po prostu powiedz- spojrzałam mu w oczy.
-Nie jesteśmy już razem więc o co ci chodzi ?- jego słowa odjęły mi mowę
- O czym ty mówisz ?- poczułam napływ łez.
-Co? Już nie pamiętasz ? - wziął łyka wody.
-No właśnie nie wiem o co ci chodzi... - spojrzałam na niego bezradna. A co jeśli wczoraj wydarzyło się coś złego ? Ale ja nic nie pamiętam !
-Ah.. nie pamiętasz ? Bo to ja wczoraj tańczyłem w klubie ze striptizem w samej bieliźnie !?-zaczął krzyczeć- A jak już cię z tam tond zabrałem to miałaś wielki problem !
- ...Co? -właśnie tego najbardziej się obawiałam.
-Myślałem, że z tym skończysz ! Obiecałaś, że nie wrócisz do przeszłości !- spojrzał mi prosto w oczy- Nie jesteś moją Angeliką, którą tak bardzo kocham- o razu wybuchłam płaczem- Nie myśl, że to mnie rusza.. - wziął kurtkę i wyszedł z domu.
-Lucas !- pobiegłam za nim i złapałam za ramie- Proszę cię nie rób mi tego- nadal nie mogłam powstrzymać płaczu.
-Przepraszam Cię, ale to nie ma szans. Nie chcę żeby moja dziewczyna kręciła tyłkiem przed napalonymi kolesiami. Nie potrafisz być ze mną szczera, a bez tego nie ma Nas.
-Ale ty nic nie rozumiesz... Myślisz, że ja robię to z własnej woli ?! - nie potrafiłam opanować swoich emocji- Nie ! Ty tego nigdy nie zrozumiesz ! Widzisz we mnie  same zło ! - spojrzałam mu w oczy.
-Cały czas mnie okłamujesz to jak mam ci ufać !? Nie widzisz tego, że cały czas się kłócimy ? To nie ma sens Angel... Nie musisz się o nic martwić... Spakuję swoje rzeczy i zaraz mnie nie będzie.. Uwierz mi, że nie chcę tego, ale nie pozostawiasz mi innego wyboru- widziałam w jego oczach   żal i smutek. Czy to wszystko to moja wina ?   Być może nie zasługuję na niego i nigdy nie zasługiwałam. Może powinnam dać sobie spokój w związkach ?  Przynajmniej do czasu kiedy zapanuję nad własnym życiem.
-Tak będzie najlepiej... - chłopak pobiegł do pokoju spakować swoje rzeczy, a Ja zostałam sama przed domem.


*oczami Kendalla*


Cały ranek wysłuchiwaliśmy kłótni Angel i Lucasa. Tym razem chłopak nie wytrzymał i wyprowadził się z mieszkania. Próbowaliśmy z nim jakoś porozmawiać, ale nie dał się przekonać . W pewnym sensie rozumiem go. Gdybym ja był na jego miejscu postąpiłbym nie inaczej, ale nie wierzę, że Angel jest taka. Ona w rzeczywistości jest słodką i bezbronną dziewczyną. Tylko zgrywa twardzielkę, ale tak na prawdę nie radzi sobie z własnym życiem.
-To co teraz ? -spojrzała na mnie Lili- Nawet nie wiemy gdzie się wyniósł. To mój brat. Nie chcę stracić z nim kontaktu... -usiadła na kanapie podkulając nogi.
-Przecież to Lucas... Nawet jeślibyś chciała to nie zostawi cię samej- przytuliłem ją mocno do klaty.
- Ale z nami tak nie będzie, prawda ? -spojrzała mi w oczy.
-Nie myślmy o tym co będzie... Najważniejsze jest to, że teraz jesteśmy  razem - pocałowałem ją w główkę.
-Nie obchodzi cię co z nami będzie dalej ? -odsunęła się ode mnie patrząc z pod byka.
-Co ja znowu źle powiedziałem ? - zaśmiałem się.
-Nie myślisz o nas i o naszej przyszłości... -założyła ręce- a podobno tak bardzo mnie kochasz... - wywróciła oczami.
-Jesteśmy młodzi.. Mamy całe życie przed sobą...- spojrzałem na nią słodko myśląc, że to mnie jakoś wyratuje.
-Twoje słodkie minki nie działają na mnie... - zrobiła wroga minę.
-Jak to nie ?! - zerwałem się z kanapy- Jest jeszcze coś co nie działa na Ciebie ? -uniosłem brew do góry.
-wszystko... - zrobiła cwaną minę.
-W takim razie... -usiadłem na kanapie i usadziłem ją sobie na kolanach- ...przekonamy się- zaśmiałem się widząc jej przerażoną minę- ..to cię nie rusza ? - zacząłem delikatnie muskać jej szyję.
-N-n-nie... - dziewczyna rozglądała się po pomieszczeniu szukając jakiegoś ratunku.
-Hmm.. - przygryzłem delikatnie płatek jej ucha i zacząłem jeździć ręką po jej udzie. Słyszałem jak jej serce przyśpiesza rytmu- Nadal upierasz się, że na Ciebie nie działam ? - spojrzałem jej w oczy. Bawiło mnie jej przerażenie w oczach.
-Ja nie jestem taka łatwa.. -wlepiła we mnie swój wzrok.
-Nie miałem tego na myśli- uśmiechnąłem się muskając delikatnie jej usta. Niewinny pocałunek przeistoczył się w pocałunek pełen namiętności. Dziewczyna usiadła na mnie okrakiem  mocno przylegając swym ciałem do mojego. Położyłem dłoń na jej tyłku mocno przy tym ściskając. Blondynka zaczęła obdarowywać moją szyję pocałunkami, a temperatura w pomieszczeniu sprawiała się być  coraz wyższa.
W końcu nie wytrzymałem i zacząłem zdejmować jej koszulkę. To samo dziewczyna zrobiła z moim T-shirtem.
-Nie działam na Ciebie, tak ? - zachichotałem i zacząłem powoli odpinać jej stanik. Już miałem go zdejmować, kiedy dziewczyna chwyciła mnie za ręce i delikatnie odsunęła od siebie.
-Co się dzieje skarbie ? -spojrzałem na nią rozpalony. Tak bardzo jej pragnąłem, a wszystko wydało się zmierzać w przeciwnym kierunku.
-Jeśli mnie kochasz to poczekasz- Lili zaśmiała się ubierając bluzkę i patrząc na mnie najwyraźniej rozbawiona.
-C-co? Tzn. - otrząsnąłem się- nie chcesz tego ? mnie ? -spojrzałem na nią totalnie zbity z tropu.
-Najpierw naucz się nad sobą panować... - pocałowała mnie w policzek i pobiegła w podskokach do kuchni. Mała menda.. Tak niewiele brakowało, a ona zostawiła mnie w takim stanie samego... Rozpalonego na kanapie... Nie wolno najpierw kogoś napalać, a potem olewać.. Tak się po prostu nie robi !!!
-Co to miało być ? - pognałem za nią do kuchni.
-A nic.. - uśmiechnęła się pod nosem nie patrząc w moją stronę.
-Spójrz na mnie...-zdziwiło mnie jej zachowanie.
-Kendall... robię kawę... idź się ubrać...- wlepiła wzrok w czajnik.
-Ale po co ? Przez Ciebie jestem cały rozpalony... - zaśmiałem się tuląc ją od tyłu.
-A-ale.. ja robię kawę... - poczułem, że jej ciało całe drży. Więc o to tu biega... Zaśmiałem się i zacząłem jeździć  ręką po jej tali.
-Kendall... -jęknęła próbując nie zwracać na to uwagi.
-Tak kochanie ? - uśmiechnąłem się zwycięsko i odwróciłem ją do siebie.
-N-n-n-nic... - przełknęła ślinę patrząc na moją nagą klatę.
-Ale o co ci chodzi ? - nadal w to brnąłem- ..wiem, że mnie pragniesz- odgarnąłem jej włoski na bok.
-I dlatego powinieneś odpuścić... -uśmiechnęła się lekko- chce być jeszcze czysta... - Chwila...chwila... Czyli ona nie..
-Jesteś dziewicą ? -zapytałem prosto z mostu.
-Dlaczego to Cię tak dziwi ?   - spojrzała na mnie jak na kretyna.
-Ponieważ... no... Ty jesteś.. taka...
-Jaka ? -uniosła lewą brew do góry
-Seksowna... Piękna... Zabawna.... Słodka.... I.... Seksowna... - zacząłem wymieniać analizując jej sylwetkę.
- Możesz nie patrzeć na mnie jak na swój obiad. - speszona wyszła natychmiast z kuchni, a Ja za nią.

*oczami Lili*



Kendall zdecydowanie za bardzo na mnie działa. Trudno jest się przy nim powstrzymać. Jeszcze nigdy nie miałam podobnej sytuacji i ciężko jest mi się opanować !
-Skarbiee... - dogonił mnie i złapał mocno w pasie.
-Hmm.. ? - próbowałam się jakoś opanować i nie zwracać uwagi na jego ruchy.
-Nie musimy tego robić przecież Ja... pocze... no pocze.. - zabawne jak trudno  było mu wypowiedzieć te słowa. Od  razu skarciłam go wzrokiem- Poczekam !
-Dziękuję... - uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie. Chłopak odsunął się ode mnie o krok.
-O co chodzi ? - spojrzałam na niego zdziwiona.
-Obiecałem ci coś... Jak nadal będziesz tak kusić to zaraz możesz stać tu bez stanika, a nie chcę cię skrzywdzić... - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Co to miało być.. ? -uniosłam brew do góry.
-Ja poczekam.. - wyszczerzył się w moją stronę. Wydaje mi się, że robi to specjalnie, żeby tylko zaciągnąć mnie do łóżka...Nie wiem czy długo tak pociągnę...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Lol.. no wiem, że nie umiem pisać PRZEPRASZAM !
Ale zajebiście się pisze takie scenki haha xd polecam... możliwe, że będę pisać częściej na wasze nieszczęście :P
Jak myślicie ? Uda się Kendallowi nakłonić Lil do ekhem... (wiecie o co kaman .. ;p )
i czy Angel wyjaśni sobie wszystko z Lucasem ? :D
Liczę na wasze komentarze ^^
Pozdrawiam :*




 

wtorek, 22 października 2013

Zmiany wszędzie

Siemka ;)

Z powodu, że przywróciłam bloga to nadchodzą małe zmiany ;D

Postanowiłam zmienić postać Angel




Lili




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~













Musiałam ;D
Potrzebuję gifów, więc jak kogoś tym zawiodłam to sorry... :D.... a właściwie to nie sorry ;_; Mi  się tak podoba i koniec ;p


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




Składanka dla was :)

Trochę smutne, ale kocham normalnie :)



Rozdział XIX


Z perspektywy Lucasa

Nagle wszystkie światła zgasły i słychać było tylko cichą muzykę.. Na scenie pojawiło się kilka dziewczyn, w tym Angel.. No, no, no.. widzę, że nieźle wybrałem. Przyglądałem się dziewczynie i dosłownie na sekundę nie spuszczałem jej z oczu.
Jej ruchy paraliżowały każdą część mego ciała. Po chwili dało sie usłyszeć piski innych chłopaków co była bardzo irytujące i z czasem podnosiło mi tylko ciśnienie. Nie mogłem dłużej tego znieść. Wskoczyłem na scenę i stanąłem przed brunetką
- Lucas?! - pisnęła dziewczyna.
- We własnej osobie - mruknąłem i spojrzałem jej w oczy. - ...odpowiada ci takie coś ?
- Że striptiz? Nie ma sprawy.. Ja nie czuje wstydu - Jej źrenice.. Były lekko powiększone.
- Porozmawiamy w domu - przerzuciłem ją przez ramię i zszedłem z sceny kierując się w stronę wyjścia.
- Zostaw aaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!! - zaczęła krzyczeć, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Za chwilę byliśmy już w domu.. Czuję, że czeka mnie poważna rozmowa.
- No... słucham.. - stanąłem przed nią z założonymi rękoma. - To tym zajmujesz się od ostatnich kilku dni ? To są te twoje "spotkania" ?
- Nie twoja sprawa.. - usiadła na łóżku.
- Moja... bo jesteś moją dziewczyna... Myślisz, że to takie fajne patrzeć jak inni ślinią się na twój widok ? -warknąłem na nią.
- Jak ci się to tak nie podoba to zerwij ze mną.
- Serio tego chcesz... ?  Bo ja nie.. - spojrzałem jej w oczy. Nie była wtedy sobą - Brałaś coś ?
- Może, a co? Tego też mi zabronisz? - wstała i przycisnęła mnie do ściany. Miała dużo siły. - Jestem wolna.. I mam w dupie innych zdanie.. Kumasz? - spojrzała mi gniewnie w oczy i wyszła z pokoju.
- Tobie w ogóle zależy na tym związku ?!
- Nie ! - powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.. Szczerze..? Poczułem jakby mi serce pękło.
Nie wiem co jej się tak nagle stało. Czy jej w ogóle na mnie zależy ? Z tego zachowania można by wywnioskować, że nie koniecznie. Wkurzony rzuciłem się na kanapę i wlepiłem wzrok w sufit..

Z perspektywy Kendalla

Leżałem sobie na kocu, na plaży.. Lili wtuliła się we mnie mocno.. Czułem się cudownie.. Mógłbym tak leżeć godzinami..
- Lili.. - mruknąłem.
- Co jest ? - podniosła się delikatnie patrząc przed siebie.
- Nie.. Nic.. - uśmiechnąłem się. - Wszystko w porządku?
- Taak... - była cała czerwona od słońca. - ...boże.. wszystko mnie piecze - otrząsnęła się leciutko.
- Może pojedziemy do domu, co? - spojrzałem na nią. - Trochu cię słońce spaliło..
- Trochę mocno - przejechała sobie łapką po ramieniu i pisnęła. - ...nigdy więceeej.
- Do domu.. W tej chwili.. - wstałem.
- Tak, tak mamo - zaśmiała się i wstała z koca składając go.
Zabraliśmy się szybko i podjechaliśmy pod dom..
- I co ja z tobą mam ? - zaśmiałem się.
- Same problemy - jęknęła opierając sie delikatnie o siedzenie. -...chciałam  się tylko szybciej opalić, no.
- Oj Lilcia, Lilcia.. - zasmuciłem się. - A teraz będzie cię boleć..  - wziąłem ją lekko na łapki i wszedłem do domu.
- Da się przeżyć - wtuliła się we mnie delikatnie. - ...a co robimy jutro ? - zaśmiała się.
- Zobaczymy - zaśmiałem się. - Jakoś na razie nic nie wymyśliłem. - położyłem ją na łóżku i delikatnie nasmarowałem kremem. - Lepiej?
- Tak, dzięki - uśmiechnęła się do mnie. - A mogę spać na balkonie ? - zaczęła się śmiać.
- Nie możesz bo tam jest gorąco - wystawiłem jej język. - Kocham Cię - pocałowałem ją w nosek.
- Ja Ciebie też - pocałowała mnie delikatnie. - Oglądniemy coś ? - sięgnęła po pilota i po chwili włączyła tv. - Lucas !- wrzasnęła próbując wyłączyć telewizor.
- Zeeemsta.. - zanucił chłopak ze swojego pokoju .
- Eeee.. A to nie jesteś ty? - spojrzałem w telewizor i nie mogłem uwierzyć w to co widzę.. Naćpana.. Zapita czy coś.. Ale Lilka.. robi z siebie pajaca.. - Dobra.. To jest dziwne..
- Nie ! - zasłoniła sobą ekran. - Nie patrz na to !
- Ale ej.. Co to ma być? - odsunąłem Lili i oglądałem to, co było w telewizji. - Wytłumaczysz mi to?
- Wytłumaczę ci później... - kopnęła telewizor i położyła się na łóżku zakrywając kocem.
- Ale.. nie rozumiem.. Co to miało być? - byłem lekko zdenerwowany, ale nie pokazywałem tego po sobie.
- To byłam... ja... - zasłoniła się poduszką. - ....tylko nie krzyyycz.
- Że to byłaś ty to wiem.. I nie będę krzyczeć.. Za bardzo cię kocham..
- Ale to było rok temu.. Nie wiedziałam, że ten debil da to do mediów ! - zaczęła krzyczeć.
- Ehhh.. To nic.. - usiadłem obok niej i przytuliłem mocno. - Wszystko okej..
- Nie prawda...Teraz wszyscy będą mnie brać za ćpunkee... - zaczęła płakać.
- Oj nie płacz.. - zasmuciłem się i mocniej ją przytuliłem. - Proszę.
- Ale to prawda... Będą mówić, że zadajesz się z ćpunką.. - jeszcze bardziej się rozpłakała.
- Mnie to nie obchodzi.. - złapałem jej twarz w dłonie. - Ja cię kocham i nic to nie zmieni.
- Nie wyjdę z domu..
- Ty się wszystkim tak przejmujesz? - zaśmiałem się.
- Takim czymś to tak..
- Nie masz czym - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
-Trzeba to jakoś odkręcić - wstała z kanapy i pokierowała się do pokoju.
- Co masz zamiar zrobić? - zapytałem.
- Nie wiem, coś na pewno... - zaczęła szperać po wszystkich szafkach, robiąc z pokoju burdel.
- Znów będę musiał to sprzątać - zacząłem sie śmiać i złapałem sie za głowę. - Może ci pomóc?
- Hmm.. ? - dziewczyna sięgnęła za broń i zaczęła zmierzać do pokoju Lucasa.
- Hej ! hej ! hej ! - krzyknąłem i złapałem ją w pasie. - Z tą zabaweczką nigdzie nie idziesz - zabrałem jej broń i schowałem. - Co ty wyrabiasz, co? - spojrzałem w jej oczy. - To twój brat, rozumiesz? Martwi się o ciebie.. A ja bardzo sie cieszę że to nagranie zobaczyłem.
- Cieszysz się, bo ? - spiorunowała mnie wzrokiem. - ..przez tego idiotę to nagranie krąży po całym świecie ! - krzyknęła i wyciągnęła z kieszeni inną broń. Boże, ile ona ich ma ?!
- Lila proszę cię.. Bądź od niego mądrzejsza !
- Nie daruje mu tego... - schowała broń i poszła z powrotem do pokoju, kładąc się na łóżku i cicho płacząc. Tak strasznie było mi jej żal.. Położyłem się obok niej i lekko przytuliłem. Miałem nadzieje, że nie będzie żadnych konsekwencji z tego filmiku, ale ehh.. Nikt nie wie co będzie jutro.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wtf ? teraz tak to czytam i nie ogarniam czemu zrobiłyśmy z siebie ćpunki xd lol ?
To było takie wow ;_; dziwne...
No, ale ej.... nikt nie jest idealny :)

Mam nadzieje, że wam się podobało, jak komuś wręcz przeciwnie to ja osobiście nie czytam rzeczy, które mnie wkurwiają :)

Pozdro ;*

Lili


poniedziałek, 21 października 2013

SAMOCHODY, MOTOCYKLE, COŚ :3

YOLO ! Uszanowanko ! WOW ten  blog jest taki zapuszczony WOW no pewnie dlatego, że go "usunęłam", ale WOW ostatnio znowu mam jazdę na kryminały LOL xd
Jestem zdrowo pizgnięta, że piszę tą notkę xd żal mi siebie na serio :D powinnam teraz przed książkami ślęczeć, ale wszystko mnie rozprasza NIE LUBIE TEGO

No więc.... miejmy nadzieje, że niektóre osoby się nie pogniewają jak sobie tutaj trochę popiszę ;p
Ogółem to mam swojego bloga, ale nie chcę na nim odbiegać od tematu i tworzyć jakiś kryminał bo plan mam zupełnie inny ;D


Jak wam się nudzi to mam dla was filmiki. Nie, to nie będą BTR ;)  nie napalajcie się tak :D



MOTOCYKLE, SAMOCHODY, ADRENALINA, COŚ  ?  :3 <333




Stunt Grand Prix 2013 : stunt motory ścigacze  




Nie wiem jak Wy, ale ja się jaram
x333333333333333333333333333333333333333

                                                     Szybcy i wściekli- Tokio Drift (2006)




Nie ma to jak biegać za lamborghini

POZDRO DLA ZIOMKÓW

;)







Ok xd To ja lecę, bo trochę późno. Jutro poniedziałek, takie tam sprawy xd

BAJO ;)


                                                               Lili

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział XVIII

Kilka dni później..

Z perspektywy Lili

Siedziałam na kanapie w salonie odpoczywając po męczącym dniu. Mam nadzieję, że Lucas znowu nie wymyśli czegoś głupiego. W końcu ma to żenujące nagranie z ostatniej imprezy. Jak to pokaże Kendallowi to rzucę się pod walec drogowy ! Teraz trzyma mnie przez to jak psa na smyczy  i muszę robić wszystko czego sobie zażyczy, w innym wypadku Kendall zobaczy filmik. Zrobię wszystko żeby do tego nie doszło..
- Liluś co jest..? - Kendall usiadł obok mnie i objął ramieniem. - Co się dzieje? Chodzisz jakaś taka smętna cały dzień.. - zasmucił się chłopak.
- Mamy zły humor.. - położyłam głowę na jego kolanach. - .... widziałeś gdzieś Lucasa?
- Emmm.. Szczerze to nie.. Ale znając jego to siedzi w pokoju i znów gra na kompie.. - blondyn wywrócił oczami.
- O boże.. - wtuliłam się w niego delikatnie. - Zróbmy dzisiaj coś innego dla odmiany.. - jeknęłam, tuląc się do jego brzuszka. - cokolwiek byle nie siedzieć w domu.
- Plaża? Basen? Romantyczny spacer? Impreza? - zaczął wymieniać chłopak.
- Plaża.. ? Jestem cała blada od siedzenia w domu - podniosłam się z Kendalla i spadłam z kanapy. - raaany..

- Lili.. Uważaj.. - podniósł mnie i delikatnie posadził na swoich kolanach. - Zrobisz sobie krzywdę.. - przytulił mnie do swojej klatki, całując delikatnie po główce.
- Nic mi nie będzie - zaśmiałam się. - Spadało się z większych wysokości... - zamknęłam szybko buzie. - znaczyy... nie martw się.. - wstałam z jego kolan i pobiegłam na górę do pokoju po strój.
- Dobra? - zaśmiał się chłopak. - Czekam na ciebie przy samochodzie ! - krzyknął i wyszedł z domu.
- Okeej.. - otworzyłam szafę. - Tylko gdzie ja podziałam to bikini.. ? - wywróciłam oczami i zaczęłam wszystko wyrzucać z szafy.
- Co ty odwalasz.. ? - usłyszałam za sobą głos Lucasa.
- Szukam stroju.. Gdzie masz Ang ?
- Szczerze... to sam nie wiem... coraz mniej ma dla mnie czasu i cały czas się gdzieś wymyka.
- To z nią porozmawiaj.. W czym problem ?
- Rozmowa z Angel to jak gadać do małego dziecka - stwierdził i poszedł do siebie, a ja za nim. 
- Może ucieka od Ciebie bo nie widzisz nic poza komputerem... - wyjęłam kabel z sieci.
- Co robisz ?!
- Ratuję twój związek ?
Zabrałam monitor w dłonie i wyrzuciłam przez okno.
- Pojebało Cię ?!
- Słuchaj Lucas.. Lepiej się zastanów dobrze czego ty tak naprawdę chcesz.. Bo Ang nie będzie czekać aż ty w końcu dorośniesz.. Po prostu cię zostawi.. Ja na jej miejscu dawno już bym to zrobiła.
- Uważaj na słowa młoda.. - zaczął machać telefonem przed moimi oczami.
- Chcę ci tylko pomóc, a ty chcesz się bawić w wojnę ! - wrzasnęłam na niego.
- To się nie wtrącaj..
- Jesteś moim bratem i zawsze cię broniłam, ale teraz widzę, że to był błąd - kopnęłam jeszcze raz w skrzynię od kompa i wybiegłam na dół do Kendalla.

Z perspektywy Angel

Sama już nie wiedziałam co mam robić.. Wszystko.. Jakoś mi się waliło.. I jeszcze Lucas.. Boshe, jak ten człowiek zaczyna mnie denerwować.. Tylko on i jego kochany komputer. A niech się z nim ożeni i dobrze zrobi..
Podeszłam pod dom i zauważyłam rozwalony monitor na trawniku.. "Okej?" pomyślałam i weszłam do środka.
- Jest tu kto..?
- Na górze - krzyknął chłopak.
- Ehh.. - mruknęłam i weszłam na górę. Na łóżku siedział Lucas i.. tulił swój komputer? - Dobra?
- Próbuję go naprawić.. Tylko sobie nie pomyśl czegoś.. - spojrzał na mnie.
- Ja tego nerwowo nie wytrzymam.. - powiedziałam do siebie i otworzyłam szafę.
- Co jest ? - odłożył wszystko i przytulił mnie lekko od tyłu.
- Nic.. Nie ważne.. - wzięłam jakiś stary sweterek i ubrałam go na siebie. - Trochę mi zimno..
- Okej... Ehh... Może chcesz gdzieś wyjść.. ? - pocałował mnie lekko w policzek.
- O 19 muszę wyjść z domu.. Mam spotkanie.. - taaa.. spotkanie.. no jakoś kłamać muszę.
- Znowu ? - wywrócił oczami i rzucił się na łóżko.
- Nie moja wina.. Chłopcy nie mogą czekać - zaśmiałam się i wzięłam kilka rzeczy z szafy.
- Jacy chłopcy ? - od razu zerwał się z łóżka. - .. po co ty tam idziesz, hmm ?
- Jaki zazdrośnik.. - uśmiechnęłam się lekko. - Ty masz komputer, a ja mam spotkania.. Tyle.
- Siedzę przy kompie bo coś szykuję.. Niespodziankę dla Ciebie... i więcej nic nie mówię, bo to ma być niespodzianka - uśmiechnął się.
- Dobrze, dobrze - zaśmiałam się. - A ja chodzę do pracy..
- Okeej.. Gdzie pracujesz.. ?
- To tajemnica - puściłam mu oczko.
- Masz coś do ukrycia ? - założył rękę na rękę.
- Dość dużo rzeczy ukrywam - wystawiłam mu język.
- Aham.. Myślałem, że nie mamy przed sobą nic do ukrywania..
 - Przykro mi, ale niektóre rzeczy nie mogę ujrzeć światła dziennego..
- Jakie rzeczy.. ? Chciałbym znać swoją dziewczynę.. a wiem o Tobie tyle co nic.. - spojrzał mi w oczy.
- Nawet Kendall mnie nie zna.. Ty też nie poznasz.. Jestem za bardzo skryta.. Sory - powiedziałam, wzięłam torbę i zeszła na dół. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy.. Chyba by mnie zabił.

Z perspektywy Lucasa

Nie rozumiem.. Co jest takiego złego, że nie mogę się o tym dowiedzieć. Przecież prędzej, czy później prawda i tak wychodzi na jaw to po co to ukrywać..? "O nie, ja tego tak nie zostawię" pomyślałem i po chwili byłem już w aucie śledząc brunetkę. Dziewczyna podjechała pod jakiś klub.. Zaraz.. To był klub go-go.. Co ona tu robi?!
Czym prędzej wysiadłem z auta i dyskretnie zakradłem się za nią. Boże, powiedz mi, że to nie to na co wygląda. Złapałem się za głowę kiedy straciłem ją z zasięgu wzroku.
- Wstęp tylko z wejściówką - złapał mnie jakiś ochroniarz.
- Emmm... Tam jest moja dziewczyna - spojrzałem na napakowanego kolesia.
- Każdy tak mówi.. Hasło - warknął.
- Eee.... Gorące cizie... ? - zacząłem się brechtać.
- Wypierniczaj stąd kolo - wyrzucił mnie do śmietnika.
- Kurna... muszę się dowiedzieć co ona tam robi ! - wrzasnąłem i w tym samym momencie spostrzegłem uchylone okno piętro wyżej... Wystarczyło się tylko wspiąć. Jak dla mnie to drobnostka. Już po chwili znajdowałem się w łazienkach. Na moje nieszczęście trafiłem do łazienki damskiej. Wszystkie panie zaczęły piszczeć, a ja myślałem, że ogłuchnę.
- Spokojnie, nie jestem jakimś zboczeńcem - podniosłem ręce do góry. - Eeee... znacie może jakąś Angel.. ?
- Chodzi ci o tą striptizerkę? - mruknęła jedna.
No nie... Ona jest striptizerką ?!
- Tak, właśnie o nią - warknąłem.
- Za chwilę ma występ.. - powiedziała blondynka.
- A my razem z nią - wywróciła oczami czarna.
- Ok... Gdzie to się idzie.. ? - podrapałem sie po głowie.
- Chodź za nami.. - złapały mnie za ręce i pociągnęły pod scenę. - Za kilka sekundek mamy występ - i uciekły.
Ehhh... czyli pozostaje mi czekać... Myślałem, że wybiła sobie już to z głowy, ale najwidoczniej dalej ją do tego ciągnie. Poszedłem zamówić sobie drinka i po chwili wróciłem na miejsce czekając na striptizerki.
Nagle wszystkie światła zgasły i słychać było tylko cichą muzykę.. Na scenie pojawiło się kilka dziewczyn, w tym Angel.. 

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział XVII

Po długiej przerwie nareszcie coś wstawiamy xd Tak wiem.. Prawie 2 miesiące o.O Ale naprawdę nie miałyśmy czasu nic wstawić..
1. Leń
2. Szkoła
A teraz jeszcze z Lili skończyłyśmy gimnazjum i trzeba było wybierać nową szkołę :/ No cóż.. Ale rozdział się pojawia :D Może lekko krótki i nudny, ale dobrze, że jest :)
ZAPRASZAMY <3
**************************************

Z perspektywy Angel

- No zdarzyło się - zaśmiałam się. - No i patrz - podniosłam materiał z ziemi. - Jego bokserki też tu są.
- Spoko... - chłopak bardzo się zdziwił.
- No co?
- Dziwnie to wygląda... - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Taaa bo ja się z nim bzykam, wiesz? - zaśmiałam się.
- To nie jest śmieszne, ale co to robi niby u ciebie w pokoju, hmm  ?
- Zapomniałam mu odnieść..
- No dobra, ale ja się pytam co one tutaj robią ?
- Robiłam pranie, zapomniałam mu odnieść.. Takie trudne do zrozumienia?
- Niee... ? - uśmiechnął się do mnie. - Nie ważne..
- Okropny jesteś człowieku.. - zaśmiałam się.
- Tak... Wiem - i nagle słychać krzyk. - Co to było ?
- Nie mam pojęcia.. - otworzyłam drzwi. - Ej co jest..?
- Ten debil się do mnie dobija - Lil krzyknęła z łazienki, a Kend próbował się do niej dostać.
- Nudzi im się ? - Lucas obioł mnie w pasie.
- Ehh.. Kendall - jęknęłam.
- No bo nie chce mi otworzyć !!
- Zostaw ją w spokoju..
- Ona myśli, że jestem jakimś mordercą..
- Lila ! -warknął na nią szatyn.
- Ja nie wyjdę !
- A pokazać im filmik ? - zapytał Lucas na co dziewczyna od razu wyskoczyła z łazienki.
- Jaki filmik? - zapytał blondyn.
- Robi się coraz ciekawiej.. - zaśmiałam się.
- Ty idź lepiej pod latarnię..
- Pff..
- Nie ma żadnego filmiku... - powiedziała Lila.
- A chcesz się przekonać ? - Lucas zaczął się śmiać.
- Ej, no co jest? - zapytał Kendall.
- Nic... - odpowiedziała blondi i założyła na siebie skórzaną kurtkę.
- Ludzie nooo.. - blondyn zaczął kręcić oczami. Nagle usłyszałam mój telefon.
- Ja przepraszam na chwilę.. - złapałam za telefon i odebrałam go. - Hmm?.. Czego chcesz?.. Taa.. Spróbuj..
- Co jest ? - szatyn spojrzał w moim kierunku.
- Cii.. - powiedziałam do Lucasa. - Ah tak?.. No ciekawe.. Taa.. I co znów?.. Yhyym.. Tknij mnie tylko, a pożałujesz.. Tak? - spojrzałam przez okno. - Spadaj ! - rzuciłam w Alexa wazonem.
- Idę się przejść - Lil zabrała broń do kieszeni i poszła do wyjścia.
- Ehh.. Ale wróć szybko.. - powiedział blondyn i usiadł na kanapie. - Kocham cię..
- Ja Ciebie też - dziewczyna wyszła z domu.
- Co jest Ang ? - zamartwił się mój chłopak.
- To mój były.. - pokazałam na Alexa. - On mnie.. No wiesz.. - spuściłam wzrok.
- No Ang ! Chodź do mnie ! Pobawimy się !! - zaczął się śmiać.
- No nie... - mocno mnie przytulił... - Ja go zaraz - zacisnął zęby.
- Masz problem ? - usłyszeliśmy Lil... Była już na zewnątrz stała niedaleko Alexa.
- Lila zostaw go ! - krzyknęłam przez okno. - On jest niebezpieczny !
- Pff.. - wyciągnął broń i zaczął celować w Lil. - Chcesz młoda stracić życie..? Nie..? To spierniczaj..
- No dalej... strzelaj... - wzruszyła ramionami.
- Lila do cholery ! - Lucas szybko wciągnął ją do domu. - Co ty myślisz sobie, co ?! - zaczął na nią krzyczeć.
- Lila ! Z nim się nie dyskutuje ! - krzyknął na nią Kendall.
- Zaraz wrócę.. - powiedziałam i wyszłam do Alexa.
- Angel.. ! - krzyknął za mną Luki.
- Wszyscy będziecie się na mnie drzeć ?! Nie jestem idiotką a ten palant nawet broni nie załadował - wywróciła oczami blondi
- Po prostu się o ciebie martwimy.. - powiedział Kendall i przytulił Lil - Bardzo cię kocham i nie chce cię stracić.. - Schmidt pocałował blondynkę w głowę
- Nie stracisz... - uśmiechnęła się do niego.
- Moja maleńka.. - pocałował ją namiętnie.
- Czego ty znów ode mnie chcesz? - zapytałam Alexa.
- Pobawić się.. - zaśmiał się.
- Daruj sobie..
- Ang...- stanął za mną Lucas.
- A któż to..? - zapytał Alex. - Twoja nowa zabaweczka..? Hmm..? Zrobisz to samo, co ze mną..? Pobawisz się i rzucisz, nie? - spojrzał na Lucasa. - Ona się wydaje tylko taka milutka.
- Zamknij się.. - warknęłam na niego.
- Sam widzisz..
- Ang chodź... Nie warto - pociągnął mnie za rękaw.
- Wiem że nie warto.. - powiedziałam i przytuliłam się do Lucasa.
- Ehh.. Taka sama.. Gdybym cię nie znalazł wtedy w tym śniegu, to bym zamarzła.. Ćpunka..
- Odpuść sobie... Jeśli masz choć trochę oleju w głowie - powiedział do Alexa, złapał mnie za rękę i pociągnął do domu.
- Ten debil zaczyna mnie denerwować.. - powiedziałam, siadając na fotelu. - Ale mówi prawdę..
- Chodź Liluś.. - Kend złapał dziewczynę za rękę i pociągnął na górę.
- Tak jest kapitanie... - dziewczyna ruszyła za Kendallem.
- Eh... nie warto z takim rozmawiać, skarbie - Lucas przytulił mnie mocno.
- Wiem.. - lekko się uśmiechnęłam. - Idę spać.. - złapałam Lucasa za rękę i pociągnęłam na górę. - Śpisz ze mną czy nie?
- Z Tobą - wyszczerzył się wariat jeden.
- No dobrze.. - uśmiechnęłam się sztucznie i ściągnęłam koszulkę. - Śmierdzi Kendallem.
- Hahah pewnie dlatego że Kendallowa - zaśmiał się.
- Na pewno.. - skrzywiłam się lekko i położyłam na łóżku.
                 Chłopak od razu położył się obok mnie tuląc delikatnie od tyłu. Zamknęłam oczy.. I chyba mi się usnęło..

Z perspektywy Lil


- Kocham cię wiesz? - zapytał blondyn słodko się uśmiechając.
- Tak... - zdjęłam kurtkę i rzuciłam się natychmiast na łóżko.
- Kochana.. - chłopak położył się koło mnie. - Zmęczona?
- Nawet bardzo... - zaczęłam głęboko oddychać.
- No to zamknij oczkaaa.. I pomyśl o czymś miłym.. - szepnął mi do ucha, mrucząc delikatnie.
- Haha.. Nie mogę... Rozpraszasz mnie... - zaczęłam się śmiać.
- Przepraszam.
- Możesz mi zaśpiewać - spojrzałam na niego słodko.
- A co byś np. chciała?
-Nie myślę o tej porze... - wtuliłam się w niego mocno
-Hah... no dobrze.. - pocałował mnie w główkę- Lili... - wyszeptał cicho
-Co.. ? - spojrzałam mu w oczy
-Masz mi już więcej tak nie robić... - pogłaskał mnie po policzku
-Ale co.. ? - zdziwiłam się lekko
-Narażać swojego życia... - po jego policzku spłynęła pojedyncza łza
-Dobrze... nie będę.. - wtuliłam się w niego mocniej i obydwoje zasnęliśmy.

sobota, 18 maja 2013

Rozdział XVI


Z perspektywy Lil

- Cieszę się bardzo... a teraz sobie do kogoś zadzwonię - zabrałam telefon i wystukałam numer. Biedaczek nawet nie wie co go czeka... Tak wiem podła jestem ... Haha ...
- Lekko zaczynam się obawiać, że może być źle.. - powiedział.
- Yhyym... Dobrze... Będziesz jak najszybciej ? Dzięki ... Tylko wiesz... nie przesadzaj nie chcę żeby miał uraz... - rozłączyłam się i spojrzałam na związanego blondyna... Hehe... Biedny mój.
- Lilaa..? Jesteś czy mnie zostawiłaś? - zaśmiał się.
- Jestem...  - stanęłam za nim i objęłam rękoma. - Na serio chcesz tą karę ? - zaśmiałam się.
- Boję się.. - powiedział.
- Nie dziwię się - pocałowałam go delikatnie. - Jak co to możesz potem mnie zabić - zaczęłam się śmiać.
- No dobrze - zaśmiał się. - Mam nadzieje, że nie będzie bolało..
- Nie... no chyba że psychicznie - pogłaskałam go po włoskach, a za chwile usłyszałam dzwonek do drzwi. - Ok... zaraz wracam - pobiegłam otworzyć.
- Spoko.. - powiedział cicho.
- Jesteś - przywitałam się z mężczyzną.
- Kto jest tym szczęśliwcem ? - zapytał Zack, a ja zaprowadziłam go do pokoju.
- Ohoo... - zatarł ręce widząc Kendalla.
- Tylko proszę nie zniszcz mu psychiki.
- Kto tu jest? - zapytał blondyn.
- Cii... Spokojnie... - przytuliłam go delikatnie. - Możesz się jeszcze wycofać... - pocałowałam go w policzek.
- Jestem silny..
- No dobrze... - zachichotałam cichutko.
- Mogę ? - odezwał się Zack podchodząc do Kendalla.
- Ok... - zaczęłam się śmiać, kiedy zdjął z siebie szlafrok.
- Lilaa..?
- Yhyym... - usiadłam na kanapie.
- Już ? Mogę ? - szepnął do mnie Zack, a ja pokiwałam na tak... Mężczyzna usiadł Kendallowi na kolanach.
- Ej, co się dzieje? - zapytał.
- Nic  kotek ... - podeszłam od tyłu, a Zack pocałował go w policzek.
- No dobra.. - Kendall lekko się uśmiechnął.
                 Myślałam, że zaraz padnę tam ze śmiechu... Kurde podła jestem... Haha... Pocałowałam go namiętnie, po czym wróciłam po cichaczu do tyłu i odwiązałam chustę.. Haha... Oj...
Mam przejebane...
- Aaaaaaaaaaaaaaaa !! - krzyknął Kendall.
- Witaj piękny - Zack poruszył brwiami i pocałował go po raz kolejny w policzek.
- Hahaha... Dobra złaź z niego ... - zaczęłam się zwijać ze śmiechu. Zack wykonał moje polecenie... Jednak nie... To jeszcze nie był koniec.. Szybko zabrałam swój telefon do ręki i puściłam muzykę.
- Weźcie nieeee - jęknął Kendall.
- Miała być kara - zaczęłam się śmiać, a Zack zaczął przed nim tańczyć - Ok... Ja nie paczę ! - zasłoniłam się poduszką, dusząc ze śmiechu.
- Ja też nie - zaśmiał się Kendall i zacisnął oczy.
- No ejj - zasmucił się tancerz haha...
- Mówiłam, że to będzie ostra kara hahahah...
- Jesteś jędzą !! - zaśmiał się Kendall. - Angel !!
- Co!? - krzyknęła z pokoju.
- Chce popatrzyć na gołego faceta?! - zaczął się śmiać.
- Lecę !! - i zbiegła na dół. - Co się dzieje?
- Phahahaha... ok Zack... teraz finał.
- Co tam się dzieje ?! -wydarł się  Lucas.
- To może być gorzej? - zaśmiał się Kendall i spojrzał na Zacka. - Dajesz..
- Cicho Lucas !! Mamy tu taniec erotyczny ! - zaśmiała się Angel.
- Że jaki taniec ??!?! - wydarł się Luki.
- No weź... To miała być kara.  Zack przeliż się z nim.
- Co!?  - krzyknął Kendall. - Nie zrobisz tego ! Lilkaaaaa !!!!
- No to ja nie jestem potrzebna.. - Ang usiadła na kanapie. - Szkoda, że cię tu Lucas nie ma !! Ale ładne gołe ciacha tu mamy !!! - zakryła się poduszką i zaczęła śmiać.
- Hahaha - zaczęłam się dusić ze śmiechu razem z Angel.
- Jakie gołe ciacha !? - wydarł się z góry mój brat.
- To co mam robić ? - Zack usiadł Schmidtowi na kolanach... Tak, nudzi mi się... Muszę się z kogoś pośmiać... Szkoda mi Kendalla, ale padło akurat na niego.
- On mnie za bardzo kocha.. - powiedziała cicho Angel. - No Lucas !! Striptizerzy !! Tacy awww !!
- Lilaaa !!! Weź gooo !! - krzyczał Kendall.
- Angel !! Wracaj tu ! - i nagle huk... Na dół zbiegł Lucas, trzymając w rękach kawałek drewna... Można było się domyślić, że to część od łóżka.. No silny jest ... - Co wy tutaj odwalacie ?! - zaśmiał się widząc panikującego Kendalla.
- Ok... ok.... Zack ubieraj się .... - pogoniłam go i za chwile był z powrotem w szlafroku - Miło było - zerknął na Kendalla, a mi już łzy poleciały ze śmiechu.
- Moje łóżko !! - krzyknęła Angel. - Jak mogłeś !!
- Ojej.. - powiedział Kendall, lekko nieobecny.
- Nie wiedziałem co się dzieję... Spokojnie.. Naprawię, ale rozkuj mnie proooszę - zrobił minkę szczeniaczka.
- Do zoba ludzie - zapłaciłam Zackowi i poszedł.
- Chyba mogę cię już rozwiązać... - zwróciłam się do Kenda. - Tylko trochę się obawiam, że mnie zabijesz... - skrzywiłam się lekko.
- Ugr.. - powiedziała Ang i wyciągnęła z cycków mały kluczyk, rozkuła Lucasa i zabrała kawałek łóżka na górę.
- Eee.. - Kendall zachowywał się tak, jakby ktoś mu zrobił krzywdę.. A co jeśli za mocno to przeżył?
- Dziękuję skarbie - szatyn pobiegł za Angel.
- Oo-ouu... - rozwiązałam szybko Kendalla. - Żyjesz skarbie ? - chłopak tylko spojrzał na mnie, wstał i usiadł na kanapie. - Kendall... - przytuliłam go delikatnie do siebie. - ....weź  no... - pocałowałam go w główkę.
- Nie chcę mamusiu.. - powiedział cicho. - Nie bij mnie..
                 Zachichotałam momentalnie... Boszee... A jak to go w rozwoju cofnęło !?
- Nie jestem twoją mamusią, skarbie..
- Szkoda.. - powiedział i zaczął się kiwać jak jakiś chory psychicznie.
- Kend... No ej... - teraz na serio zaczęłam się martwić. - Dobrze się czujesz ? - pogłaskałam chłopaka po policzku...
- Chce do mamy.. - zaczął płakać. - Nie chce do szkołyyyyyy  - serio dziwnie się zachowywał.
- O boże... - myślałam, że zaraz tam zemdleje, albo zabiję się za to, co mu zrobiłam ! - Kendall... no weź, proszę nie wygłupiaj się... - spojrzałam mu w oczy.
- Może pani mi nie robić krzywdy..? - zapytał wystraszony.
- Nie zrobię ci krzywdy... - pocałowałam go delikatnie. - Świetnie się bawisz, nie... ? - na pewno się ze mnie nabija... Sukinkot hahaha. xd
- Mamusiuuu !! - zaczął ryczeć, a z góry zleciała Angel.
- Już mamusia jest przy tobie.. - usiadła na kanapie, a Kendall na jej kolanach, przytulił się do niej mocno.
- Nie chce tego złego pana.. - zaczął ssać kciuka.
- Dobrze kochanie, dobrze.. - pocałowała go w główkę. - Nie bój się.. Nic ci już nie będzie.. - przytuliła go do klatki.
- Okeej...? - spojrzałam na tę dwójkę i z taką mina "wtf" poszłam na górę do Lucasa... O co chodzi ? Jaja sobie robią ?! Czy on jest jakiś psychiczny?
- Co jest siostra ? - zapytał mnie Lucas. - Ducha zobaczyłaś czy ktoś ci strzelił z płaskiej deski - zaczął ze mnie brechtać.
- Fajnie było się nabijać z Kendalla, hmm? - zapytała Angel, wchodząc na górę.
- Fajnie jest się nabijać z Lil - zaśmiał się Kendall, wchodząc do pokoju.
- Wiedziałam ... - wywróciłam oczami.
- Ale o co chodzi ? - zaczął mój braciszek, trochę zbity z tropu.
- To nie było śmieszne ! - wydarłam się na nich.
- Twoje też nie - zaśmiał się Kendall.
- A teraz wypad, bo muszę łóżko sobie naprawić !! - krzyknęła Angel i wszystkich nas wygoniła.
- Aha.. Fajnie.. - spojrzał po nas, blondyn.
- Ja pana nie znam... - zwróciłam się do Kendalla i zbiegłam na dół do kuchni.
- Pfff.. - zaśmiał się Kend i złapał mnie mocno w pasie. - A ja cię kocham i?
- Grr... - warknęłam na niego. - Puścisz mnie ?
- Nie puszczę, bo cię kocham.. - uśmiechnął się słodko.
- Zaraz zawołam Zacka... - zaczęłam się śmiać.
- Pff.. Ja się go nie boję.. Gorszych w nocnym klubie widziałem - zaśmiał się.
- Eeee.... - tak jakoś mnie zamurowało, ale ok... Co ja myślałam, że on po klubach nocnych nie chodził...? Ma 21 lat pewnie jeszcze gorsze rzeczy robił.. Ugh... Otrząsnęłam się po chwili
- Żeby nie było.. - spojrzałem na Lucasa. - Angel tam pracowała..
- Co ?! - tak samo jak i mnie Lucasa zamurowało.
- Też bym chciała wiedzieć...
- A to do Angel - zaśmiał się. - Ja chodziłem tam tylko po nią.. Gówniara miała 15 lat i już na rurze tańczyła.
- N-n-n-na rurze ? - wykrztusił z siebie Lucas.
- Eheem... Tak powiedział - potwierdziłam po chwili.
- A coś ty myślał? Na alkohol, narkotyki i papierosy jakoś musiała zarobić..
- O Jezuus... - jęknął Lucas.
- Ja się was zaczynam baać, nie żeby coś - odsunęłam się od Kendalla.
- Ja jestem czysty.. Oprócz narkotyków.. Ale to dawna sprawa.. - zaśmiał się.
- Jak dla mnie to nie jest śmieszne... - zmroziłam go wzrokiem.
- Potwierdzam - odezwał się Lucas.
- Oj weźcie.. Angel o wiele gorsze rzeczy robiła.. - powiedziałem, a nagle z pokoju wyskoczyła Ang.
- Schmidt zamknij japę !! - była w samym staniku.
- A co..? Boisz się, że coś powiem..? - zaśmiał się.
- Nie ufam ci.. - zmroziła go wzrokiem.
- A ja chętnie posłucham - Lucas usiadł na kanapie wgapiony w Angel.
- Ja w sumie też - sparodiowałam brata i popatrzyłam na Kendalla.
- No to.. - zaczął Kendall.
- Jedno słowo.. A cię zniszczę..
- No ty to potrafisz robić.. - zaśmiał się.
- Taa.. Potrafię.. W końcu ma się te 84 osoby na karku..
- Mogły ci nie podpadać, nie?
- Mogły.. A teraz już nie żyją.. - mówiła o tym tak obojętnie..
- Mówcie dalej... Nie przerywajcie sobie - powiedziałam w miarę spokojnie, choć z chęcią bym ich rozszarpała ! Natomiast Lucas z niedowierzaniem przyglądał się obydwóm..
- Spoko.. - powiedział Schmidt. - Podpalenie szkoły?
- Ups.. Pomagałeś mi.. - zaśmiała się.
- Drobnostka..
- Yhyymmm interesujące... Może coś jeszcze ? - zapytałam.
- Ja nie wiem czy chcę wiedzieć... - powiedział Lucas.
- Cii... -szturchnęłam szatyna żeby zamilkł.
- Hmm.. A fajnie się pracowało pod latarnią? - zaśmiał się Schmidt.
- Przegiąłeś.. - złapała za broń i strzeliła mu koło głowy.
- Debilka ! - schował się w kuchni.
- Taaa.. Ale ta debilka zaraz się zastrzeli !!
- Lucas... - spojrzałam na brata.
- Nie dzięki... - pobiegł na górę.
- Dawaj wariatko... - zabrałam Ang broń i wyrzuciłam wszystkie naboje. - Naprawdę wam odwala... Teraz dopiero widzę, jak bardzo się wszyscy różnimy... - oddałam jej pistolet i pobiegłam na górę.

Z perspektywy Angel

- Kendall ! - krzyknęłam. - Musiałeś?!
- Oj.. Miało być ciekawie.. - zaśmiał się.
- Taa.. - powiedziałam i pobiegłam na górę. - Lucas..?
- Hmm  ? - skierował na mnie wzrok... Widać, że nad czymś rozmyślał... Był jakiś dobity...
- Zrozumiem jeśli na mnie nakrzyczysz.. - usiadłam obok niego.
- Nie będę... - schował twarz w dłonie.
- Lucas.. - zrobiło mi się go żal.. - Nie bądź na mnie zły..
- Za co... że ćpałaś...piłaś ...paliłaś...jesteś morderczynią i tańczyłaś na rurze ? Nie... Nie jestem zły... - spojrzał na mnie tak obojętnie.
- Właśnie widzę.. - powiedziałam. - Ćpałam, piłam, paliłam żeby odciąć się od tego cholernego świata..
- Nie będę ci nic mówić... Chyba sama wiesz, że źle robiłaś - spojrzał mi w oczy.
- I nadal robię.. - szepnęłam. - To o tej latarni to nie jest prawda.. - spojrzałam na chłopaka. - Nigdy się nie sprzedawałam..
- Nie ważne - przytulił mnie delikatnie. - Ja ci chcę pomóc... - pocałował mnie w główkę.
- Kocham cię.. - szepnęłam. - Jestem jaka jestem.. No..
- Też cię kocham... - pocałował mnie namiętnie. - Tylko musisz z tym skończyć... - złapał moją twarz w dłonie  i spojrzał głęboko w oczy.
- Muszę? - zapytałam.
- Angel... Tak musisz... - był taki poważny... Za poważny..
- Trudno.. - powiedziałam.
- To spróbujesz ? - pocałował mnie delikatnie.
- Ale z czego ja mam zrezygnować, hmm? - zapytałam.
- Narkotyki, alkohol, palenie... - pogłaskał mnie po policzku.
- Za dużo.. - jęknęłam. - Mogę zrezygnować z jednego, ale nie ze wszystkiego..
- Narkotyki i alkohol - spojrzał na mnie taki pełen nadziei.
- Dawno nie ćpałam, więc z narkotyków mogę zrezygnować.. Ale z papierosów i alkoholu będzie ciężej.
- Ehh... Poradzisz sobie - przytulił mnie mocno.
- Może.. - uśmiechnęłam się. - Ale muszę się nad tobą jeszcze poznęcać.. - zaśmiałam się i znów zaczęłam go łaskotać.
- Angel noo... - zaczął się słodko śmiać. - Proszę nie... - złapał mnie delikatnie za nadgarstki.
- No dobrze.. - przybliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam.
- Kocham cię wiesz ? - musnął mnie delikatnie ustami w szyję.
- Wiem.. - mruknęłam. - Ja.. ciebie też.. - chłopak nadal trzymał mnie za nadgarstki.. Boże.. Czułam jakbym miała zaraz eksplodować..
- To co robimy, hmm ? - uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Nie przerywaj - zaśmiałam się. - Całuuuj.
- Jak sobie życzysz - delikatnie położył się na mnie jeżdżąc jedną ręką po talii, a drugą głaskając po policzku, całując ją namiętnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i złapałam go w pasie.
- Co tam ślicznoto, hmm ? - spojrzał mi w oczy po czym zaczął muskać po szyi.
- Twoja ślicznotka zaraz wybuchnie.. - jęknęłam.
- Z mojej winy ? Niemożliwe ? - zrobił taką niewinną minkę.
- No pewnie że nie.. - zaśmiałam się i przerzuciłam go na plecy. - Może.. - powiedziałam, wkładając mu łapkę pod bluzkę. - Ja troszeczkę się jeszcze nad tobą poznęcam?
- Nie.. nie... nie... nie... nie... - złapał mnie za dłoń. - Proszę niee... - jęknął. - Nie znęcaj się nade mną już..
- Ale.. To będzie miłe.. - zaśmiałam się.
- Oj... - zrobiłam słodką minkę. - No dobrze... - uśmiechnął się szeroko.
- Pierwsza zasada.. Nie ufaj mi.
- Teraz powinienem był uciekać, co nie ? - skrzywił  się.
- No ja tam nie wiem.. - zaśmiałam się i pocałowałam go lekko w szyje.
- Mmmm... Słodka - złapał mnie mocno w pasie i przytulił.
- Kocham cię.. - uśmiechnęłam się. - Ale muszę to cholerne łóżka naprawić - powiedziałam i wstałam z niego.
- Buuuuu.... - zrobił smutną minę i przyciągnął mnie do siebie z powrotem.
- Lucas hahaha - zaczęłam się śmiać. - Chociaż daj mi się ubrać.. - spojrzałam na siebie. - Zimno mi noo.. W samym staniku po domu latam.
- Oj no dooobrze - jęknął i mnie puścił.
- Dzięki - zaśmiałam się i ubrałam bluzkę. - Kendallowa, ale co mi tam.. - uśmiechnęłam się.
- Ahaa..? Jego bluzka w twoim pokoju ? - uniosłem lewą brew do góry.

piątek, 10 maja 2013

Rozdział XV



Z perspektywy Lucasa

                 Lil szybko wbiegła do domu.
- Lucas chowaj się !
- C-co ? - stałem w kuchni i zajadałem się pizzą.
- Po prostu Ang się dowiedziała, że zabiliście Marka i Davida - mruknął blondyn.
- To było w własnej obronie.. - starałem im się to wytłumaczyć.
- No tak jakby - skrzywiła się Lil.... Na co od razu spiorunowałem ją wzrokiem.
- Jakoś mnie to już nie obchodzi.. - powiedziała Ang opierając się o poręcz. - Teraz ja zostałam szefem.. - jak to usłyszałem, aż zakrztusiłem się pizzą..
- Że...co ?! - spojrzałem na nią z niedowierzaniem... Jak to została szefem... Czyli że co..? Musi mnie teraz zabić ?
- Ang była najlepsza z nas wszystkich.. - powiedział Kendall.
- Umowa była taka że po śmierci Marka ja zostaje szefem.. A Kend mym zastępcą.. - dziewczyna spojrzała na mnie.
- Czyli, że teraz musicie nas zabić... - spojrzałem na Lil.
- Jeśli o mnie chodzi to róbcie co chcecie  - stwierdziła moja siostra i zabrała z kuchni jabłko, po czym je nadgryzła.
- Kara nie musi być aż taka ostra.. - powiedziała Ang i spojrzała na Kendalla.
- Nie zrobisz tego.. - zaśmiał się.
- Owszem.
- Pffsz-ff-ff... - Lila uciekła do łazienki.
- Taa... Bo najlepiej zostawić mnie samego ! - wydarłem się za nią i spojrzałem na tą dwójkę... - rannego nie wolno bić...
- Oj.. Jeszcze będziesz błagał o więcej.. - zaśmiał się Kendall.
- Ooo.. mrrr - uśmiechnęła się Angel.
- Okeeeej ? - spojrzałem na nich z taką miną "wtf?!" O co im chodzi ?!
- Nie męczmy ich już..  - zaśmiała się dziewczyna.
- Lila.. - chłopak zaczął pukać do łazienki. - My nic wam nie zrobimy..
- A tak w ogóle.. - zaczęła Angel. - Macie gdzie spać?
- Ale o co ci chodzi...? Mamy mieszkanie... - powiedziałem i zabrałem gryza pizzy.
- Pytam.. No bo wiesz.. Coś ostatnio wyleciało w powietrze.. - włączyła telewizję i pokazała mi mój dom w kawałeczkach. - Taa..
- Że co ?! - złapałem się za głowę. -  Ale jak ?!  Gadajcie coście zrobili... - spojrzałem na tą dwójkę... To pewnie ich sprawka... No bo kogo innego ?
- Że my? - zaśmiała się dziewczyna.
- No chyba chory jesteś.. Pallo jest od takich rzeczy.. 
- A że zabiliście miłość jego życia..
- .. Davida.
- No to się mści..
- On był gejem ? - wyleciała Lil z łazienki.
- Hahaha... - od razu się z niej zacząłem śmiać.
- Oj, nie śmiej się z niej Lucas.. - powiedział Kendall. - .. no chyba, że chcesz mieć przedziurawiony łeb..
- Taak ? A nie przeszkadza ci to że z nim kręciła ?
- Byłam tylko miła - od razu spiorunowała mnie wzrokiem.
- Jeśli mnie nie zdradziła to mnie to nie interesuje.. - powiedział Kendall.
- Idę spać.. - powiedziała Ang. 
- Śpij dobrze.. - powiedział Kendall i przytulił kuzynkę.. Nagle lekko podciągnął jej z tyłu bluzkę i wyciągnął jej broń. - Ale to zostaje..
- Nie.. - zabrała ją i schowała z powrotem. - Ona jest moja.. 
- Jak dziecko..
- Ehh... - Lil rzuciła we mnie jakimiś ulotkami.
- A to co ? - zacząłem je analizować wzrokiem.
- Oferty hotelów... Trzeba coś wybrać - usiadła przy mnie i zaczęła czegoś szukać.
- Możecie zostać tutaj - powiedział Kendall.
- No.. Mogę odstąpić pokój - zaproponowała Angel.
- Mam fajną ofertę... - siostra zabrała jakiś świstek. - Widok na ocean..blablabla... serio ? Poprawczak 200 metrów dalej ? 
- Będzie ciekawie - zaśmiałem się.
- Jak chcecie.. - powiedziała Angel i poszła do pokoju.
- Ej ! Młoda ! Co ci się dzieje?! - krzyknął blondyn za nią.
- Nic.. - powiedziała i zamknęła się w pokoju.
- Eee? - chłopak zaczął myśleć. - Nie kumam jej.
- Może z nią pogadam... - wstałem.
- Ok...ja jeszcze poszukam... - zaczęła Lil, a ja pobiegłem do Angel.
- Proszę.. - powiedziała, gdy zapukałem do niej.
- Co się dzieje, hmm ? - wszedłem do środka i ją przytuliłem.
- A co się ma dziać? - wzruszyła ramionami.
- Nie bez powodu masz łzy w oczach - pogłaskałem ją delikatnie po policzku.
- Nic się nie dzieje.. - delikatnie się we mnie wtuliła.
- Na pewno ? - pocałowałem ją w główkę... Musiało się coś stać czuję to...
- Nie..  - powiedziała cicho. - Uświadomiłam sobie, że w ogóle się nie znamy..
- Mamy czas kochana - pocałowałem ją namiętnie.
                 Jej usta były delikatnie jak płatki róż... Każdy pocałunek leczył wszystkie rany... Człowiek zapominał o otaczającym go świecie... Delikatnie położyłem się na niej i całowałem ją coraz namiętniej. Dziewczyna cichutko zaczęła pomrukiwać... heh... słodkie.
- Kocham cię - wyszeptałem jej do ucha.
- Ja ciebie też - wyciągnęła broń i położyła ją na szafce. - To co Lucas.. Muszę cię ukarać, nie?
- Ehh... No dobrze... Miejmy to za sobą - zaśmiałem się.
- Hmm.. - zaczęła się zastanawiać. - Już wiem - przerzuciła mnie na plecy, usiadła na mnie, zapięła kajdankami do łóżka. - A teraz tak leż - zaśmiała się.
- No weeź... - zajęczałem. - Mam tutaj tak samotnie leżeć ? - zrobiłem minkę szczeniaczka.
- To jeszcze nie koniec - zaśmiała się i zaczęła mnie łaskotać.
- Angel ! - warknąłem na nią i zacząłem się śmiać i rzucać po całym łóżku.
- Też cię kocham - łaskotała mnie coraz bardziej, śmiejąc się przy tym słodziutko.
- Ang ! wystarczy ! - nadal nie mogłem powstrzymać śmiechu.

Z perspektywy Lil

- Co jest ? - spojrzałam na drzwi od pokoju Ang. - Gwałcą się tam ?
- Pewnie Ang zaczęła go torturować.. znaczy.. łaskotać.. - zaśmiał się blondyn.
- Za co ? Nic nie zrobiliśmy.... No prawie... - poukładałam wszystkie ulotki.
- Prawie robi wielką różnicę - uśmiechnął się. - Nie możecie zostać?
- Nie będziemy się wam zwalać... Zresztą musimy się trochę poukrywać... W końcu nie żyjemy - zaśmiałam się.
- Lila.. - złapał mnie za rękę. - Proszę.. Zostańcie.. - zrobił słodką minkę.
- No nie wiem, czy chcę mieszkać pod jednym dachem z gościem, który ma mnie zabić - poczochrałam go  po włoskach.
- Czy ja mam cię zabić, hmm?  - zaśmiał się. - Angel jako szef tego nie kazała zrobić.. - uśmiechnął się. - A wyroki Marka się już nie liczą.
- Czyli jeszcze pożyję ? - zaczęłam myśleć. - Spoko... Możemy z wami zamieszkać... - uśmiechnęłam się do blondyna.
- Tak ! - rzucił się na mnie i mocno przytulił. - Kocham cię.
- Ał... Haha... Złaź ze mnie... - zepchnęłam go z siebie.
- No ał.. - powiedział leżąc na ziemi. - Bolało..
- Przepraszam... - pogłaskałam do po policzku i pocałowałam namiętnie.
- Już mi lepiej - zaśmiał się i wstał. Nagle huk ! - Eee?
- Co jest ? - wstałam i zaczęłam się rozglądać.
- Angel !!!
- Sory !! - krzyknęła z pokoju.
- Ej, co odwalacie ? - zaczęłam się śmiać. - Nie gwałcić się tam !
- To tylko łóżko !! - krzyknęła z pokoju.
- Złamaliście łóżko?! - krzyknął blondyn.
- Wyłamaliśmy kółka ! - zaczęła się śmiać.
- Jak dzieci - uśmiechnął się Kend.
- Łóżko na kółkach ? Ahaa ? - zaczęłam się śmiać. - Dobra dziwni jesteście...
- No bo jesteśmy - zaśmiał się blondyn i znów było słychać śmiech Lucasa. - Matko boska noo.. Weź go uspokój !!
- Nieee !! - zaśmiała się.
- Pomóżcie !!! - wydarł się Lucas.
- Nieee ! - hehe... Niech cierpi.. Ja nie muszę jestem kochane dziecko i nie będę stać w koncie...
- Ehh.. Współczuje mu.. Angel jest taka że mu nie da spokoju.. - spojrzał na mnie. - A ciebie też paniusiu trzeba ukarać - zrobił szatańską minę.
- Dajesz... i tak nic nie wymyślisz... i cię uprzedzam, że nie mam łaskotek - zaśmiałam się.
- Ja jestem mniej pomysłowy niż Ang, ale.. - przerzucił mnie przez ramię. - Zawsze coś wymyślę..
- W razie czego... nie umiem pływać -  krzyknęłam zwisając mu przez ramie.
- Hmm.. To, to odpada - zaśmiał się. - No to.. - postawił mnie na ziemi. - Ujdzie ci to w tłumie..
- Haha.... Jak zawsze - rzuciłam się na kanapę. - Fajnie się z Tobą negocjuje..
- Hehe, dzięki - zaśmiał się i nagle krzyki Lucasa. - Temu to na serio współczuje.
- Lila ! - zaczął za mną krzyczeć Lucas.
- Nie mogę się ruszyć mam kare !
- A potem będzie kara dla Ang, nie? - zaśmiał się Schmidt.
- Oj będzie - zrobiłam cwaną minę. - A ciebie też to nie ominie.
- Ja nic nie robię  - zaśmiał się.
- Chciałeś mnie wrzucić do basenu... Gdybym ci nie powiedziała, że nie umiem pływać, byś mnie utopił -  przymrużyłam oczy.
- Ale tego nie zrobiłem.
- Bo cię uprzedziłam.
- Pfff - zaśmiał się. - No dobrze.. Ukaraj mnie o pani :)
- Hmmmm..  Czekaj muszę pomyśleć... Jest tyle możliwości... - zaczęłam się zastanawiać.
- Wszystko spróbuje znieść - zaśmiał się.
- Nie mam kajdanek to niee... Hahaah.. Nie, to jest zbyt wredne - zaczęłam się śmiać jak głupia.
- Aaaahaaaa - chłopak spojrzał na mnie dziwnie.
- Ale dobra... Co mi tam.... Chodź - postawiłam krzesło i kazałam mu na nim usiąść.
- No dobra.. - usiadł na krześle. - I?
- Gdzie masz taśmę ? - uśmiechnęłam się słodko.
- W szufladzie.. - podniósł lewą brew do góry.
- Dzięki... - pobiegłam do szufladki i zaczęłam szukać taśmy. - Ha ! Jest ! - wróciłam do blondyna. - Dasz mi się związać ?
- Rób ze mną co chcesz.. Ty wymyśliłaś tą karę.. - uśmiechnął się słodko.
- Haha... Znienawidzisz mnie... - mocno go związałam.
- I tak cię kocham..
- No dobrze - zawiązałam mu oczy chustką i pocałowałam w policzek.
- Już się zaczynam bać - uśmiechnął się.
- Ja bym się bała na twoim miejscu - zrobiłam szatańską minkę.
- Ok.. - zaśmiał się. - Ufam ci, wiesz?
- Cieszę się bardzo... a teraz sobie do kogoś zadzwonię - zabrałam telefon i wystukałam numer. Biedaczek nawet nie wie co go czeka... Tak wiem podła jestem ... Haha ...

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział XIV



Z perspektywy Lucasa

Od razu wstałem i podniosłem list. Na odwrocie pisało "Dla Lucasa". Bez wahania otworzyłem go i zacząłem czytać...

"Jestem niepoważna przychodząc tu.. Ale.. Życie bez Ciebie nie ma najmniejszego sensu. Rozumiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, że nie chcesz mnie zobaczyć, nie otwierasz.. Chciałam powiedzieć Ci tylko jedno.. Kocham Cię.. Zawsze będę i nie przestane. Myślę, że kiedyś zrozumiesz dlaczego Cię zostawiłam.. Chciałam Cię chronić.. 
Przekaż Lil, że Kendall także ją kocha.. 
Tęsknimy za wami..
Twoja Angel <3"

Oczy momentalnie zaszły mi ponownie łzami... Ja nie dam rady...  Nie... Nie mogę jej tego zrobić... Pomyśli, że to przez nią... Zacznie się obwiniać za naszą śmierć... Kucnąłem na ziemi i schowałem twarz w dłoniach.
- Już jestem... - zeszła na dół moja siostra z torbą. - Co się stało ? - podbiegła do mnie i kucnęła.
- Nie mogę tego zrobić... Nie możemy wyjechać... - spojrzałem na nią.
- Lucas co ty wygadujesz... - podałem jej skrawek papieru, który zaczęła od  razu analizować wzrokiem.. - Czyli co ? - spojrzała na mnie po chwili.
- Muszę ją zobaczyć... Żeby wiedziała, że żyję... Nie chcę żeby się załamała przeze mnie - spuściłem wzrok i po chwili na nią spojrzałem. - Jedziesz ze mną ? - zaczęła się zastanawiać.
- Nie Lucas... - spuściła wzrok.
- Co ? A Kendall ? Nie kochasz go ? Nie zależy ci na nim ? - z każdym pytaniem czułem, że dobijam ją coraz bardziej...
- Nie zrobię mu tego... Sam powiedział... będąc ze mną ryzykuje własne życie... Nie jestem taka..  Wolę żeby żył.. - spojrzała na mnie...

Z perspektywy Angel

                 Siedziałam w swoim pokoju myśląc o wszystkim.. Co ja mam teraz zrobić? Kochałam go.. i co mi to dało? Będę cierpiała.. Położyłam się na poduszce i spojrzałam w sufit.. "Chce do ciebie" powiedziałam cicho. Ale.. Nie mogę zostawić Kendalla.. 
                 Chłopak wszedł do mojego pokoju i usiadł obok mnie.. Spojrzał na mnie delikatnie..
- Co jest? - zapytałam.
- Wyjedziemy..? - zapytał.
- Gdzie? Po co? - byłam obojętna.. 
- Byle gdzie.. Nie chce tu być.. Chce o tym wszystkim zapomnieć.. 
- Zapomnieć.. Ehh.. - oparłam się o ścianę. - Żeby się tak dało.. 
- I tak nie zapomnimy, nie? - zaśmiał się.
- Nie.. Ich nie da się zapomnieć..  - uśmiechnęłam się. - Wspomnienia.. 
- Co zamierzasz? - zapytał.
- Może wrócę do Polski.. Twoi rodzice powinni wrócić.. Nie będziesz sam.. - uśmiechnęła się. - A teraz chce iść spać.. - powiedziałam.
- Mogę z tobą? - zapytał,
- Kładź się.. - zrobiłam mu miejsce.. Przytuliłam się do niego delikatnie i zamknęłam oczy.

Z perspektywy Lil

- Oj Lila... Jedź ze mną  - zaczął Lucas...
- Ale po co ? On mnie pewnie znienawidził... - spojrzałam na brata.
- Ja jadę... - wstał z podłogi.
- Rób co chcesz... - zabrałam do ręki torbę. - Wracam do Polski.
- Słucham ? - przymrużył oczy.
- To co słyszałeś... - założyłam bagaż na ramie.
- Poczekaj... Pojadę tam.. Jeśli nie będą chcieli rozmawiać.. wrócę i wyjedziemy... - zaproponował... Już sama nie wiedziałam co robić.. Chciałam jak najszybciej stąd wyjechać...
- No dobrze, ale się streszczaj... Masz godzinę... Inaczej wsiadam do najbliższego samolotu i wylatuję stąd... - powiedziałam stanowczo... Lucas od razu zerwał się i wybiegł z domu kierując się do tamtej dwójki.

Z perspektywy Angel

Gdy tylko poczułam, że Kendall usnął momentalnie zeszłam na dół.. Usiadłam na ziemi i spojrzałam w stronę kuchni.. Przypomniało mi się jak poznałam Lucasa.. Mój kochany debilek na mnie wpadł.. Ale.. Gdyby nie ta impreza, nie byłabym taka szczęśliwa, a zarazem smutna..
Nagle zauważyłam, że ktoś mi się kręci koło domu.. Złapałam za broń i otworzyłam drzwi. Nikogo nie było.. Wyszłam jeszcze, żeby się rozglądnąć.. Nagle ktoś jedną ręką złapał mnie w pasie, a drugą zakrył mi buzię.

Z perspektywy Lucasa

- Spokojnie... - przytuliłem delikatnie dziewczynę. - ... przepraszam...
- Lucas ! - rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. - Boże, ty żyjesz ! - pocałowała mnie namiętnie.
- Tak... Żyję... - przytuliłem ją bardzo mocno. Tak strasznie mi tego brakowało... W tym momencie uświadomiłem sobie jaka jest dla mnie ważna... - i bardzo cię kocham - pogłaskałem ją po włoskach.
- Masz mi nigdy więcej tak nie robić.. - wtuliła się we mnie mocno. - Tak strasznie tęskniłam..
- Chcieliśmy tylko zniknąć wam z oczu... dlatego to wszystko, ale nie chcę żebyś się obwiniała... - spojrzałem jej głęboko w oczy.
- I co.. ? - zapytała. - Wyjedziesz..? - jej oczy znów zmieniły wyraz.. Najpierw były takie pełne nadziei i radości.. Teraz znów stały się smutne.
- Jeśli nie chcesz mnie już oglądać to wyjadę nie zobaczysz mnie już nigdy... Mogę ci to obiecać... Nie chcę cię już ranić - puściłem ją delikatnie.
- Słuchaj.. - powiedziała i złapała moją twarz w dłonie. - Moje życie bez ciebie nie ma sensu.. - jej oczy zaczęły się szklić. - Jesteśmy wrogami.. Ale ja mam to gdzieś.. Kocham cię i chce z tobą być..
Na te słowa od razu zrobiło mi się cieplej na sercu... Znowu powróciło to uczucie, że jednak jestem przez kogoś kochany..
- ...ale nie chcę, żeby ktoś cię przez to skrzywdził.. - spojrzałem jej w oczy.
- Mną się nie przejmuj.. Jestem odporna na ból, ale nie na złamane serce i stracenie kogoś bliskiego..
Wszystko co powiedziała wywołało u mnie szczery uśmiech, jednak nadal bałem się o nią... Bałem się o to, że przeze mnie coś by mogło jej się stać. Złapałem ją mocniej w pasie i do siebie przytuliłem...
- Kocham cię i przepraszam... Nie chciałem cię w to wciągać... Dlatego nic nie mówiłem...
- Ja ciebie też kocham.. I także przepraszam.. Powinnam ci powiedzieć jaką to morderczynią jestem.. - spuściła głowę.
- Nie jesteś... - pocałowałem ją namiętnie. -.... to na pewno nie twoja wina...
- Tylko narkotyków Lucas.. - spojrzała mi w oczy.
- Widzę że sporo o tobie jeszcze nie wiem... Ale nie szkodzi - uśmiechnąłem się do niej. - ...tak jest ciekawiej.
- Oj nie tak ciekawie.. - położyła mu rękę na policzku. - Gdzie Lila?
- W domu.... Tak myślę - spojrzałem na zegarek. -...lub w drodze na lotnisko...
- Jedź do niej.. - powiedziała i poleciały jej łzy. - Będę tęskniła.. - wytarła sobie łzy.
- Czyli to koniec.. ? - spojrzałem jej w oczy, aż mnie samemu poleciały łzy.
- Lila jest o wiele ważniejsza ode mnie.. Musisz o nią dbać.. - złapała mnie za dłoń i przyłożyła do swojej klatki. - Czujesz? - zapytała. - Moje serce bije tylko dla ciebie..
- Nie chce żyć bez Ciebie... - przytuliłem ją mocno. - ...nie chcę takiego zakończenia...
- Luki.. Wrócisz jak będziesz mógł.. - pocałowała mnie delikatnie w policzek. - Ja będę czekać.. Na ciebie zawsze..
- Po co czekać ? - uśmiechnąłem się do niej.
- Bo musisz Lilą się zająć..
- Ona nie jest mała da sobie radę  - jęknąłem.
- Ale Kendall nie da sobie rady.. Lepiej żeby nie wiedział, że żyjecie..
- Dlaczego... ? - spojrzałem na nią zdziwiony. - Aż tak nas znienawidził ? - skrzywiłem się.
- Tak bardzo kocha Lil.. On nie może bez niej żyć.. Jeśli się dowie, że żyje to nie da jej spokoju.
- A co w tym złego ? - zaśmiałem się.
- To, że pewnie Lila go nie chce po tym co się stało..
- Nie zupełnie.... Stwierdziła, że musi się trzymać z daleka bo jej powiedział, że będąc z nią ryzykuje życiem, a ona chce żeby żył dla niej ... Więc go kocha... inaczej by nie uciekała...
- Dobra.. - dziewczyna zatkała mi uszy. - Kendall !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - jeju.. jak ona głośnio krzyczy.
- Czego!? Co!? - zleciał na dół i spojrzał na mnie jak na ducha. - Lu-Lucas?
- Taa.. To on.. A Lilaczek chce wracać do Polski..
- Co?! Nie dam jej !!
- No właśnie.. Jest na lotnisku..
- Muszę tam jechać !!
- Hahaah.... Okej...  - zacząłem się śmiać jak idiota... - Takiego obrotu akcji się nie spodziewałem...
- Kocham cie.. - powiedziała dziewczyna i mnie pocałowała. - Jedziemy.. - złapała Kendalla za rękę i pobiegli do samochodu.
- Ehh... Co za ludzie... - pobiegłem szybko do swojego auta kierując się na lotnisko.

Z perspektywy Lil

Lotnisko coraz bliżej... Nie chcę stąd wyjeżdżać, ale nie widzę sensu, żeby tutaj nadal być... Nie ma tutaj dla mnie miejsca.. W końcu wysiadłam z taksówki biorąc przez ramię bagaże i kierując w stronę lotniska. Mój lot wypada za jakieś 10 minut... i dobrze... Im szybciej opuszczę ten kraj łatwiej mi będzie zapomnieć... Poszłam oddać bagaż.

Z perspektywy Kendalla

Nie mogę uwierzyć w to, że jednak żyje ! Boże.. Dziękuje ci !!
- Wyskakuj Kendall - powiedziała brunetka, a ja ucałowałem ją w policzek i zacząłem szukać Lil.. Nigdzie jej nie było.. Nagle zauważyłem jej ślicznie blond włosy w oddali.. Musiałem ją jak najszybciej zobaczyć.. Tak bardzo za nią tęskniłem..

Z perspektywy Lil

- Może pani podejść.. - zawołał mnie ochroniarz więc podeszłam w jego kierunku. Zanim wpuścili wszystkich na pokład musieli wszystkich przeszukać... Normalne...
- Proszę się odwrócić - koleś zaczął mnie przeszukiwać.
- I tak tam nic nie znajdziesz  - wywróciłam oczami i nagle urządzenie zapiszczało. - Co ? Nie róbcie sobie jaj - spojrzałam na nich z niedowierzaniem. Od razu mocno podparli mnie o ścianę i zaczęli dokładnie przeszukiwać.

Z perspektywy Kendalla

Szybko podbiegłem w stronę Lil i przypatrywałem się całej sytuacji..
- Co się stało ? - zapytałem.
- Coś u niej znaleźli.. - powiedziała do mnie starsza pani..
- Yhymm.. Dziękuje.. - powiedziałem.
- No co my tu mamy.. - powiedział facet i wyjął scyzoryk z kieszeni Lil. - Ciekawe..
- No to go sobie zabierz... - dziewczyna wywróciła oczami.
- Niestety będzie pani musiała iść z nami na komisariat - odezwał się ochroniarz.
- Przez to zapomniałam wyciągnąć scyzoryk ? - oburzyła się blondynka.
- Nie wiemy z jakimi zamiarami chciała pani wejść z tym na pokład - odpowiedział jej spokojnie.
- Yhyyym... Taa... Chciałam wszystkich zadźgać scyzorykiem i uprowadzić samolot - założyła ręce.
- Przepraszam ! - krzyknąłem i pokazałem mu odznakę. - Starszy aspirant Francis Hasco - powiedziałem.. Boże.. Co za debilne nazwisko.. - Gratuluje panu.. - powiedziałem i podałem mu rękę. - Ta oto pani jest naszą aktorką.. - pokazałem na Lil. - Miała wprowadzić na pokład coś ostrego, ale dzięki panu to się nie udało.. Bardzo mi się pana praca podoba..
- Tak? Oo.. Dziękuje.. - powiedział.
- Zabieram naszą prześliczną aktoreczkę i wracamy na komisariat.. - uśmiechnąłem się. Złapałem za rękę Lil, zabrałem jej bagaż i jak najszybciej wybiegliśmy z lotniska.
- Puść mnie... Co ty robisz ? - odsunęła się ode mnie.
- Kocham Cię.. - powiedziałem. - Nawet nie wiesz jak bardzo..
- Myślałam, że raczej nienawidzisz... - spojrzała na mnie.
- Ciebie..? Ciekawe za co..? Jesteś najwspanialszą osobą jaką poznałem.. - uśmiechnąłem się.
- Powiedziałeś, żebym zapomniała, to jest jednoznaczne z zerwaniem.
- Powiedziałem tak, żeby cię chronić..
- To co tutaj robisz ? - spojrzała mi w oczy.
- Myślałem, że dasz mi szanse naprawić to, co straciłem.. Cóż.. Przeliczyłem się.. - oddałem jej torbę i delikatnie przytuliłem. - Mam nadzieje, że będziesz szczęśliwsza beze mnie.. - poczułem że moje oczy stają się mokre.. To nic.. I tak mnie nie chce..
- Kocham Cię ... - wyszeptała jeszcze, po czym mocno we mnie wtuliła.
                 Uśmiechnąłem się szeroko.. Tak.. Te słowa najbardziej chciałem teraz usłyszeć.. Kocha mnie.. A jak kocham ją.. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Ja ciebie też skarbie.. - złapałem jej twarz w dłonie i pocałowałem delikatnie.. Ahhh.. Jak dawno nie czułem smaku jej ust.. Zapomniałem jakie są słodkie.
- Nie zostawiaj mnie już więcej - oczy jej się momentalnie zaszkliły.
- Nie zostawię skarbie.. - spojrzałem jej w oczy. - Za mocno cię kocham.
- Przepraszam... - wtuliła się we mnie ponownie.
- Nie masz mnie za co przepraszać.. - pocałowałem ją w główkę. - Ja byłem głupi, że ci nic nie powiedziałem..
- I co....? Podszedł byś do mnie wtedy na imprezie i powiedział:  "cześć jestem Kendall zabijam, ale mi się podobasz... " ? - zaczęła się śmiać.
- Może nie.. Ale chociaż wiedziałabyś kim jestem..
- Nie wściekniesz się, jak ci coś powiem... ?
- Zależy co.. - zaśmiałem się.
- Byliśmy z Lucasem w tej agencji... - zaczęła.
- I.. ? - zapytałem.
- Więc... Trochę uszkodziliśmy niektórych... - odwróciła wzrok. - Tzn. nie wiem, czy dwóch z nich żyje... -  powiedziała ledwo wyraźnie...
- Jeśli Pallo dzwonił.. To znaczy.. że.. Mark.. i.. David nie żyją.. - powiedziałem z niedowierzaniem. - O nie..
- Jest źle ? - spojrzała na mnie.
- Jeśli o to chodzi to tak.. Bo jak Mark nie żyje to Ang zostaje szefem, a ja jej zastępcą.. - powiedziałem, na co Lil zrobiła wielkie oczy.
- Żartujesz ? - spojrzała na mnie.
- Nie.. Taka była umowa.. - powiedziałem patrząc jej w oczy.
- Jak bardzo ja i Lucas mamy przerąbane ? - uśmiechnęła się sztucznie.
- To zależy od Ang co z wami zrobi.. - powiedziałem.
- Taa... co z "wami" zrobi... I zaczyna się - jęknęła.
- Zobaczysz że Ang ma fajne kary - zaśmiałem się i przytuliłem ją mocno.
- Za co ? Co ja zrobiłam ? - zaczęła myśleć. - Ok... siedzę cicho...
- Kochana.. Jesteś przebojowa - zaśmiałem się i nagle Ang podjechała samochodem. 
- Chodźcie gołąbki - uśmiechnęła się. - Lucas jest już w domu.. Tylko was muszę zabrać.
- Ok... - zabrała torbę  i schowała scyzoryk.
- Wszystko ok? - zapytała Angel, gdy jechaliśmy.
- Powiedzmy... - odezwała się Lil. - Rozmawiałaś z Lucasem ?
- Rozmawiałam.. - powiedziała cicho.
- A powiedział ci, że zabili Marka i Davida? - zapytałem.
- Co!? - dziewczyna momentalnie zahamowała. - Jak mogliście?! 
- Czyli nie powiedział.. - zaśmiałem się. - Jedź do domu.. Wszystko wytłumaczą..
- Spoko.. - powiedziała wkurzona Angel i podjechała szybko pod dom, wysiadła z samochodu, trzasnęła drzwiami i poszła do środka.
- Nie będzie za ciekawie..  - powiedziałem i wszedłem za Ang do domu.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział XIII

Z perspektywy Kendalla

- Angel.. - powiedziałem cicho. - Damy sobie radę.. Musimy.. - serio sam nie wierzyłem, że znów wszystko może zacząć się układać..
- Znam ten świat.. Nic się nie ułoży.. - powiedziała i położyła głowę na moich kolanach. - Świat jest niesprawiedliwy..
- Nie świat, tylko my..
- Dlaczego? Co my takiego robimy, hmm?
- Za mocno wybuchliśmy.. Przecież Lucas i Lil niczemu nie są winni tego, co robią.. Skąd wiesz, że ktoś ich do tego nie zmusza, hmm? - zapytałem, patrząc jej w oczy. - Mogą być w podobnej sytuacji co my..
- Masz rację.. - spuściła wzrok. - Po prostu nie mogłam w to uwierzyć.. Jestem czasem wybuchowa, wiesz o tym.
- Tak wiem skarbie.. - pocałowałem ją w czoło.


Z perspektywy Lil

Tak myślałam... Z wydostaniem się stąd będzie większy kłopot... Zaczęliśmy się rozglądać po pomieszczeniach... Czułam się jak w pułapce...
- Chowaj się - Lucas pociągnął mnie za ścianę, a po chwili obok nas przebiegło dwóch mężczyzn. Na szczęście zostaliśmy niezauważeni.
- Tutaj jest przejście wentylacyjne - podbiegłam do kraty i szybko wyciągnęłam śrubokręt.. Haha, teraz zapytacie skąd go miałam... No chyba powinnam być przygotowana na takie akcje, nie? Po chwili obydwoje zaczęliśmy się przeczołgiwać... Ja pierwsza, Lucas za mną pozostawiając ślady krwi..

Z perspektywy Angel

- Kendall.. Muszę go zobaczyć.. - powiedziałam cicho. - Nie daje rady.. Nie wytrzymam już..
- Ang.. 
- Kendall nie ! Ja muszę.. - podniosłam się.
- Wiesz, że mogą cię zabić.. - powiedział. - Przecież to nasi wrogowie..
- Ale Lucas to mój chłopak..
- Były..
- Nie dobijaj mnie.. - odetchnęłam głęboko. - A ty nie tęsknisz za Lil, hmm?
- Tęsknie.. Ale nic mi to nie daje..
- Bo jesteś dupa, nie umiesz się postawić..
- To dobrze chyba?
- No raczej nie.. - wstałam. - Nie wiem jak ty, ale ja jadę do Lucasa.. - wzięłam kurtkę.
- To niebezpieczne.. - blondyn złapał mnie za rękę.
- Zabronisz mi? - zapytałam.
- Hmm? Tak ! - przerzucił mnie przez ramię i zamknął w piwnicy.
- Debilu !! - zaczęłam się dobijać do drzwi. - Otwórz w tej chwili !!
- Ee.. Nie? 
- Jak wyjdę stąd to jak ci dowalę że będziesz z aniołami śpiewał !!
- Yhyymm.. - powiedział i usłyszałam jak idzie na górę. 
- Super.. Teraz to już na pewno stąd nie wyjdę. - mruknęłam do siebie i usiadłam na ziemi.

Z perspektywy Lil

- Ehh... Mogliby ogarnąć tutaj - w końcu wyskoczyłam z wentylacji i zaczęłam otrzepywać z pajęczyn... Ugh..
- Taa... - wyskoczył za mną Lucas. - Masakra jakaś...- złapał się za nogę, która dość mocno krwawiła.
- Tam są !! - usłyszeliśmy krzyki.
- Wiejemy... - natychmiast pobiegliśmy do auta odjeżdżając z piskiem opon. 
- Głowa nisko.. - Lucas złapał mnie za głowę i schylił nisko, gdyż zaczęli do nas strzelać.
- Ał... No weeź... - złapałam się za głowę. - To bolało - zaczęłam się masować.
- Bardziej by bolało gdyby cię puknęli w nią..
- Puknęli...
- Bez skojarzeń...
- Nie da się bez skojarzeń ! - zaśmiałam się.

Z perspektywy Kendalla

                 Poszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku.. Nie mogę pozwolić, żeby coś się stało Ang.. Nie tym razem.. Nie chce jej stracić po raz kolejny.
- Kendall !! – pisnęła. – Ja się boję !!
- I tak ci nie uwierzę.. – jęknąłem.
- Nie lubię małych, ciasnych pomieszczeń !!!
- Nie lubię małych, ciasnych.. Yhymm.. -  zacząłem się śmiać i stanąłem przy drzwiach piwnicy.
- Idź się lecz seksoholiku !!! - krzyknęła na mnie.
- To może później - zaśmiałem się. - Nadal się boisz?
- Tak !! Tu są pająki ! - chwila ciszy. - Aaaaaaaaaaaaaaa !! Wąż !!!! Kendall !! Weź mnie stąd !!!!
- A jak będziesz się bzykała z chłopakiem to też węża się wystraszysz? - uśmiechnąłem się.
- Kendall !! Błagam cię !!! - zaczęła walić w drzwi. - Boję się !!!!!
                 No i co ja mam z nią zrobić? Z jednej strony kiedyś bała się węży, ale z drugiej to dobra aktorka.. Hmn.. 

Z perspektywy Lil

- Przyśpiesz... Doganiają nas ! - krzyknęłam do Lucasa widząc za sobą dwa ciemne wozy...
- Nie mogę... Przez tą nogę... - znowu się za nią złapał.
- Zatrzymaj się... - powiedziałam po chwili.
- Eee... ? - uniósł  brew do góry.
- Robimy przesiadkę... - jeszcze raz zerknęłam na jego nogę.
- Co ? Nie, nie mogę się zatrzymać są za blisko...
- Lucas ! - warknęłam na niego.
- No dobra... - zatrzymał wóz i szybko zamieniliśmy się miejscami... Dodałam tyle gazu, ile się tylko dało... Po chwili byliśmy daleko przed naszym wspólnym wrogiem...
- Gadaj gdzie się zatrzymać...
- Jedź jeszcze chwilę prosto... - przejechałam z 500 metrów dalej.
- Zatrzymaj się - wykonałam jego polecenie... Szybko wybiegliśmy z auta podlatując do bagażnika.

Z perspektywy Angel

- Ang.. Spokojnie.. - powiedział chłopak. Taaa.. Uważaj.. Haha, ja jestem dobra. - On ci nic nie zrobi.. - nie odpowiedziała mu. - Ang..? - nic. Otworzył drzwi, momentalnie zdzieliłam go z kopa. Przewrócił się nieprzytomny na ziemię.
- Nie zadzieraj ze mną Schmidt.. - mruknęłam i wyszłam z domu.
                 Wsiadłam do samochodu i pojechałam pod dom Lucasa i Lil.. Zapukałam kilka razy, ale nikt mi nie otworzył.. Ehh.. Szkoda.. Chciałam mu powiedzieć, jak bardzo żałuje.. Chciałam go odzyskać.. Nawet za cenę śmierci. Nie obchodziło mnie to, co mogło się stać.. Chciałam go.. Na tyle, ile się dało.

Z perspektywy Lil

                 Wyjęliśmy z bagażnika dwie bańki benzyny. 
- Lucas nie wiem, czy to dobry pomysł... - zaczęłam się wahać.
- Nie gadaj... Mamy mało czasu... - wziął swoją bańkę i zaczął oblewać dokładnie samochód.
- Ehh... No dobra... - zaczęłam robić to samo... 
- Odpal silnik... - zażądał kiedy już skończyliśmy tak też zrobiłam po czym zaczęłam się rozglądać za jakimś kamieniem... Czymś co przytrzymałoby pedał gazu. 
- Masz to - Luk podał mi cegłę.
- Ja wolę nie wiedzieć co ty w aucie trzymasz... - spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem.
- Po prostu jestem przygotowany, nie to co inny - spiorunował mnie wzrokiem.
- Przepraszam... Pierwszy raz pozoruję własną śmierć - szybko wrzuciłam przedmiot na pedał gazu... i rzuciłam w auto zapalniczką. Momentalnie pojawiły się ogromne płomienie... Auto jakieś 6 sekund później uderzyło w drzewo co wywołało ogromny wybuch... Na szczęście udało nam się w miarę szybko oddalić.


Z perspektywy Kendalla

                 Zobaczyłem ciemne plamy przed oczami, a potem Ang siedzącą nade mną.
- Coś mi zrobiła..? - mruknąłem.
- Delikatnie cię uderzyłam - zaśmiała sie. - No, może nie tak delikatnie.. - podała mi rękę. - Wstawaj..
- Dam sobie radę.. - podniosłem się i oparłem o kanapę. - Mocna jesteś.. - zaśmiałem się.
- Tak wiem.. Dużo ćwiczę.. - uśmiechnęła się.
- To dobrze.. Nauczysz mnie - posłałem jej miły uśmiech. - Byłaś u..?
- Byłam.. Ale mi nie otworzyli.. - spuściła głowę.
- I teraz będziesz smutna.. - powiedziałem, przytulając ją.
- Chciałam go zobaczyć.. Tęsknie.. Nawet nie wiesz jak bardzo..
- Oj uwierz, że wiem.. - przytuliłem ją mocniej. Nie chce myśleć ile to jeszcze potrwa.. Chciałem jak najszybciej zapomnieć.. Ale.. Ciężko jest.. Za bardzo się zakochałem..

Z perspektywy Lil

- Nie fair... - spuściłam głowę. 
- Co jest ? - spojrzał na mnie Lucas.
- Nie dożyłam osiemnastki - syknęłam na co się zaśmiał.
- Spokojnie... Zrobimy ci imprezę.. - złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. Biegliśmy już z dobre 15 min. - Lil... - zawołał mój brat... Natychmiast się zatrzymałam i do niego podbiegłam.
- Co jest ? - spojrzałam na jego nogę.  - Kurde... Jest źle... - zerwałam z siebie kawałek koszulki i obwiązałam mu nogę jeszcze raz mocno uciskając...


Z perspektywy Kendalla

- Czyli odejść nie możemy, tak? - zapytała po chwili brunetka.
- Nie możemy.. Pamiętasz co się stało z Mirandą? - spojrzałem na nią.
- Emm.. Pamiętam.. Sama musiałam ją zakopać w lesie.. - otrzepała się.
- Chyba nie chcesz znaleźć się na jej miejscu, co? 
- Nie chcę.. Ale chce odzyskać Lucasa..
- Wybieraj: Lucas czy życie..?
- Oba.. - spojrzała mi w oczy.
- Nie można mieć wszystkiego.
- Ale bez Lucasa moje życie nie ma sensu.. - wtuliła się we mnie mocno.
- Będzie inny.. - pocałowałem ją w główkę.
- Taa.. Taki mądry jesteś.. A sam po nocach płaczesz za Lilką.. - zaśmiała się.
- Pff.. Drobiask..

Z perspektywy Lil

                 Siedzieliśmy tak na ziemi jeszcze z 5 minut... Ehh... Od dawna było dziwnie spokojnie w naszym życiu... Aż nie dorwała nas w końcu przeszłość... Straciliśmy wszystko... Kendalla, Angel... Ale teraz tak myśląc o tym, zastanawiam się kiedy oni mieli nam zamiar o tym wszystkim powiedzieć... Wiem, że my też nieźle namieszaliśmy... Nie chcieliśmy tego... Próbowałam nie mieszać w to wszystko Kendalla, ale mi na to nie pozwolił...
- Mogę już iść - wstał po chwili Lucas.
- Na pewno ? - spojrzałam na niego troskliwie.
- Tak... Na pewno - wstał po chwili i się uśmiechnął.
- No dobrze... - ruszyłam przed siebie... Zaczęło się już powoli ściemniać... Wiatr owiewał mi twarz... Czułam niepokój... Momentalnie zaczęłam się cała trzęś.
- Wszystko ok ? - zatrzymał mnie Luk.
- Taa...
- Boooisz się ? - zanucił.
- Spadaj - wysyczałam przez zęby.
- Hahaha jak to jest.... - zaśmiał się.
- Ale co ? - uniosłam brew do góry.
- Nie boisz się stojąc w obliczu śmierci... Ale jak tylko się ściemnia trzęsiesz się ze strachu.
- Za dużo horrorów - wywróciłam oczami.
- Pewnie nie bałabyś się gdybyś tyle nie grała w te głupie gry... Typu łażenie po lesie jako mała dziewczynka i uciekanie przed gwałcicielem.
- Nudziło mi się w wakacje.. Czepiasz się...

Z perspektywy Angel

- Za co ty w ogóle kochasz Lil..? - zapytałam.
- Co to za głupie pytanie? - spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie jest głupie..
- Owszem jest.. Nie kocha się kogoś za coś.. - zaśmiał się chłopak.
- To ja chyba nie znam się na miłości..
- Bo..?
- Bo ja kocham Lucasa za to jaki jest.. Kochany, czuły.. - uśmiechnęłam się, a moje oczy zaczęły błyszczeć.
- Oj Ang.. - zaśmiał się. - Musisz skarbie zapomnieć o nim..
- Ciekawe czy ty tak szybko zapomnisz.. - założyłam ręce na klatkę. Mądruje się, a i tak będzie robił inaczej.. Pff.. Znam go.
- Ja się tu nie liczę - zaśmiał się. - Oglądniemy jakiś film?
- A jaki? - spojrzałam mu w oczy.
- Trzy metry nad niebem? - zapytał.
- Na takie romansidła cię wzięło..  - zaśmiałam się. - Ale ok..
                 Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać.. Cudowny film.. Zawsze go kochałam.. Dawał mi za każdym razem wiele do myślenia..

Z perspektywy Lil

- Ten las nie ma końca... - zaczęłam się już cała trząść... Nie, że się bałam... Po prostu robiło się już dosyć chłodno.
- Ał... - zasyczał szatyn i przytrzymał się drzewa.
- Lucas ! - podleciałam do niego. - Kurde... Gdzie my właściwie idziemy, co ?
- Musimy wyjść tylko z tego lasu... Potem wrócimy do domu, spakujemy wszystko i jedziemy na lotnisko.
- Co ? Gdzie jedziemy ? - zaczęłam się dopytywać.
- Nie wiem jeszcze... - jęknął.
- Dobra... Chodź... - zabrałam go pod ramię i  zaczęłam iść dalej. Kilka metrów dalej w końcu dostrzegliśmy, że to już koniec lasu... Nareszcie ! W oddali było widać całe miasto... Dotarliśmy przed nasz dom jak najszybciej było to możliwe...

Z perspektywy Kendalla

- Hiszpańska wersja o wiele lepsza.. - powiedziałem, gdy skończyliśmy oglądać.
- Włoska o wiele bardziej mi się podoba - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Hiszpańska.
- Włoska i koniec kropka..
- Hiszpańska !
- Włoska !! - nasze krzyki przerwał mój telefon..
- Odbierz.. - powiedziałem. - Ja nie mam zamiaru z nikim gadać.
- Spox.. Ale włoska - zaśmiała się, a ja zacząłem kręcić oczami.
- Pfff..
- Tak? - zapytała, gdy odebrała. - Pallo spokojnie, co jest? - podniosła się i zaczęła chodzić po pokoju. Nagle zrobiła wielkie oczy. - C-co? - zapytała z niedowierzaniem. - Nie możliwe.. Ale jak to..? - nagle upuściła telefon na ziemię i padła na kolana.. Zaczęła płakać.
- Angel.. - szybko do niej podszedłem i podniosłem ją. - Ej, co jest?
- Lila.. Lucas.. - powiedziała przez łzy.
- Co jest z nimi? - zapytałem.
- Nie żyją !! - wtuliła się we mnie, a ja nie mogłem w to uwierzyć.. Nagle mój świat się zawalił.. W moich oczach pojawiły się łzy.. Nogi mi się ugięły.. To już koniec.

Z perspektywy Lucasa

Żadne z nas nie miało przy sobie kluczy, a dom był zamknięty.
- Co teraz ? - spojrzałem na blondynkę.
- Zaraz wracam - zniknęła za domem... Usłyszałem tylko dźwięk tłuczonego się szkła.
- Lil ! - chciałem tam iść, ale po chwili ktoś otworzył drzwi wejściowe. Była to moja siostra.
- Jak ty ... ?
- Normalnie... oknem - uśmiechnęła się. - Nowy właściciel będzie musiał sobie zadzwonić po gościa od okien.... Chodź... - wciągnęła mnie do środka. - Siadaj.. Muszę ci wyjąć tą kulę... - posłusznie wykonałem polecenie... 20 minut później było już wszystko w porządku. - Jak już stąd wyjedziemy... Musisz iść z tym do lekarza... Bez żadnego "ale" - spojrzała na mnie i poszła do siebie się pakować. Wcale nie chcę uciekać... Bardzo kocham Angel... Nigdy nie spotkałem kogoś podobnego... Kocham w niej wszystko... Nie wiem, czy poradzę sobie z tą stratą. Po raz kolejny napłynęły mi łzy do oczu, wtedy dostrzegłem przy wejściu białą kopertę.

Z perspektywy Kendalla

- Ale.. jak to możliwe? - zapytałem.
- Ich auto.. spalone.. wjechali.. w drzewo - dziewczyna nie mogła się uspokoić.. Boże.. Moja Lil.. Moje maleństwo.. 
- Cii.. - powiedziałem i mocniej ją przytuliłem. - Nie płacz.. - taa.. Nie płacz.. A sam poczułem, że lecą mi łzy.. Nie mogłem się powstrzymać.. Kochałem ją.. A ona.. Nie żyje.. Tak.. Teraz rozumiem.. To kara za to, że ich zostawiliśmy.. 
- Daj mi spokój ! - krzyknęła. - Nie chce żyć !! Chce być z Lucasem ! Tam.. Gdzieś.. Na górze..
- On patrzy na ciebie i puka się w łeb.. - zaśmiałem się. - Nie chciałby, żebyś się zabijała.. On teraz czuwa nad tobą.. To twój Anioł Stróż..
- Chce go przy sobie.. - przytuliłem ją mocno. Teraz będzie gorzej.. Trudniej.. Już nigdy ich nie zobaczymy.. Znów los kara nas za błędy.