sobota, 18 maja 2013

Rozdział XVI


Z perspektywy Lil

- Cieszę się bardzo... a teraz sobie do kogoś zadzwonię - zabrałam telefon i wystukałam numer. Biedaczek nawet nie wie co go czeka... Tak wiem podła jestem ... Haha ...
- Lekko zaczynam się obawiać, że może być źle.. - powiedział.
- Yhyym... Dobrze... Będziesz jak najszybciej ? Dzięki ... Tylko wiesz... nie przesadzaj nie chcę żeby miał uraz... - rozłączyłam się i spojrzałam na związanego blondyna... Hehe... Biedny mój.
- Lilaa..? Jesteś czy mnie zostawiłaś? - zaśmiał się.
- Jestem...  - stanęłam za nim i objęłam rękoma. - Na serio chcesz tą karę ? - zaśmiałam się.
- Boję się.. - powiedział.
- Nie dziwię się - pocałowałam go delikatnie. - Jak co to możesz potem mnie zabić - zaczęłam się śmiać.
- No dobrze - zaśmiał się. - Mam nadzieje, że nie będzie bolało..
- Nie... no chyba że psychicznie - pogłaskałam go po włoskach, a za chwile usłyszałam dzwonek do drzwi. - Ok... zaraz wracam - pobiegłam otworzyć.
- Spoko.. - powiedział cicho.
- Jesteś - przywitałam się z mężczyzną.
- Kto jest tym szczęśliwcem ? - zapytał Zack, a ja zaprowadziłam go do pokoju.
- Ohoo... - zatarł ręce widząc Kendalla.
- Tylko proszę nie zniszcz mu psychiki.
- Kto tu jest? - zapytał blondyn.
- Cii... Spokojnie... - przytuliłam go delikatnie. - Możesz się jeszcze wycofać... - pocałowałam go w policzek.
- Jestem silny..
- No dobrze... - zachichotałam cichutko.
- Mogę ? - odezwał się Zack podchodząc do Kendalla.
- Ok... - zaczęłam się śmiać, kiedy zdjął z siebie szlafrok.
- Lilaa..?
- Yhyym... - usiadłam na kanapie.
- Już ? Mogę ? - szepnął do mnie Zack, a ja pokiwałam na tak... Mężczyzna usiadł Kendallowi na kolanach.
- Ej, co się dzieje? - zapytał.
- Nic  kotek ... - podeszłam od tyłu, a Zack pocałował go w policzek.
- No dobra.. - Kendall lekko się uśmiechnął.
                 Myślałam, że zaraz padnę tam ze śmiechu... Kurde podła jestem... Haha... Pocałowałam go namiętnie, po czym wróciłam po cichaczu do tyłu i odwiązałam chustę.. Haha... Oj...
Mam przejebane...
- Aaaaaaaaaaaaaaaa !! - krzyknął Kendall.
- Witaj piękny - Zack poruszył brwiami i pocałował go po raz kolejny w policzek.
- Hahaha... Dobra złaź z niego ... - zaczęłam się zwijać ze śmiechu. Zack wykonał moje polecenie... Jednak nie... To jeszcze nie był koniec.. Szybko zabrałam swój telefon do ręki i puściłam muzykę.
- Weźcie nieeee - jęknął Kendall.
- Miała być kara - zaczęłam się śmiać, a Zack zaczął przed nim tańczyć - Ok... Ja nie paczę ! - zasłoniłam się poduszką, dusząc ze śmiechu.
- Ja też nie - zaśmiał się Kendall i zacisnął oczy.
- No ejj - zasmucił się tancerz haha...
- Mówiłam, że to będzie ostra kara hahahah...
- Jesteś jędzą !! - zaśmiał się Kendall. - Angel !!
- Co!? - krzyknęła z pokoju.
- Chce popatrzyć na gołego faceta?! - zaczął się śmiać.
- Lecę !! - i zbiegła na dół. - Co się dzieje?
- Phahahaha... ok Zack... teraz finał.
- Co tam się dzieje ?! -wydarł się  Lucas.
- To może być gorzej? - zaśmiał się Kendall i spojrzał na Zacka. - Dajesz..
- Cicho Lucas !! Mamy tu taniec erotyczny ! - zaśmiała się Angel.
- Że jaki taniec ??!?! - wydarł się Luki.
- No weź... To miała być kara.  Zack przeliż się z nim.
- Co!?  - krzyknął Kendall. - Nie zrobisz tego ! Lilkaaaaa !!!!
- No to ja nie jestem potrzebna.. - Ang usiadła na kanapie. - Szkoda, że cię tu Lucas nie ma !! Ale ładne gołe ciacha tu mamy !!! - zakryła się poduszką i zaczęła śmiać.
- Hahaha - zaczęłam się dusić ze śmiechu razem z Angel.
- Jakie gołe ciacha !? - wydarł się z góry mój brat.
- To co mam robić ? - Zack usiadł Schmidtowi na kolanach... Tak, nudzi mi się... Muszę się z kogoś pośmiać... Szkoda mi Kendalla, ale padło akurat na niego.
- On mnie za bardzo kocha.. - powiedziała cicho Angel. - No Lucas !! Striptizerzy !! Tacy awww !!
- Lilaaa !!! Weź gooo !! - krzyczał Kendall.
- Angel !! Wracaj tu ! - i nagle huk... Na dół zbiegł Lucas, trzymając w rękach kawałek drewna... Można było się domyślić, że to część od łóżka.. No silny jest ... - Co wy tutaj odwalacie ?! - zaśmiał się widząc panikującego Kendalla.
- Ok... ok.... Zack ubieraj się .... - pogoniłam go i za chwile był z powrotem w szlafroku - Miło było - zerknął na Kendalla, a mi już łzy poleciały ze śmiechu.
- Moje łóżko !! - krzyknęła Angel. - Jak mogłeś !!
- Ojej.. - powiedział Kendall, lekko nieobecny.
- Nie wiedziałem co się dzieję... Spokojnie.. Naprawię, ale rozkuj mnie proooszę - zrobił minkę szczeniaczka.
- Do zoba ludzie - zapłaciłam Zackowi i poszedł.
- Chyba mogę cię już rozwiązać... - zwróciłam się do Kenda. - Tylko trochę się obawiam, że mnie zabijesz... - skrzywiłam się lekko.
- Ugr.. - powiedziała Ang i wyciągnęła z cycków mały kluczyk, rozkuła Lucasa i zabrała kawałek łóżka na górę.
- Eee.. - Kendall zachowywał się tak, jakby ktoś mu zrobił krzywdę.. A co jeśli za mocno to przeżył?
- Dziękuję skarbie - szatyn pobiegł za Angel.
- Oo-ouu... - rozwiązałam szybko Kendalla. - Żyjesz skarbie ? - chłopak tylko spojrzał na mnie, wstał i usiadł na kanapie. - Kendall... - przytuliłam go delikatnie do siebie. - ....weź  no... - pocałowałam go w główkę.
- Nie chcę mamusiu.. - powiedział cicho. - Nie bij mnie..
                 Zachichotałam momentalnie... Boszee... A jak to go w rozwoju cofnęło !?
- Nie jestem twoją mamusią, skarbie..
- Szkoda.. - powiedział i zaczął się kiwać jak jakiś chory psychicznie.
- Kend... No ej... - teraz na serio zaczęłam się martwić. - Dobrze się czujesz ? - pogłaskałam chłopaka po policzku...
- Chce do mamy.. - zaczął płakać. - Nie chce do szkołyyyyyy  - serio dziwnie się zachowywał.
- O boże... - myślałam, że zaraz tam zemdleje, albo zabiję się za to, co mu zrobiłam ! - Kendall... no weź, proszę nie wygłupiaj się... - spojrzałam mu w oczy.
- Może pani mi nie robić krzywdy..? - zapytał wystraszony.
- Nie zrobię ci krzywdy... - pocałowałam go delikatnie. - Świetnie się bawisz, nie... ? - na pewno się ze mnie nabija... Sukinkot hahaha. xd
- Mamusiuuu !! - zaczął ryczeć, a z góry zleciała Angel.
- Już mamusia jest przy tobie.. - usiadła na kanapie, a Kendall na jej kolanach, przytulił się do niej mocno.
- Nie chce tego złego pana.. - zaczął ssać kciuka.
- Dobrze kochanie, dobrze.. - pocałowała go w główkę. - Nie bój się.. Nic ci już nie będzie.. - przytuliła go do klatki.
- Okeej...? - spojrzałam na tę dwójkę i z taką mina "wtf" poszłam na górę do Lucasa... O co chodzi ? Jaja sobie robią ?! Czy on jest jakiś psychiczny?
- Co jest siostra ? - zapytał mnie Lucas. - Ducha zobaczyłaś czy ktoś ci strzelił z płaskiej deski - zaczął ze mnie brechtać.
- Fajnie było się nabijać z Kendalla, hmm? - zapytała Angel, wchodząc na górę.
- Fajnie jest się nabijać z Lil - zaśmiał się Kendall, wchodząc do pokoju.
- Wiedziałam ... - wywróciłam oczami.
- Ale o co chodzi ? - zaczął mój braciszek, trochę zbity z tropu.
- To nie było śmieszne ! - wydarłam się na nich.
- Twoje też nie - zaśmiał się Kendall.
- A teraz wypad, bo muszę łóżko sobie naprawić !! - krzyknęła Angel i wszystkich nas wygoniła.
- Aha.. Fajnie.. - spojrzał po nas, blondyn.
- Ja pana nie znam... - zwróciłam się do Kendalla i zbiegłam na dół do kuchni.
- Pfff.. - zaśmiał się Kend i złapał mnie mocno w pasie. - A ja cię kocham i?
- Grr... - warknęłam na niego. - Puścisz mnie ?
- Nie puszczę, bo cię kocham.. - uśmiechnął się słodko.
- Zaraz zawołam Zacka... - zaczęłam się śmiać.
- Pff.. Ja się go nie boję.. Gorszych w nocnym klubie widziałem - zaśmiał się.
- Eeee.... - tak jakoś mnie zamurowało, ale ok... Co ja myślałam, że on po klubach nocnych nie chodził...? Ma 21 lat pewnie jeszcze gorsze rzeczy robił.. Ugh... Otrząsnęłam się po chwili
- Żeby nie było.. - spojrzałem na Lucasa. - Angel tam pracowała..
- Co ?! - tak samo jak i mnie Lucasa zamurowało.
- Też bym chciała wiedzieć...
- A to do Angel - zaśmiał się. - Ja chodziłem tam tylko po nią.. Gówniara miała 15 lat i już na rurze tańczyła.
- N-n-n-na rurze ? - wykrztusił z siebie Lucas.
- Eheem... Tak powiedział - potwierdziłam po chwili.
- A coś ty myślał? Na alkohol, narkotyki i papierosy jakoś musiała zarobić..
- O Jezuus... - jęknął Lucas.
- Ja się was zaczynam baać, nie żeby coś - odsunęłam się od Kendalla.
- Ja jestem czysty.. Oprócz narkotyków.. Ale to dawna sprawa.. - zaśmiał się.
- Jak dla mnie to nie jest śmieszne... - zmroziłam go wzrokiem.
- Potwierdzam - odezwał się Lucas.
- Oj weźcie.. Angel o wiele gorsze rzeczy robiła.. - powiedziałem, a nagle z pokoju wyskoczyła Ang.
- Schmidt zamknij japę !! - była w samym staniku.
- A co..? Boisz się, że coś powiem..? - zaśmiał się.
- Nie ufam ci.. - zmroziła go wzrokiem.
- A ja chętnie posłucham - Lucas usiadł na kanapie wgapiony w Angel.
- Ja w sumie też - sparodiowałam brata i popatrzyłam na Kendalla.
- No to.. - zaczął Kendall.
- Jedno słowo.. A cię zniszczę..
- No ty to potrafisz robić.. - zaśmiał się.
- Taa.. Potrafię.. W końcu ma się te 84 osoby na karku..
- Mogły ci nie podpadać, nie?
- Mogły.. A teraz już nie żyją.. - mówiła o tym tak obojętnie..
- Mówcie dalej... Nie przerywajcie sobie - powiedziałam w miarę spokojnie, choć z chęcią bym ich rozszarpała ! Natomiast Lucas z niedowierzaniem przyglądał się obydwóm..
- Spoko.. - powiedział Schmidt. - Podpalenie szkoły?
- Ups.. Pomagałeś mi.. - zaśmiała się.
- Drobnostka..
- Yhyymmm interesujące... Może coś jeszcze ? - zapytałam.
- Ja nie wiem czy chcę wiedzieć... - powiedział Lucas.
- Cii... -szturchnęłam szatyna żeby zamilkł.
- Hmm.. A fajnie się pracowało pod latarnią? - zaśmiał się Schmidt.
- Przegiąłeś.. - złapała za broń i strzeliła mu koło głowy.
- Debilka ! - schował się w kuchni.
- Taaa.. Ale ta debilka zaraz się zastrzeli !!
- Lucas... - spojrzałam na brata.
- Nie dzięki... - pobiegł na górę.
- Dawaj wariatko... - zabrałam Ang broń i wyrzuciłam wszystkie naboje. - Naprawdę wam odwala... Teraz dopiero widzę, jak bardzo się wszyscy różnimy... - oddałam jej pistolet i pobiegłam na górę.

Z perspektywy Angel

- Kendall ! - krzyknęłam. - Musiałeś?!
- Oj.. Miało być ciekawie.. - zaśmiał się.
- Taa.. - powiedziałam i pobiegłam na górę. - Lucas..?
- Hmm  ? - skierował na mnie wzrok... Widać, że nad czymś rozmyślał... Był jakiś dobity...
- Zrozumiem jeśli na mnie nakrzyczysz.. - usiadłam obok niego.
- Nie będę... - schował twarz w dłonie.
- Lucas.. - zrobiło mi się go żal.. - Nie bądź na mnie zły..
- Za co... że ćpałaś...piłaś ...paliłaś...jesteś morderczynią i tańczyłaś na rurze ? Nie... Nie jestem zły... - spojrzał na mnie tak obojętnie.
- Właśnie widzę.. - powiedziałam. - Ćpałam, piłam, paliłam żeby odciąć się od tego cholernego świata..
- Nie będę ci nic mówić... Chyba sama wiesz, że źle robiłaś - spojrzał mi w oczy.
- I nadal robię.. - szepnęłam. - To o tej latarni to nie jest prawda.. - spojrzałam na chłopaka. - Nigdy się nie sprzedawałam..
- Nie ważne - przytulił mnie delikatnie. - Ja ci chcę pomóc... - pocałował mnie w główkę.
- Kocham cię.. - szepnęłam. - Jestem jaka jestem.. No..
- Też cię kocham... - pocałował mnie namiętnie. - Tylko musisz z tym skończyć... - złapał moją twarz w dłonie  i spojrzał głęboko w oczy.
- Muszę? - zapytałam.
- Angel... Tak musisz... - był taki poważny... Za poważny..
- Trudno.. - powiedziałam.
- To spróbujesz ? - pocałował mnie delikatnie.
- Ale z czego ja mam zrezygnować, hmm? - zapytałam.
- Narkotyki, alkohol, palenie... - pogłaskał mnie po policzku.
- Za dużo.. - jęknęłam. - Mogę zrezygnować z jednego, ale nie ze wszystkiego..
- Narkotyki i alkohol - spojrzał na mnie taki pełen nadziei.
- Dawno nie ćpałam, więc z narkotyków mogę zrezygnować.. Ale z papierosów i alkoholu będzie ciężej.
- Ehh... Poradzisz sobie - przytulił mnie mocno.
- Może.. - uśmiechnęłam się. - Ale muszę się nad tobą jeszcze poznęcać.. - zaśmiałam się i znów zaczęłam go łaskotać.
- Angel noo... - zaczął się słodko śmiać. - Proszę nie... - złapał mnie delikatnie za nadgarstki.
- No dobrze.. - przybliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam.
- Kocham cię wiesz ? - musnął mnie delikatnie ustami w szyję.
- Wiem.. - mruknęłam. - Ja.. ciebie też.. - chłopak nadal trzymał mnie za nadgarstki.. Boże.. Czułam jakbym miała zaraz eksplodować..
- To co robimy, hmm ? - uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Nie przerywaj - zaśmiałam się. - Całuuuj.
- Jak sobie życzysz - delikatnie położył się na mnie jeżdżąc jedną ręką po talii, a drugą głaskając po policzku, całując ją namiętnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i złapałam go w pasie.
- Co tam ślicznoto, hmm ? - spojrzał mi w oczy po czym zaczął muskać po szyi.
- Twoja ślicznotka zaraz wybuchnie.. - jęknęłam.
- Z mojej winy ? Niemożliwe ? - zrobił taką niewinną minkę.
- No pewnie że nie.. - zaśmiałam się i przerzuciłam go na plecy. - Może.. - powiedziałam, wkładając mu łapkę pod bluzkę. - Ja troszeczkę się jeszcze nad tobą poznęcam?
- Nie.. nie... nie... nie... nie... - złapał mnie za dłoń. - Proszę niee... - jęknął. - Nie znęcaj się nade mną już..
- Ale.. To będzie miłe.. - zaśmiałam się.
- Oj... - zrobiłam słodką minkę. - No dobrze... - uśmiechnął się szeroko.
- Pierwsza zasada.. Nie ufaj mi.
- Teraz powinienem był uciekać, co nie ? - skrzywił  się.
- No ja tam nie wiem.. - zaśmiałam się i pocałowałam go lekko w szyje.
- Mmmm... Słodka - złapał mnie mocno w pasie i przytulił.
- Kocham cię.. - uśmiechnęłam się. - Ale muszę to cholerne łóżka naprawić - powiedziałam i wstałam z niego.
- Buuuuu.... - zrobił smutną minę i przyciągnął mnie do siebie z powrotem.
- Lucas hahaha - zaczęłam się śmiać. - Chociaż daj mi się ubrać.. - spojrzałam na siebie. - Zimno mi noo.. W samym staniku po domu latam.
- Oj no dooobrze - jęknął i mnie puścił.
- Dzięki - zaśmiałam się i ubrałam bluzkę. - Kendallowa, ale co mi tam.. - uśmiechnęłam się.
- Ahaa..? Jego bluzka w twoim pokoju ? - uniosłem lewą brew do góry.

piątek, 10 maja 2013

Rozdział XV



Z perspektywy Lucasa

                 Lil szybko wbiegła do domu.
- Lucas chowaj się !
- C-co ? - stałem w kuchni i zajadałem się pizzą.
- Po prostu Ang się dowiedziała, że zabiliście Marka i Davida - mruknął blondyn.
- To było w własnej obronie.. - starałem im się to wytłumaczyć.
- No tak jakby - skrzywiła się Lil.... Na co od razu spiorunowałem ją wzrokiem.
- Jakoś mnie to już nie obchodzi.. - powiedziała Ang opierając się o poręcz. - Teraz ja zostałam szefem.. - jak to usłyszałem, aż zakrztusiłem się pizzą..
- Że...co ?! - spojrzałem na nią z niedowierzaniem... Jak to została szefem... Czyli że co..? Musi mnie teraz zabić ?
- Ang była najlepsza z nas wszystkich.. - powiedział Kendall.
- Umowa była taka że po śmierci Marka ja zostaje szefem.. A Kend mym zastępcą.. - dziewczyna spojrzała na mnie.
- Czyli, że teraz musicie nas zabić... - spojrzałem na Lil.
- Jeśli o mnie chodzi to róbcie co chcecie  - stwierdziła moja siostra i zabrała z kuchni jabłko, po czym je nadgryzła.
- Kara nie musi być aż taka ostra.. - powiedziała Ang i spojrzała na Kendalla.
- Nie zrobisz tego.. - zaśmiał się.
- Owszem.
- Pffsz-ff-ff... - Lila uciekła do łazienki.
- Taa... Bo najlepiej zostawić mnie samego ! - wydarłem się za nią i spojrzałem na tą dwójkę... - rannego nie wolno bić...
- Oj.. Jeszcze będziesz błagał o więcej.. - zaśmiał się Kendall.
- Ooo.. mrrr - uśmiechnęła się Angel.
- Okeeeej ? - spojrzałem na nich z taką miną "wtf?!" O co im chodzi ?!
- Nie męczmy ich już..  - zaśmiała się dziewczyna.
- Lila.. - chłopak zaczął pukać do łazienki. - My nic wam nie zrobimy..
- A tak w ogóle.. - zaczęła Angel. - Macie gdzie spać?
- Ale o co ci chodzi...? Mamy mieszkanie... - powiedziałem i zabrałem gryza pizzy.
- Pytam.. No bo wiesz.. Coś ostatnio wyleciało w powietrze.. - włączyła telewizję i pokazała mi mój dom w kawałeczkach. - Taa..
- Że co ?! - złapałem się za głowę. -  Ale jak ?!  Gadajcie coście zrobili... - spojrzałem na tą dwójkę... To pewnie ich sprawka... No bo kogo innego ?
- Że my? - zaśmiała się dziewczyna.
- No chyba chory jesteś.. Pallo jest od takich rzeczy.. 
- A że zabiliście miłość jego życia..
- .. Davida.
- No to się mści..
- On był gejem ? - wyleciała Lil z łazienki.
- Hahaha... - od razu się z niej zacząłem śmiać.
- Oj, nie śmiej się z niej Lucas.. - powiedział Kendall. - .. no chyba, że chcesz mieć przedziurawiony łeb..
- Taak ? A nie przeszkadza ci to że z nim kręciła ?
- Byłam tylko miła - od razu spiorunowała mnie wzrokiem.
- Jeśli mnie nie zdradziła to mnie to nie interesuje.. - powiedział Kendall.
- Idę spać.. - powiedziała Ang. 
- Śpij dobrze.. - powiedział Kendall i przytulił kuzynkę.. Nagle lekko podciągnął jej z tyłu bluzkę i wyciągnął jej broń. - Ale to zostaje..
- Nie.. - zabrała ją i schowała z powrotem. - Ona jest moja.. 
- Jak dziecko..
- Ehh... - Lil rzuciła we mnie jakimiś ulotkami.
- A to co ? - zacząłem je analizować wzrokiem.
- Oferty hotelów... Trzeba coś wybrać - usiadła przy mnie i zaczęła czegoś szukać.
- Możecie zostać tutaj - powiedział Kendall.
- No.. Mogę odstąpić pokój - zaproponowała Angel.
- Mam fajną ofertę... - siostra zabrała jakiś świstek. - Widok na ocean..blablabla... serio ? Poprawczak 200 metrów dalej ? 
- Będzie ciekawie - zaśmiałem się.
- Jak chcecie.. - powiedziała Angel i poszła do pokoju.
- Ej ! Młoda ! Co ci się dzieje?! - krzyknął blondyn za nią.
- Nic.. - powiedziała i zamknęła się w pokoju.
- Eee? - chłopak zaczął myśleć. - Nie kumam jej.
- Może z nią pogadam... - wstałem.
- Ok...ja jeszcze poszukam... - zaczęła Lil, a ja pobiegłem do Angel.
- Proszę.. - powiedziała, gdy zapukałem do niej.
- Co się dzieje, hmm ? - wszedłem do środka i ją przytuliłem.
- A co się ma dziać? - wzruszyła ramionami.
- Nie bez powodu masz łzy w oczach - pogłaskałem ją delikatnie po policzku.
- Nic się nie dzieje.. - delikatnie się we mnie wtuliła.
- Na pewno ? - pocałowałem ją w główkę... Musiało się coś stać czuję to...
- Nie..  - powiedziała cicho. - Uświadomiłam sobie, że w ogóle się nie znamy..
- Mamy czas kochana - pocałowałem ją namiętnie.
                 Jej usta były delikatnie jak płatki róż... Każdy pocałunek leczył wszystkie rany... Człowiek zapominał o otaczającym go świecie... Delikatnie położyłem się na niej i całowałem ją coraz namiętniej. Dziewczyna cichutko zaczęła pomrukiwać... heh... słodkie.
- Kocham cię - wyszeptałem jej do ucha.
- Ja ciebie też - wyciągnęła broń i położyła ją na szafce. - To co Lucas.. Muszę cię ukarać, nie?
- Ehh... No dobrze... Miejmy to za sobą - zaśmiałem się.
- Hmm.. - zaczęła się zastanawiać. - Już wiem - przerzuciła mnie na plecy, usiadła na mnie, zapięła kajdankami do łóżka. - A teraz tak leż - zaśmiała się.
- No weeź... - zajęczałem. - Mam tutaj tak samotnie leżeć ? - zrobiłem minkę szczeniaczka.
- To jeszcze nie koniec - zaśmiała się i zaczęła mnie łaskotać.
- Angel ! - warknąłem na nią i zacząłem się śmiać i rzucać po całym łóżku.
- Też cię kocham - łaskotała mnie coraz bardziej, śmiejąc się przy tym słodziutko.
- Ang ! wystarczy ! - nadal nie mogłem powstrzymać śmiechu.

Z perspektywy Lil

- Co jest ? - spojrzałam na drzwi od pokoju Ang. - Gwałcą się tam ?
- Pewnie Ang zaczęła go torturować.. znaczy.. łaskotać.. - zaśmiał się blondyn.
- Za co ? Nic nie zrobiliśmy.... No prawie... - poukładałam wszystkie ulotki.
- Prawie robi wielką różnicę - uśmiechnął się. - Nie możecie zostać?
- Nie będziemy się wam zwalać... Zresztą musimy się trochę poukrywać... W końcu nie żyjemy - zaśmiałam się.
- Lila.. - złapał mnie za rękę. - Proszę.. Zostańcie.. - zrobił słodką minkę.
- No nie wiem, czy chcę mieszkać pod jednym dachem z gościem, który ma mnie zabić - poczochrałam go  po włoskach.
- Czy ja mam cię zabić, hmm?  - zaśmiał się. - Angel jako szef tego nie kazała zrobić.. - uśmiechnął się. - A wyroki Marka się już nie liczą.
- Czyli jeszcze pożyję ? - zaczęłam myśleć. - Spoko... Możemy z wami zamieszkać... - uśmiechnęłam się do blondyna.
- Tak ! - rzucił się na mnie i mocno przytulił. - Kocham cię.
- Ał... Haha... Złaź ze mnie... - zepchnęłam go z siebie.
- No ał.. - powiedział leżąc na ziemi. - Bolało..
- Przepraszam... - pogłaskałam do po policzku i pocałowałam namiętnie.
- Już mi lepiej - zaśmiał się i wstał. Nagle huk ! - Eee?
- Co jest ? - wstałam i zaczęłam się rozglądać.
- Angel !!!
- Sory !! - krzyknęła z pokoju.
- Ej, co odwalacie ? - zaczęłam się śmiać. - Nie gwałcić się tam !
- To tylko łóżko !! - krzyknęła z pokoju.
- Złamaliście łóżko?! - krzyknął blondyn.
- Wyłamaliśmy kółka ! - zaczęła się śmiać.
- Jak dzieci - uśmiechnął się Kend.
- Łóżko na kółkach ? Ahaa ? - zaczęłam się śmiać. - Dobra dziwni jesteście...
- No bo jesteśmy - zaśmiał się blondyn i znów było słychać śmiech Lucasa. - Matko boska noo.. Weź go uspokój !!
- Nieee !! - zaśmiała się.
- Pomóżcie !!! - wydarł się Lucas.
- Nieee ! - hehe... Niech cierpi.. Ja nie muszę jestem kochane dziecko i nie będę stać w koncie...
- Ehh.. Współczuje mu.. Angel jest taka że mu nie da spokoju.. - spojrzał na mnie. - A ciebie też paniusiu trzeba ukarać - zrobił szatańską minę.
- Dajesz... i tak nic nie wymyślisz... i cię uprzedzam, że nie mam łaskotek - zaśmiałam się.
- Ja jestem mniej pomysłowy niż Ang, ale.. - przerzucił mnie przez ramię. - Zawsze coś wymyślę..
- W razie czego... nie umiem pływać -  krzyknęłam zwisając mu przez ramie.
- Hmm.. To, to odpada - zaśmiał się. - No to.. - postawił mnie na ziemi. - Ujdzie ci to w tłumie..
- Haha.... Jak zawsze - rzuciłam się na kanapę. - Fajnie się z Tobą negocjuje..
- Hehe, dzięki - zaśmiał się i nagle krzyki Lucasa. - Temu to na serio współczuje.
- Lila ! - zaczął za mną krzyczeć Lucas.
- Nie mogę się ruszyć mam kare !
- A potem będzie kara dla Ang, nie? - zaśmiał się Schmidt.
- Oj będzie - zrobiłam cwaną minę. - A ciebie też to nie ominie.
- Ja nic nie robię  - zaśmiał się.
- Chciałeś mnie wrzucić do basenu... Gdybym ci nie powiedziała, że nie umiem pływać, byś mnie utopił -  przymrużyłam oczy.
- Ale tego nie zrobiłem.
- Bo cię uprzedziłam.
- Pfff - zaśmiał się. - No dobrze.. Ukaraj mnie o pani :)
- Hmmmm..  Czekaj muszę pomyśleć... Jest tyle możliwości... - zaczęłam się zastanawiać.
- Wszystko spróbuje znieść - zaśmiał się.
- Nie mam kajdanek to niee... Hahaah.. Nie, to jest zbyt wredne - zaczęłam się śmiać jak głupia.
- Aaaahaaaa - chłopak spojrzał na mnie dziwnie.
- Ale dobra... Co mi tam.... Chodź - postawiłam krzesło i kazałam mu na nim usiąść.
- No dobra.. - usiadł na krześle. - I?
- Gdzie masz taśmę ? - uśmiechnęłam się słodko.
- W szufladzie.. - podniósł lewą brew do góry.
- Dzięki... - pobiegłam do szufladki i zaczęłam szukać taśmy. - Ha ! Jest ! - wróciłam do blondyna. - Dasz mi się związać ?
- Rób ze mną co chcesz.. Ty wymyśliłaś tą karę.. - uśmiechnął się słodko.
- Haha... Znienawidzisz mnie... - mocno go związałam.
- I tak cię kocham..
- No dobrze - zawiązałam mu oczy chustką i pocałowałam w policzek.
- Już się zaczynam bać - uśmiechnął się.
- Ja bym się bała na twoim miejscu - zrobiłam szatańską minkę.
- Ok.. - zaśmiał się. - Ufam ci, wiesz?
- Cieszę się bardzo... a teraz sobie do kogoś zadzwonię - zabrałam telefon i wystukałam numer. Biedaczek nawet nie wie co go czeka... Tak wiem podła jestem ... Haha ...