piątek, 29 marca 2013

Rozdział X

Z perspektywy Lucasa

- Czyli wszystko jasne tak ? - Lil oblukała wszystkich wzrokiem. 
- Tak jest kapitanie... - założyli kominiarki. 
- Ale nie tak... - zaśmiała się z nich.  - Zdejmijcie to... 
- Ale rozpoznają nas inaczej !- zdenerwował się Patryk.
- Słuchajcie... Nie możemy założyć kominiarek... To od razu przyciągnie uwagę, a potrzebujemy czasu, żeby się zaszyć... i nie wzbudzić podejrzeń ludzi... - wszystko im wytłumaczyłem.
- Czyli co ? Lepiej będzie jeśli będą wiedzieli jak naprawdę wyglądamy tak ?! - oburzył się Kuba.
- Kubusiu... zamilcz - uśmiechnęła się słodko Lil i rzuciła każdemu maskę.
- C-co to jest ?! - przerazili się wszyscy.
- A to jest taki prezent przed gwiazdkowy - uśmiechnęła się moja siostra.
- Te maski zmieniają wam tożsamość... Nikt się nie domyśla że pod nimi skrywa się zupełnie ktoś inny..
- Uuu... sprytne - Oskar założył swoją maskę. - I jak wyglądam ? - wszyscy momentalnie wybuchnęli śmiechem. - No co ? 
- Nie nic... jest pięknie - blondynka pogłaskała go po włoskach, a po chwili wytarła się w jego marynarkę.

Z perspektywy Angel

- Kendall masz wszystko?! - krzyknęłam, zbierając się.
- No mam kamizelki, granaty, pistolety, kominiarki.. - wymienił Schmidt.
- Chyba wystarczy nam, nie? - zaśmiałam się.
- W aucie mam jeszcze wiele innych rzeczy.
- .. nie chce wiedzieć jakich.
- Bez skojarzeń mi tu ! Ja jestem porządnym człowiekiem !
- Yhyym.. A pornosy kto kupuje, hmm? - uśmiechnęłam się.
- Szczegół..
- Dobra.. - powiedziałam. - Zanieś to do auta, a ja jeszcze muszę napisać do Lucasa..
- Tylko mu nie mów co dziś będziemy robić.. - powiedział chłopak i wyszedł.
                Pff.. Kendall myśli, że jestem takie małe dziecko.. Przecież wiem, że nikomu nie mogę powiedzieć czym się zajmuje.. A szkoda.. Czasami bardzo pragnę być z kimś szczera.. A nie mogę.. Napisałam do Lucasa:

„Kocham cię.. I tęsknie strasznie.. Spotkamy się jutro? Dziś nie miałam czasu.. Przepraszam, że nie odebrała od ciebie telefonu.. 
Angel”

                Nadal nie wierzyłam w to, że taki cudowny chłopak jakim jest Lucas chce się spotykać z taką mną.. Dobrze, że nie wiem kim tak naprawdę jestem.. Zabijam ludzi, jestem człowiekiem bez serca.. Tak na mnie mówią.. Przyzwyczaiłam się. Zazwyczaj udaje, nie mogę pokazać jaka jestem naprawdę, bo wtedy by mnie zniszczyli.. W głębi duszy nie jestem zła, mam dobre serce..
- Angel chodź !! - krzyknął na mnie Kendall.
- No idę.. - powiedziałam i wyszłam na dwór. - Czego? - zapytałam i zaczęłam się oglądać za Kendallem, nagle kto złapał mnie za rękę i rzucił na ziemię.
- Orientuj się - zaczął się śmiać.
- No właśnie Kendall.. Orient - powiedział i podcięłam go.
- Pff okropna jesteś - powiedział, położył się na mnie i złapał za nadgarstki.
- I co..? Zgwałcisz mnie..? - zaśmiałam się.
- No zastanowię się.. - powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Nie !! Kendall !! Hahhahaahha !! Błagam cię !! Hahahhahaha, wiesz że mam łaskotki ! - zaczęłam się rzucać i śmiać jak opętana. Taa.. Taka tam ja.

Z perspektywy Lucasa

Kiedy wszyscy założyli maski przyszedł czas na mnie i Lil. Blondynka w jednej chwili stała się swoim zupełnym przeciwieństwem. Opalona cera.. Ciemne brązowe włosy i ciemnobrązowe oczy...
Natomiast ja... Wcieliłem się w wysokiego blondyna o jasnej cerze
- I jak ? - stanąłem obok siostry, która momentalnie zaczęła piszczeć. - Źle jest ?
- Niee.. - pokręcił przecząco głową.
- Tylko...
- Tylko... Mam słabość do blondynów... - zaczęła się bujać.
- O-keeej....? - odsunąłem się od niej i zacząłem śmiać.  - Wszyscy znają swoje pozycje ?
- Taaa... - spakowali broń w tylniej kieszenie. Nie potrzeba nam jakiejś specjalnej broni... Po prostu trzeba umieć ją dobrze wykorzystać... Cała filozofia...
- O jednym nie pomyśleliśmy.. - spojrzała na mnie Lil.  - Nie mamy aut geniusze... - strzeliła facepalma.
- O to się nie martwcie... Ściągnęliśmy nasze maszyny z Polski - Kuba kilka razy uniósł brwi uśmiechając się co chwile.

Z perspektywy Kendalla

                Ubraliśmy czarne stroje, Ang ubrała blond perułkę i wsiedliśmy do samochodu.
- No to teraz pod bank – powiedziałem.
- Sie wie – dziewczyna usiadła za kierownicą i zaraz czekaliśmy aż pojawią się nasi kryminaliści.
- Serio się nie boisz? – zapytałem.
- A czego ja mam się bać? – zapytała. – Jak mnie postrzelą to dostanę chorobowe – zaśmiała się.
- Pytam poważnie..
- Ehh Kendall.. – spojrzała na mnie. – Pewnie że się boję..
- Ja też.. To co Amy? Będzie ok.? – zapytałem.
- Tak jest Franek – zaśmiała się. Na każdej akcji było tak, że mówiliśmy do siebie inaczej, tak dla niepoznaki.
                Teraz tylko czekać aż się pokażą.. Już nie mogę się doczekać... Na pewno będzie ciekawie.. Nareszcie sie rozerwiemy ihihihih ...... coś mi odwala.. Chyba za dużo wypiłem... wody. 

Z perspektywy Lucasa

- Macie moje auto ?! - blondynce zabłysły oczy.
- O nie...  - zajęczałem.
- No co ?  - spojrzała na mnie siostra.
- Znowu się zaczyna... - spuściłem głowę.
- Przestań... Najwidoczniej taki los - Lil wzruszyła ramionami.
- Ale Angel...
- To ta dziewczyna, tak ? - zapytali wszyscy równocześnie... - Lilka podbuduj go jakoś psychicznie..
- C-co? Dlaczego ja ? - jęknęła.
- Bo jesteś jego siostrą...
- Ehhh... No dobrze...
- A Kendall ? Nie zależy ci na nim ? - spojrzałem na nią.
- Przecież wiesz, że  zależy... Ale nie mamy za bardzo wyjścia... Rodziny się nie zostawia... - wszyscy wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Ehh... To jak... gotowi ? - i ruszyliśmy w stronę wyjścia...Lila wsiadła do swojego dawnego auta,  to taki jej skarb. Ja natomiast przywitałem się z moim Ferrari już zapomniałem jak to jest siedzieć za kierownicą takiej maszyny... Od zawsze kochałem ryzyko... i szybką jazdę... Zupełnie jak moja siostra.. Taka nasza wspólna pasja. W końcu wszyscy zajęli swoje pozycje i ruszyliśmy do celu.
- Wszystko w porządku ? - zapytałem siostrę przez radyjko... Mieliśmy ustawioną własną częstotliwość. 
- Tak.. z Tobą też ? 
- Powiedzmy... i nie zasuwaj tak tracę cię z widoku - zaśmiałem się i zacząłem za nią rozglądać, była daleko z przodu.
- Przepraszam.. Po prostu, dawno nie jeździłam.. - też zaczęła się śmiać.
- No dobrze... ale mi się  nie zabij... - przyśpieszyłem i po chwili znajdowałem się za nią.
- I kto to mówi... - przyśpieszyła i znowu znajdowała się daleko z przodu. Spojrzałem na licznik wskazywał 340h/km to znaczy, że ona musiała jechać ... O jezu... Wariatka... W końcu dotarłem na miejsce i czekaliśmy tylko na resztę.

Z perspektywy Angel

                Spojrzałam na zegarek – 10:13 pm. No kurcze ! Gdzie oni są?! Ehh.. Głowa mnie już boli od grania na telefonie.
- Nie odpisuje mi palant ! – rzuciłam telefon Kendalla na tylne siedzenie.
- Oj weź.. Jesteście razem jeden dzień, a ty już problemy robisz..
- Tak, bo taka jestem ! – krzyknęłam.
- To musisz się uspokoić, bo spłoszysz chłopaka.. 
- Pff..
- Patrz.. – pokazał mi na podjeżdżające samochody. – To oni, nie?
- Pewnie tak.. – powiedziałam wpatrując się w nich.
- No trochę ich jest.. – powiedział blondyn.
- Pff.. Damy radę.. Nie takie szajki się rozwalało, kochany.. – zaśmiałam się.
- Tak wiem Amy.. Tak wiem.. – uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- To.. co robimy? - zapytałam nadal wpatrując się w auta.
- Może tak.. - wyszeptał mi na ucho wszystko co wymyślił.
- Hmmm.. To nie jest głupi pomysł.. Tylko żeby cię nie złapali..
- Ty się o mnie boisz? - zaśmiał się.
- O kogoś muszę..

Z perspektywy Lucasa

                Wysiadłem z auta razem z Lil i skierowaliśmy się do banku. Hmm... Nie wzbudzać podejrzeń i zyskać na czasie... czyli jak zawsze... Podeszliśmy do okienka.
- Słucham ? - spojrzała na nas starsza kobieta. - W czym mogę pomóc ? - zapytała.
- Właściwie to ... - wyciągnąłem po woli broń.
- Chcielibyśmy dokonać wyciągu z naszego konta - Lila położyła nasze fałszywe dokumenty.
- No dobrze... - kobieta zaczęła się nam dokładnie przyglądać.

Z perspektywy Kendalla

- No to idę.. – powiedziałem.
- Nie ! Czekaj ! Ja jestem mniejsza, zwinniejsza..
- Nie dam ci tam iść..
- Sama decyduje o tym co będę robiła.. – założyła kominiarkę na twarz i wyskoczyła z samochodu.. Boże co za wariatka.. Zobaczyłem jak wchodzi do banku.. No nie mogę jej zostawić tak samej ! Zaraz pobiegłem za nią i zauważyłem jak trzyma broń przy plecach chłopaka.
- Siostra... – szepnął chłopak.
- Emm... Co jest ? – zapytała dziewczyna.
- Możesz we mnie nie celować ? 
- Nie celuję w cie-bie... - obejrzeli się równo za siebie.
- Ku ku - powiedziała Ang i przystawiła pistolet do głowy chłopaka.
- Amy nie rób głupstw ! - krzyknąłem.
Nagle rozeszła się panika po całym pomieszczeniu... Ludzie poukładali się równo na ziemi...
- Masz problem ? - wtrąciła się dziewczyna.
- Tyy.. Nie prowokuj jej, ja chcę żyć - spojrzał na Ang chłopak
- Dla kogo pracujesz ? – zapytała brunetka
- Nie musisz wiedzieć - zaśmiała się Angel.
- Amy !! - krzyknąłem.
- Zamknij się ! - powiedziała i przyłożyła parce w łeb pistoletem.
- No to teraz tylko ich związać i spadamy..
- Nie taki był plan.. Musimy ich tu wykończyć..
- Nie interesuje mnie to.. - związaliśmy ich szybko, wrzuciliśmy do bagażnika i pojechaliśmy do starego magazynu.. O tej porze nikogo tu nie będzie.. Przywiązaliśmy parkę do krzeseł i czekaliśmy jak się obudzą.

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział IX


Z perspektywy Angel

- Myślałem, że się wygadasz.. – powiedział Kendall wsiadając do auta.
- A może, a co z tego? – zapytałam. – Kiedyś i tak będą musieli się dowiedzieć..
- Zbyt szybko Ang.. Zbyt szybko.. – chłopak zapalił silnik i ruszył przed siebie.
- Dobra, to co? Jedziemy do nich czy zostawiamy tą sprawę w spokoju? – zapytałam.
- Pamiętasz co było ostatnim razem, jak nie chciałaś podjąć się zadania?
- Pamiętam.. – aż mnie trzepnęło.. - Nigdy więcej nie pływam z krokodylami.
- No właśnie.. Lepiej nie ryzykować, bo jeszcze coś się stanie..
                Może Kendall ma rację.. Nie powinnam się sprzeciwiać.. W końcu oni wiedzą o nas wszystko.. Przed nimi nie da się uciec.

Z perspektywy Lil

- Jakie masz plany na dzisiaj młoda  ?
- Nie wiem stary...
- Nie jestem stary..
- A ja nie jestem młoda.... Eee.... Cofnij.... Jestem młoda.  Haha... - zaśmiałam się z własnej głupoty. -  Jesteś pewny że nas tutaj nie znajdą ?
- Niczego już nie jestem pewny... - spuścił głowę.
- Ja też... Kurde jaka ze mnie debilka i jeszcze Kendalla na to wszystko narażam... Powinnam była wtedy po prostu wrócić do domu z tej imprezy i już się z nim nie spotkać.
- Dobrze cię rozumiem... - spojrzał na mnie Lucas. -... ale jeśli teraz to zakończymy stwierdzą że tylko się nimi zabawiliśmy.
- Ale tak nie jest !
- Tak wiem... ale oni nie znają prawdy i pewnie by tak to odebrali...
- Życie jest niesprawiedliwe... - westchnęłam siadając na kanapie.

Z perspektywy Kendalla

                Podjechaliśmy pod starą fabrykę..
- Nie znoszę tego miejsca – mruknęła moja kuzynka.
- Daj spokój Ang.. To tylko nasza praca.. – zaśmiałem.
- Której nie znoszę i do której mam wielki uraz.. – przekręciła oczami.
- No dobra.. Chodź już.. – złapałem ją za rękę i weszliśmy do środka.
                Jak zawsze w środku było ciemno, zimno i ponuro.. Nagle zaświeciły się światła i naszym oczom ukazało się trzech mężczyzn: Mark, David i Pallo.
- No nareszcie.. – szepnął Mark, nasz szef.
- Nie ciesz się tak – powiedziałem.
- Dawno was tu nie było.. – powiedział Pallo i zaczął przystawiać się do Ang.
- Zostaw palancie ! – uderzyła go z całej siły.
- Silna jak zawsze – złapał ją za nadgarstki.
- To chyba dobrze – i kopnęła go pomiędzy nogi. Pallo upadł na kolana i zwijał się z bólu.
- Dobrze mu tak – zaśmiałem się.
- Na pewno nie pozwolę, żeby się do mnie przystawiał - powiedziała zła Angel.
- I ok - przybiłem z nią piątkę.
- No dobrze.. – powiedział szef. – Mam dla was zadanie..

Z perspektywy Lil

Położyłam się na kanapie i po chwili coś zaczęło mi się wrzynać w biodro. Osunęłam się trochę i wyjęłam spod materaca broń.
- Really ? - spojrzałam na Lucasa.
- Ale co ? - podszedł do mnie.
- Nie miałeś lepszej kryjówki ? - wywróciłam oczami.
- Zakochany jestem... Czepiasz się - zaczął się śmiać..
- Ty wiesz co by było gdyby oni to znaleźli ? - pacnęłam go mocno w głowę. -Zejdź na ziemie !
- Ok... Wyluzuj... Bez serca jesteś ? - pokierował się do kuchni. 
- Grr.. - zdenerwowałam się w tym momencie nie ma co... Jak on może tak mówić ?!
- Ok... Przepraszam, przesadziłem... - po chwili się odwrócił w moją stronę.
- Mało powiedziane... - wróciłam do swojego pokoju.

Z perspektywy Angel

                Mark wszystko nam wytłumaczył.. Nie rozumiem dlaczego akurat nam dał takie banalne zadanie.. Przecież niedorozwinięty David też mógłby to zrobić.
- Czyli co, po prostu ich zabić, tak? – zapytałam.
- No tak – powiedział Mark, a ja wybuchłam śmiechem.
- Coraz łatwiejsze zadania.. Coraz łatwiejsze..
- Nie macie czegoś trudniejszego? – zapytał Kendall.
- Oni są bardzo sprytni.. – powiedział David. – Myślałem, że dam sobie radę z dziewczyną, no bo co to na mnie, ale ona mnie połamała..
- Co za ciołki z was.. – zaśmiał się Kendall.
- I co? Że oni mogą nam coś zrobić? – zapytałam.
- Mówię wam.. Lepiej na nich uważać.. – powiedział Mark.
- Ja tam się niczego nie boję – zaśmiałam się.
- Taaa.. Jasne.. – uśmiechnął się Kendall.
- Daruj sobie - powiedziałam grożąc mu palcem.
- To bierzecie to zadanie? – zapytał Pallo, podnosząc się z ziemi.
- Ich jest dwójka i nas jest dwójka.. – zaczęłam.
- .. więc tak. Prostszego zadania nie dało się dostać – zaśmiał się blondyn.
- To życzymy wam powodzenia.. – powiedział Pallo.
- Nie dziękujemy.. – zaśmiałam się. – Ale jak ich rozpoznamy?
- Najczęściej chodzą w maskach i napadają na banki – powiedział David.
- Mają jakiś bank na oku? – zapytał Kendall.
- Golden Bank..
- Hmm.. Najlepsze złoża złota w tym mieście.. – powiedział Schmidt.
- Strasznie trudny bank do zrabowania.. – skrzywiłam się. – Ale oczywiście nie dla profesjonalistów..
- Będziemy mieli na nich oko..
                Dostaliśmy aparat podsłuchujący, kartkę z adresem ich siedziby i zaraz na wszystko mieliśmy oko..
- Jutro.. 10 pm . Golden Bank – powiedziałam.
- Szybcy są.. – powiedział Kend.
- Taaa.. Ale nie tak szybko chce się z nimi rozprawić..
- Ty mściwy człowieku – zaśmiał się chłopak.
- Tak wiem.. Po tatusiu.

Z perspektywy Lil

Wróciłam do swojego pokoju i momentalnie chwyciłam za telefon. Miałam kilka nieodebranych połączeń... Właśnie od nich... Eh... Pewnie już nas namierzyli i są w drodze.
- Lucas ! - zbiegłam do brata na dół, ale nigdzie go nie było. - Lucas ! - krzyczałam za nim.
- Nie denerwuj się słonko... - usłyszałam za plecami głos mężczyzny.
- Kuba ? Ale jak Ty ?
- Nie trudno was namierzyć, kiedy wszędzie o was piszą - rzucił mi kilka gazet. Od razu się za nie chwyciłam i zaczęłam czytać:

" Sławny nastolatek Kendall Schmidt z znanego zespołu zwanego "Big Time Rush" urządził niedawno imprezę w swoim domu rodzinnym w Los Angeles. Dowiedzieliśmy się również, iż spotkał tam pewną dziewczynę. Najwidoczniej musiała mu nieźle zawrócić w głowie, gdyż przez całą imprezę nie odrywał od niej wzroku i robił maślane oczy. Zaobserwowaliśmy również powrót Angel Bennet bliskiej kuzynki gwiazdy. Szczególnie zainteresował się nią młody chłopak, być może rodzina do dziewczyny, która zauroczyła Kendalla. Na ich temat niestety nie znaleźliśmy żadnych informacji... Nikt o nich nigdy nie słyszał... Nikt o nich nic nie wie... Kim jest tajemnicza dwójka?"

- Chwila... - zerknęłam jeszcze raz na gazetę. - Jaki zespół ?! Nie mówił nic o tym... !
- Mniejsza z tym - wyrwał mi gazetę z rąk. - Wyjechaliście bez słowa... - spojrzał na mnie. - Zapomniałaś ? Rodziny się nie zostawia...
- Słuchaj... My chcemy odpocząć od tego wszystkiego.. - a raczej uciec...
- Mogliście chociaż nas poinformować. Wszystko planowaliśmy od miesięcy... Mamy zamiar wykonać cały nasz plan - rozłożył przede mną plan budynku.
- Ale my nie chcemy się już tym zajmować...
- Słucham ? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Nie chcemy już tego robić... - powtórzyłam, a do domu wszedł Lucas i reszta m.in. Matt, Kamil, Oskar, Damian i Patryk.
- Lil ! - wszyscy podlecieli do mnie i zaczęli ściskać.
- Ej ! Żadnego zbiorowego gwałtu !  - wydarłam się i po chwili wszyscy się ze mnie śmiali.

Z perspektywy Kendalla

                Wróciliśmy do domu i rzuciłem się na kanapę.
- Znów to samo.. – powiedziałem.
- Serio? – zapytała Ang.
- No sory, ale ty mnie w to plątałaś.. – powiedziałem zły.
- Było za mną wtedy nie iść ! – krzyknęła.
- Taa.. Miałem zostawić czternastolatkę na pastwę losu?!
- Było się mną nie interesować !
- No ciekawe jak byłaś pod moją opieką !
- Gdybyś mnie pilnował, to bym nie zaczęła ćpać !
- No, a potem przez ciebie ja też zacząłem !
- Ciekawe.. Ja miałam tylko 14 lat.. A ty? 18.. Było myśleć co robisz..
- Wiesz.. Uważałem cię za dość dorosłą osobę.
- A ja ciebie za dojrzałego mężczyznę.. I co? Przeliczyłam się, bo jesteś zwykłym chłoptasiem, który nie umie przyznać się do winy.
- Mam cię dość – powiedziałem. – Wyjdź.. – pokazałem na drzwi.
- A wyjdę ! I nie wrócę ! Nie myśl sobie, że będę się z tobą użerała ! – powiedziała dziewczyna i trzasnęła drzwiami.

Z perspektywy Lil

- Reaktywacja tak ? - zmroziłam Lucasa wzrokiem.
- Ehh... Słuchaj Ty nie musisz brać w tym udziału - podszedł do mnie Luk.
- Jak to nie ?! - wszyscy momentalnie się oburzyli. - Jest jedną z najlepszych... Obydwoje jesteście przebiegli i sprytni... Umiecie się bić... i w ogóle - zaczęli wymieniać chłopaki.
- Heh... Mówcie dalej - zaśmiałam się, a Lucas puknął się kilka razy w głowę. - Sama się sobie dziwię, ale tęskniłam za wami - zrobiliśmy grupowego miśka. Oczywiście Matt miał swoje "Ale" jak zawsze zgrywając luzaka odwrócił się do nas tyłem jak jakiś Bad Boy i za to go mniej więcej kochamy.
- Znając was wszystko już zaplanowaliście... - usiadłam na kanapie. - No to dawać plan na stół... - spojrzałam na wszystkich.
- Nie wszystko jest jeszcze dopracowane, dlatego tak bardzo jesteście nam potrzebni... - uśmiechnął się Kuba.
- Oooo...  - rozkleiłam się. - ... a teraz przejdźmy do rzeczy... Pokazuj to...
- Co? - zapytał Kuba, a ja przymrużyłam oczy.
- Plan Jakubie...
- Uuu...Jakubie tak ? - zaśmiał się Lucas i po chwili dodał. - Jakuuuubie... Zrób mi loda..
- :O zaraz ci obiję tą śliczną buźkę !!! - i zaczęła się gonitwa.
- No ej !! I jak ja mam z wami pracować ! - wrzasnęłam na nich. Trudne mam życie jako jedyna dziewczyna w grupie... Taa... Nasza grupa i jednym słowem kochająca się rodzinka...

Z perspektywy Angel

                Może Kendall ma rację.. Gdyby nie ja.. Wszystko by było dobrze.. Ale ten cholerny wypadek.. Taa.. Nie wsadzą do więzienia przecież czternastolatki. Ojciec mnie nie chce.. Mieszkam z ciocią w Polsce. Ciekawe to wszystko.. Ciekawe.. Dobrze, że Kathy wzięła mnie do siebie.. Ale znów wszystko zaczęło się od początku.
- Angel zaczekaj ! – usłyszałam głos za sobą i momentalnie się odwróciłam. Nagle zobaczyłam mojego byłego chłopaka – Alex.
- Co ty tu robisz?! – zapytałam. – Przecież ty..
- Oj no.. Symulowana śmierć to coś, co tygryski kochają najbardziej – powiedział i złapał mnie w pasie.
- Debil ! – uderzyłam go mocno w twarz, tak że upadł. – Masz mnie nie dotykać !
- Zakaz zbliżania się stracił swoją ważność, wraz z moją śmiercią, słodziutka.. – powiedział i przycisnął mnie do ściany.
- Słuchaj kolo.. – powiedziałam i popchnęłam go z całej siły. – Mam dość ciebie i tego wszystkiego – wyciągnęła broń i zaczęłam w niego celować.
- Skarbie.. – powiedział lekko wystraszony. – Przecież ty mi nic nie zrobisz, nie?
- A z chęcią cię zabije.. – przeładowałam broń.
- Ang nie warto.. – powiedział Kendall i złapał mnie za rękę.
- Ugr.. – zrobiłam złą minę. – Zawsze to samo..
- Uciekaj Alex  - powiedział Kendall, a on nic.
- No spierniczaj – powiedziałam i strzeliłam mu koło głowy. Chłopak momentalnie się zerwał i uciekł.
- Zabiorę ci tą broń, zobaczysz – powiedział blondyn.
- Ojej ! Jak się boje ! – zaśmiałam się. – Mam ich o wiele więcej.. Nawet nie wiesz gdzie.. - zaczęłam nucić.
- Kryminalistka.. – zrobił zawiedzioną minę.
- Po.. kuzynie? – zaśmiałam się.
- Małpa – zaczął się śmiać. – Wracajmy do domu..
- Nie.. Ja się idę przejść.. Wrócę później.. – powiedziałam i ruszyłam w stronę miasta. 

Z perspektywy Lil

W końcu udało mi się zebrać wszystkich do salonu...
- No więc... - rozłożyłam plan na stole i wszyscy się zebrali wokół niego. Mamy okrągły stół więc było to w miarę wygodne.. Normalnie jak "okrągły stół" z "Króla Artura" ! I like it ! Zaczęłam jeździć palcem po poszczególnych pomieszczeniach - Tutaj...- wskazałam swój cel.
- Co tutaj ? - wszyscy momentalnie na mnie spojrzeli.
- Tutaj zaczynamy..
- No chyba nie.. - odezwał się Patryk.
- A to dlaczego ? - oburzyłam się momentalnie.
- Pewnie dlatego, że nie ma tutaj żadnego wejścia... - zrobił cwaną minę
- Bo tylko taki debil jak nie nie zauważył że tędy idą przewody wentylacyjne!
- Że debil tak ?! - nachylił się nad stołem, który nas dzielił.
- Tak ... Właśnie to powiedziałam !
- Odwołaj ! Natychmiast ! - zażądał wkurzony... Myślałam, że zaraz przeskoczy przez ten stół i się na mnie rzuci.
- Nie ma mowy... ! Niczego nie odwołuję !
- Zaraz inaczej będziemy gadać !
- Taaa... ? Chcesz się bić ?! - próbowałam się do niego przedrzeć, kiedy wszyscy z fascynacja przyglądali się naszej wymianie słów.
- Z Tobą ? Pfffsz hahaha xd - zaczął się głośno śmiać.
- Ajć... Nie dobrze - zasyczał Lucas w tym samym momencie chwyciłam za blat stołu i z całej siły odepchnęłam go na Patryka, który już po chwili leżał na ziemi. Wszyscy mieli MEGA SMILE i wlepiali we mnie swoje gały. 
- Tęskniłem za Tobą - podleciał Kuba i zaczął mnie ponownie tulić.
- Kuzyn....
- Co ? - spojrzał na mnie.
- Taki mały szczegół...
- Słucham ?
- Duszę się ! - zaczęłam łapać powietrze... A ten mnie puścił.

Z perspektywy Kendall

Wróciłem do domu i czekałem na Angel.. Byłem dla niej za ostry.. No wiem o tym.. Ale tak już mamy.. Zachowujemy się jak rodzeństwo. Usłyszałem nagle trzask w pokoju, wyciągnąłem broń i poszedłem po cichu na górę i otworzyłem drzwi.
- Strzeliłbym w ciebie – powiedziałem, patrząc na Angel. – Drzwiami się nie da wejść?
- Nie chciałeś mnie widzieć, więc? – zapytała ściągając buty. – Nie będę mi w drogę wchodziła.
- Dobrze że sąsiad znów na ciebie psa nie puścił..
- Aaa.. Stare czasy – zaśmiała się. – Dupa mnie boli jak o tym myślę..
- Chciałbym cię przeprosić.. – powiedziałem po chwili. - Nie powinienem.. – zasmuciłem się.
- To ja przepraszam.. I to jest twoja wina, jak i moja.. – powiedziała dziewczyna.
- Nie zmienimy przeszłości.. – powiedziałem.
- .. możemy się jedynie postarać, żeby przyszłość była lepsza – zaśmiała się dziewczyna.
- Znaleźliśmy sobie cudowne osoby.. Będziemy musieli o nich zadbać – uśmiechnąłem się.
- Wiem Kendall, wiem.. – powiedziała dziewczyna i ściągnęła kurtkę. – Ale to jutro.. – powiedziała cicho. - Muszę się przespać..
- To dobranoc  – ucałowałem ją w policzek i poszedłem do swojego pokoju, usiadłem na łóżku i zacząłem pisać piosenkę.

Z perspektywy Lil

- Ja idę do siebie... Jak na jeden dzień to mam was dosyć - zaśmiał się Lucas i pobiegł do siebie na górę.
- Nie zostawiaj mnie tu z nimi ! - wyciągnęłam do niego rękę w teatralny sposób - Help me ...
- Bardzo śmieszne - odezwali się równocześnie Oskar z Damianem.
- Tak...tak... Też was kocham - zrobiłam słodką minkę i wróciłam do tego planu ziewając. - Może zostawmy resztę na jutro, hmm ? - spojrzałam na całą szóstkę. - Zostajecie na noc? - tak wiem... Mam chłopaka, ale to jest moja rodzina nic więcej... Tylko Kendalla kocham.. Wszyscy zaszyli się w jakiś tymczasowych pokojach, a ja nareszcie miałam chwilę dla siebie... Wzięłam dłuuugą kąpiel... tak jak lubię.. Szybko wysuszyłam się, założyłam koszule nocną i wślizgnęłam pod kołdrę. W dłoni trzymałam jeszcze skrawek gazety z zdjęciem Kendalla... Nadal się zastanawiam... Nic o nim nie wiem.. Co jest do mnie nie podobne. Zazwyczaj poznając nową osobę sprawdzaliśmy cały jej życiorys z Lucasem, o Kendallu nic nie wiedziałam poza tym, że jest w jakimś zespole i jest sławny... To już coś, ale jakby nadal nic...

*************************
@_OnlyBTR_ wiesz już wszystko ? ;)

wtorek, 19 marca 2013

Rozdział VIII

Zapraszam na bloga dwa superowe blogi:
http://itsprettyyoungthings.blogspot.com/
http://mojatotalnaporazka.blogspot.com/
****************


Z perspektywy Lili

- Już są !! - wrzasnęłam biegnąc do drzwi.
- No ał... - złapał się za ramię mój brat którego niechcący walnęłam mocno z  łokcia.
- Sorry ! - otworzyłam drzwi wejściowe i się wyszczerzyłam. - Witam z powrotem.
- Siema kochanie - powiedział Kendall i delikatnie mnie pocałował.
- Aha.. - powiedziała cicho Angelika.
- Chodź Kendall - szepnęłam do blondyna i pociągnęłam za sobą do góry .
- No idę, idę.. - zaśmiał sie blondyn.
- Angel... - podszedł do nas Lucas. - Chciałem z Tobą coś wyjaśnić - spojrzał dziewczynie w oczy.
- Nie ma co wyjaśniać Lucas.. Ja wszystko rozumiem.. Jesteś gejem.. - powiedziała cicho. - Jakoś nie robi na mnie to wrażenia..

Z perspektywy Lucasa

- No właśnie... nie jestem... - spojrzałem na nią.
- Przepraszam.. co? - zapytała brunetka.
- Nie jestem gejem.... Powiedziałem tak tylko dlatego, że.... Eh... Nie wiem dlaczego tak powiedziałem... Jestem idiotą... Po prostu... Powiedziałaś, że jesteś lesbijką.. Poczułem się jak ostatni idiota..
- Nie jestem.. - powiedziała cicho brunetka. - Powiedziałam tak tylko, bo się boję..
- Wiem... Kendall mi powiedział.... Nie zrobię ci krzywdy... Gdybym chciał to już dawno bym to zrobił...-złapałem jej twarz w dłonie.
- I tak się boję.. - powiedziała i spojrzała mi w oczy. - Nawet nie wiesz co ja przeżyłam.. - oczy jej się zaszkliły.
- :( Możesz się wystraszyć tego co powiem... ale zakochałem się w Tobie - pogłaskałem ją po policzku.
- Może się zdziwisz, ale ja w tobie też.. - uśmiechnęła się lekko.
- Mogę cię pocałować  ? - przybliżyłem się do niej powoli.
- Yhyym.. - mruknęła.
Spojrzałem jeszcze raz w jej śliczne oczy i pocałowałem delikatnie tuląc do siebie mocno. Angel zamknęła oczy.. Liczyliśmy się tylko my.. Nikt więcej.. Najważniejsze, że mi wybaczyła. W końcu poczułem, że ktoś jest przy mnie... że nie jestem sam... Mógłbym teraz zatrzymać czas i napawać się tą chwilą w nieskończoność... Nigdy nie wypuścić jej z ramion... Mieć ją przy sobie na zawsze... Tak bardzo mi na niej zależy, chcę żeby o tym wiedziała...
Gdy oderwaliśmy się od siebie, dziewczyna mocno się we mnie wtuliła.. Była taka bezbronna.. Nie wiem jak ktoś mógł zrobić jej krzywdę.. Nagle podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
- Kocham cię.. - wyszeptała.
Na te słowa od razu zrobiło mi się cieplutko... Jeszcze nigdy nie czułem się w ten sposób...
- Też cię baaardzo kocham - uśmiechnąłem się do niej i mocno przytuliłem.
- Tak ! - nagle usłyszałem swoją siostrę i spojrzałem w górę, siedziała na schodach.
- Wynocha mała... - wysyczałem do niej.
- Oj weź.. Ona jest mądrzejsza niż my - zaśmiała się brunetka.
- No tak.. - powiedział Kendall i przytulił Lil. - Bo my jesteśmy szczerzy.
- I nie udajemy gejów i lesbijek.
- Już się nie czepiaj... - wywróciłem oczami tuląc Angel do siebie.
- Chociaż wszystko się ułożyło - zaśmiał się Kendall.
- No właśnie nie do końca - dziewczyna spojrzała na blondyna i powiedziała coś bezgłośnie.
- Co!? Nie ! - krzyknął Kendall.
- Właśnie tak.. - powiedziała smutna Ang.
- Znów to samo..
- O co chodzi ? - spojrzałem na nich trochę zmartwiony.
- Stało się coś ? - dopytywała również moja siostra.
- Nie.. Sprawy.. Ee.. Rodzinne - powiedziała brunetka.
- Właśnie - zaśmiał się Kendall.
- No dobrze... - uspokoiła się moja siostra, ale ja jakoś nie...
- To.. kiedy? - zapytał Kendall.
- Jutro.. Dziś jeszcze mamy spokój - odpowiedziała uśmiechnięta Angel.
- Taa.. No to dobrze :)
- Ale co ? - zapytałem.
- Ehh... Lucas nie musisz wszystkiego wiedzieć... - Lil poklepała mnie po plecach.
- Martwię się po prostu...
- Nie masz o co - uśmiechnęła się szeroko Ang i pocałowała mnie delikatnie.
- No właśnie.. - Kendall złapał Lil mocno w pasie. - Kochanie.. Mam pytanie.. 
- Co jest ? - Lil wtuliła się w Kendalla.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - uśmiechnął się słodko.
- Jasne.
- Dziękuje !! - chłopak złapał Lil mocno w pasie.
- Nie ma za co - wtuliła się mocno w blondyna i chyba nie miała zamiaru za nic puścić.
- Mój skarbek - pocałował ją delikatnie w czoło. - Bardzo cię kocham.
- Ja Ciebie też.. - uwiesiła się mu na szyi. - To co robimy?- ziewnęła.
- Chyba musimy wracać, nie? - zapytał Kendall.
- Ty możesz zostać.. Ja wrócę do domu.. - powiedziała Angel.
- A nie możecie obydwoje zostać ? - jęknęliśmy obydwoje z Lil i od razu zrobiliśmy miny szczeniaczka jak na zawołanie.
- Ja zostanę na pewno - zaśmiał się Kendall i przytulił Lil do siebie.
- A ja.. Nie wiem.. - powiedziała lekko wystraszona Ang.
- Spokojnie to duży dom pomieścimy się - zaśmiała się Lil. - Mam uszykowane pokoje jak co - dodała po chwili.
- Dostaniecie własne pokoje... Dorzuciłbym lokaja gdybym go miał - zacząłem się śmiać.
- Gdyby.. Lila się zgodziła.. jeśli się nie boi.. To spałbym z nią.. w pokoju - powiedział Kendall.
- Chyba się nie zgodzę... mam zamiar być jeszcze czysta przez jakiś czas - zaśmiała się Lil.
- No dobrze - uśmiechnął się Kendall. - Jak sobie życzysz.
- Ja wolę nie ryzykować - zaśmiała się Angel.
- Ale Ja ci krzywdy nie zrobię kochanie - przytuliłem Ang. - ...ale jeśli nie chcesz to mam dla Ciebie już uszykowany inny pokój - pocałowałem ją w główkę.
- Może.. będę odważniejsza niż Lila.. - zaśmiała się.
- Ja jestem odważna -,-
- Yhyym... i to ja boję się chodzić po ciemku ?
- No przepraszam że się tylu horrorów naoglądałam.... - westchnęła blondynka.
- Też się zdarza - zaśmiał się blondyn.

- Pffsz... Nie jestem jakąś boi dupą... - oburzyła się moja siostra i pociągnęła Kendalla za bluzę. - Śpisz ze mną...
- No to mi się podoba - blondyn poszedł posłusznie za Lil.
- Yhyym.. - powiedziała Ang i wtuliła się we mnie.
- To bierzemy kurs na mój pokój czy osobno ? - zabrałem Ang na ręce.
- Z tobą.. - mruknęła Ang. - Śpię z tobą..
- Dobrze... - poszedłem na górę i położyłem brunetkę delikatnie na łóżku okrywając kołdrą. Dziewczyna momentalnie usnęła.. Położyłem się obok niej. Jeszcze przez dłuższą chwilę napawałem się jej widokiem.. Nie wierzę, że jest tutaj ze mną... Odwzajemnia moje uczucia... Kocham ją całym sercem, chodź znamy się te 2 dni i dla większości jest to głupie zauroczenie... dla mnie jest to coś niesamowitego... Że właśnie ona wkroczyła do mojego życia... Wcześniej było pełne gniewu, żalu, smutku i złości... Od momentu kiedy się poznaliśmy wszystko przychodzi mi z łatwością. Nie mogę jej stracić... Długo jeszcze tak rozmyślałem, aż w końcu przytuliłem się do Ang i oddałem w krainę Morfeusza.

Z perspektywy Kendalla

- Jesteś tego pewna? - zapytałem Lilę, siadając na łóżku.
- Przecież to tylko wspólne spanie... - uśmiechnęła się słodko.
- Pytam po prostu - zaśmiałem się.
- No chyba nic mi nie zrobisz nie? W razie czego i tak umiem się obronić - ułożyła się delikatnie na łóżku.
- Tylko cię przytulę.. No i może pocałuje - położyłem się obok niej.
- Morze jest głębokie i szerokie - wtuliła się we mnie mocno.
- Tak wiem skarbie - pocałowałem ją w główkę. Nie mogę uwierzyć w moje szczęście.. Mam dziewczynę.. Najcudowniejszą pod słońcem.. Kocham ją, a ona kocha mnie.. To było najlepsze co mógł mi Bóg teraz dać.. Wiem, że może nie zasłużyłem i mogę ją zranić, ale jestem szczęśliwi, że na razie nam się układa. Chce ją mieć na zawsze.. Oddałbym za nią nawet życie.. Tak bardzo ją kocham.
- Dobranoc Kend - pocałowała mnie delikatnie i mocno przytuliła.
- Dobranoc piękna.. - powiedziałem i zacząłem nucić.. Lila usnęła bardzo szybko, a ja.. Wpatrywałem się w jej śliczną buzię.. Że ona mnie chciała.. Heh, nie zrozumiem kobiet.. Ale mam na reszcie szczęście. Zamknąłem oczy i zasnąłem.

*Następnego dnia*

Z perspektywy Lil

Nie mogłam zbytnio spać... Obudził mnie senny koszmar...  Naprawdę się przeraziłam... co wykluczało spokojny sen. Resztę nocy spędziłam leżąc wgapiona w Kendalla. Naprawdę jestem szczęśliwa, że jest przy mnie.. Nie rozumiem dlaczego nie miał wcześniej dziewczyny.. Dla mnie jest niesamowity z pewnością każda by go chciała, po prostu on tego nie dostrzega.... Eh... ale z drugiej strony jest teraz przy mnie.... Co mnie bardzo cieszy...
Zmęczona bezsensownym leżeniem postanowiłam się przewietrzyć. Założyłam luźne ciuchy i wymknęłam się jakoś z pokoju. Zeszłam na dół i zauważyłam Angel.. Siedziała na kanapie i przeglądała jakieś papiery.
- Cześć - szepnęłam do dziewczyny. - Nie śpisz ? - spojrzałam na nią trochę zdziwiona.
- Nie mogę spać.. - powiedziała i schowała kartki do torebki. - A ty?
- Nie śpię już ładnych parę godzin - przetarłam delikatnie oczy. - Co tam masz ? - podeszłam do niej.
- Nic ważnego..  - uśmiechnęła się. - Raczej będę musiała się już zbierać.. - spojrzała na zegarek. - Choć jest dopiero 5 rano.
- Poczekaj, aż Lucas się obudzi.. Heh... Nie daruje ci jak uciekniesz bez pożegnania - zaśmiałam się i usiadłam obok niej.
- Dobrze.. - powiedziała cicho. Była czym zmartwiona, widziałam to po niej..
- Stało się coś ? Mi możesz powiedzieć... Nie bój się nie wygadam nikomu - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Sprawy rodzinne.. Przeszłość.. I inne rzeczy.. Nic ważnego - uśmiechnęła się sztucznie.
- Ok.... Nie będę cię męczyć... - skierowałam się do kuchni. - Chcesz może coś do picia ? - zaczęłam sięgać po szklanki.
- Nie.. Dzięki.. - pomyślała chwilę. - Może wodę.. Jestem na diecie jak na razie..
- Żartujesz ? Jesteś taka chuda, że zaraz znikniesz - spojrzałam na nią. - Już cię prawię nie widzę - zaśmiałam się po chwili.
- Pff.. - zaczęła kręcić oczami.
- Taka prawda - podałam dziewczynie szklankę wody. - Nie wiem z czego chcesz się odchudzać, ale twoja sprawa - uśmiechnęłam się.
- To tylko zakład Lila.. Tylko zakład - napiła się łyka i odstawiła szklankę.
- I dlatego ja się z nikim nie zakładam - wróciłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki kartonik mleka po czym zaczęłam pić centralnie z niego.
- Taaa.. I mądra jesteś.. - zaśmiała się.
- Wiem - wytarłam się w rękaw. - Macie jakieś plany na dzisiaj ?
- Hmm.. Mamy.. Musimy jechać do Ma.. do rodziny.. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Rodzina maaa... - zanuciłam i po chwili zaczęłam się śmiać. - Hmm... Fajnie brzmi - zaśmiałam się ponownie.
- No trochę - zaczęła śmiać się brunetka i zadzwonił jej telefon. - Ehm.. Muszę odebrać..
- Spoko... - posłałam jej uśmiech i zaczęłam grzebać w lodówce, jednak po chwili zamknęłam ją... - Ehh.. i po co ja tam zaglądam ? - puknęłam się w głowę i ze śmiechem usiadłam na kanapie.
- Yhym.. No dobra.. Dziś.. No tak.. Spróbujemy.. Znów?!.. Nie no weźcie ! Nie lubię tego.. Dobra !.. Tak wiem.. Ehh.. No ok.. Bye - powiedziała dziewczyna i rzuciła telefonem o ścianę, ten rozwalił się w kawałeczki. - Ugr.
- Oj przypominasz mi w tej chwili tego rozpieszczonego paniczyka z nad przeciwka... Co jest ? - spojrzałam na nią zmartwiona, widać że coś ją strasznie zdenerwowało... Nie bez powodu telefon wylądował na ziemi w kawałeczkach...
- Zdenerwowałam się po prostu.. - powiedziała i spojrzała na mnie. Jej oczy.. Wyrażały gniew, smutek, rozpacz. - Zazwyczaj jestem spokojna..
- Co się stało?! - szybko z mojego pokoju wyskoczył Kendall. - Słyszałem jakby coś się rozwaliło !
- Angel powiedz co się dzieje ? - podeszłam do dziewczyny. - Przecież widzę, że coś się stało... Mi możesz powiedzieć... - brnęłam dalej, a dziewczyna coraz bardziej próbowała ukryć uczucia.
- Kendall.. - szepnęła i spojrzała na blondyna.
- Dobra.. cichutko.. - powiedział i przytulił brunetkę. - Tylko nie płacz..
- Za późno.. - powiedziała, na jej policzkach pojawiły się pojedyncze łzy.
- Damy sobie radę..
- Ej no.... Powie ktoś o co chodzi ?- spojrzałam na tą dwójkę
- Lila nic sie nie dzieje.. Po prostu ciocia nasz jest chora.. Poważnie.. - blondyn próbował mnie uspokoić.
- Właśnie.. - powiedziała brunetka.
- Yhyym - mruknęłam. Jakoś im nie wierzę... Nie potrafią kłamać i tyle.. Ale spoko nie chcą, niech nie mówią, też nie jestem z nimi szczera w ogóle mnie nie znają. Pewnie gdyby o wszystkim wiedzieli całkiem inaczej by mnie oceniali...
- Ludzie.. Wiecie która jest godzina ? - na dół zszedł Lucas kompletnie zaspany.
- Wiemy.. - powiedział Kendall i puścił brunetkę.
- Dobrze że się obudziłeś.. Chciałam się pożegnać.. - powiedziała i przytuliła się do Lucasa.
- Pożegnać ? Ale, że co ? Zostawiasz mnie ? - zasmucił się chłopak.
- Ona ma też swój dom baranie - zaśmiałam się z Lucasa, widząc jego rozpacz w oczach.
- No przecież mówię - próbował się jakoś wyplątać.
- Okropny.. - powiedziała Ang i spojrzała na Lucasa załzawionymi oczami.
- Wiecie ja też się będę zbierał.. - powiedział blondyn.
- Co? - od razu zwróciłam wzrok na Kendalla.
- Co się dzieje ? - Lucas przytulił mocniej dziewczynę.
- Musimy jechać do cioci.. - powiedział blondyn.
- Tyle.. Muszę ją zobaczyć.. - Ang spuściła głowę. Nie potrafiła tak doskonale kłamać jak niektórzy.
- Musicie się zapisać na lekcję aktorstwa - zwróciłam się do tej dwójki.
- O czym mówisz ? - zerknął na mnie Lucas.
- O niczym... Po prostu myślę na głos - wzruszyłam ramionami.
- No wiesz.. Niektórzy nie umieją kłamać - powiedziała Angel.
- Dobra chodź już.. - Kendall złapał za rękę Ang, a zaraz znikli nam za drzwiami.
- Wiesz może o co tu chodzi ? - zapytał mnie zmartwiony Lucas.
- Wiem tylko tyle że nie mówią całej prawdy...
- Czyli podobnie jak my..
- Ale patrz na to inaczej... My nie kłamiemy.. Po prostu mijamy się z prawdą - wyszczerzyłam się do niego.
- Na wszystko znajdziesz wymówkę, co nie ?
- Tak jakby..

piątek, 15 marca 2013

Rozdział VII



Z perspektywy Lil

Dlaczego on mi to robi, co ? Przecież nie powiedziałam, że go nie lubię, tylko że nie chcę go  skrzywdzić... Nie chcę go mieszać do mojego życia... Nie oszukujmy się... Jest cholernie niebezpieczne... A  może to ja jestem niebezpieczna... ?
Już dłuższą chwile zbijałam się z myślami patrząc przez okno...
- Lila !! - usłyszałam głos pod moim oknem. - Jestem pajacem, jestem debilem, ale mi się podobasz !!!
- Chwila.... Kendall ? - spojrzałam przez okno i po chwili odskoczyłam od firanki, żeby mnie tylko nie zobaczył... Co jest bez sensu bo i tak wie, że jestem w domu -,-
- Lilaa.. Nawet nie wiesz jak bardzo cię lubię.. Dla ciebie zrobiłbym wszystko.. - usiadł na schodach. - Jesteś całyym moim świateeem.. - zaśpiewał.. po Polsku?!
Co ? Jakim całym światem ? Znamy się...... dwa dni ? I skąd on zna polski ?! Ok, ja się go zaczynam bać...
- Szkoda, że mnie odtrącasz.. Szkoda, że.. a nie ważne.. - powiedział i wstał. - Chciałem żebyś tylko wiedziała, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia ! Twoje oczy, włosy, usta, głos.. Wszystko sprawia, że jestem szczęśliwy.. Taki, jakim nie byłem od dawna. Zakochałem się w tobie.. Tak.. Ale ciebie nie ma i nigdy się o tym nie dowiesz..
Okeeeeeej ? Hehehe... Kocha mnie ^^ Chwila.... Co ?! Ja jestem w domu, no ej ! Od razu zbiegłam schodami na dół i oczywiście, jak to ja przy ostatnich pięciu schodkach potknęłam się i zleciałam na dół... Ałć... 
- Szkoda, że ten świat jest taki popierniczony.. - powiedział chłopak i spojrzał w okno. - Bardzo cię kocham Lila..
W końcu pozbierałam się i podeszłam do drzwi uchylając delikatnie i zerkając na blondyna.
- Będę musiał się pogodzić z tym, że tak wspaniała osoba jak ty, nie jest mi pisana..
- Spadaj... Ja nie jestem wspaniała... Za to Ciebie wszyscy kochają...
- Lila? - odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie. - S-słyszałaś to wszystko..?
- Niee... ? - nadal wisiałam na drzwiach wychylając się zza nich.
- Aa.. To szkoda.. - spuścił głowę. - To ja.. Będę się zbierał.. - powiedział cicho.
- Nie ! - krzyknęłam i zasłoniłam szybko usta. - Zostaniesz? - popatrzyłam na niego i uchyliłam szeroko drzwi tak, żeby mógł wejść.
- Nie chce przeszkadzać.. - powiedział cicho.
- Nie przeszkadzasz.. No chodź... Chyba, że nie chcesz...
- Chcę ! - krzyknął, ale się uspokoił. - Znaczy.. Jeśli nie sprawi ci to problemu..
- Nie sprawisz problemu.....eh... Człowieku... - podeszłam do niego i pociągnęłam za bluzę do środka.
- Emm.. - powiedział. - No dobra - zaśmiał się. - Pani tu rządzi.
- W końcu mój dom, nie ? No Lucasa też - wywróciłam oczami.
- No tak - uśmiechnął się. - Sorki, że jestem taki.. Dziwny.. Ale zmieniło się coś w moim życiu..
- Serio ?... Co ? - spojrzałam na niego... Trochę się dziwnie czuję... Przed chwilą krzyczał, że mnie kocha, a ja udaję, że nic się nie stało...ale wolałabym, żeby mi to powiedział prosto w oczy... Chcę mieć pewność, że to prawda...Wiem wymagająca jestem...
- Zakochałem się.. Szczerze i prawdziwie.. Nareszcie.. - uśmiechnął się szeroko.
- To chyba dobrze nie ? - uśmiechnęłam się do niego... Teraz mi zaciesz z mordki nie zejdzie ! Niemożliwe żeby on tak na mnie działał... Zaczęłam się ponownie zastanawiać nad wszystkim.
- Bardzo dobrze - zaśmiał się. - Ale.. Nie potrafię jej tego w oczy powiedzieć.. Za bardzo się boję, że mnie odrzuci.. Nigdy nie umiałem ryzykować.
„To się naucz !”, krzyknęłam w myślach i zaczęłam się momentalnie śmiać sama z siebie.
- Co cię tak bawi? - zapytał.
- Nie... Ja tak sama z siebie się śmieje... - jakoś się uspokoiłam i sięgnęłam po kartonik z sokiem, nalewając trochę do szklanki.
- Lila kocham cię.. - powiedział cicho.
- Co powiedziałeś ? - tak... wredny ze mnie człowiek no wiem... ale pomęczę go trochę...
- Ko.. Nie ważne.. Powinienem pójść.. - spuścił głowę. - Sory, że ci zawracałem głowę.
- No ej ! -,- Pfffsz... Gada że mnie kocha, a za chwile sobie idzie...Yhym fajnie - zaczęłam gadać sama do siebie, pijąc sok.
- Co powiedziałaś? - chłopak się odwrócił. - Czyli jednak słyszałaś..
Kurde Lila nie gadaj sama ze sobą !
- Tak słyszałam.. Za pierwszym razem usłyszałam... - podeszłam do niego i spojrzałam w oczy.
- Super.. - zaszkliły mu się oczy. - Najlepiej sobie robić jaja z zakochanej osoby, nie?
- Przepraszam... Chciałam tylko żebyś mi to powiedział prosto w oczy... - skrzywiłam się lekko. - Tak wiem.. okropna jestem... Nie musisz mi tego mówić.. - spuściłam wzrok.
- Lila.. - chłopak złapał mnie za brodę i podniósł moją głowę, spojrzał mi w oczy. - Kocham cię..
Uśmiechnęłam się do niego momentalnie po czym wtuliłam mocno w jego klatę.
- Jestem nieśmiały.. Będziesz musiała to zrozumieć.. - powiedział i mocno mnie przytulił. - Może to dziwne, że zakochałem się po 2 dniach.. Ale.. Taka jest prawda.. - pocałował mnie w główkę.
- Już mi to nie przeszkadza... Wiem, że dziwne... ale nie winię cię przecież... No bo Ja sama... No wiesz... -przytuliłam go mocniej.
- No nie wiem.. - zaśmiał się.
- Dobra masz rację, to nie było śmieszne... - przymrużyłam oczy.
- Nie no pytam szczerze, ja nie wiem - śmiał się nadal.
- To skąd ten śmiech ? -założyłam ręce.
- Bo cię kocham :P
- Zabawne... Po prostu... nigdy nie byłam zakochana... proste.. Nie wiem jak to jest...
- Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem.
- Teraz pomyślisz pewnie, że mam serce z kamienia... Nie szkodzi.. już mi to mówili... - spojrzałam mu  oczy - ale Ciebie naprawdę kocham... Przynajmniej tak myślę... Za każdym razem jak cię widzę czuję motyle w brzuchu...To chyba nie jest normalne, nie ?
- To jest normalne Liluś.. Każda zakochana osoba tak ma.. - powiedział i delikatnie położył mi dłoń na policzku.
- Ale, że non stop ?
- A to akurat dziwne  - zaśmiał się i przybliżył się do mnie.
- Nie śmiej się  z tego... Ja mówię na poważnie.. - spojrzałam mu w oczy...
- Dobrze.. - powiedział i delikatnie mnie pocałował.
Momentalnie zamknęłam powieki i zaczęły się uginać pode mną kolana. Chłopak złapał mnie w pasie i całował coraz namiętniej. Z każdym jego pocałunkiem odpływałam coraz dalej...
- Wiesz co ? - oderwałam się od niego na moment. - Chyba na serio się w Tobie zakochałam...-wyszeptałam, kiedy zaczął mnie delikatnie muskać ustami po szyi.
- To się bardzo dobrze składa.. - zaśmiał się, delikatnie przygryzając moją szyję. Nagle do mieszkania wleciał Lucas, był podenerwowany.
- Lila ? - spojrzał na mnie kiedy nadal odpływałam w ramionach Kendalla.
- Co się stało ? - zwróciłam się do niego...
- Szkoda gadać.... - machnął ręką obojętnie.
- Przecież widać, że coś się stało.. - powiedział blondyn i delikatnie mnie przytulił.
- Nic... Zakochałem się w nieodpowiedniej osobie...
- Ale.. chodzi o Angel, tak ? - zapytałam. - Gadaj o co chodzi ?
- Nic... Poza tym że jest lesbijką - odpowiedział i podszedł do ściany, waląc o nią głową kilka razy -  Głupi.... głupi... głupi... - zaczął powtarzać.
- Co ?! - od razu zaczęłam się śmiać.
- No nie - Kendall zaczął się śmiać na cały głos.
- Z czego się śmiejesz...-,- ? Sama mi to powiedziała - znowu zaczął walić głową o ścianę.
- Bo ona tak do każdego.. - zaśmiał się blondyn, a Lucas spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Co ? Czyli powiedziała tak żeby się mnie pozbyć ? - zdenerwował się szatyn.
- Powiedziała to, bo się boi.. Każdego.. Nawet mnie się na początku bała..
- A to czemu ? Przystawiałeś się do własnej kuzynki ? - odsunęłam się od niego o dwa kroki i zaczęłam śmiać...
- Weź przestań nawet.. Ona ma uraz.. I to wielki.. Dziwiłem się, że dała ci się przytulić w szpitalu.. - Kend spojrzał na Lucasa.
- Co masz na myśli  ? - podszedł do nas mój brat.
- Może sam się domyśl.. - powiedział Schmidt.
- O nie... - szepnęłam...
- Przecież... Kurde, ale ona myśli, że jestem gejem... - złapał się za głowę.
- Naprawdę ci się nudzi Lucas? Znowu to samo ? - śmiałam się z niego.
- Nie wiedziałem co mam zrobić po prostu !
- Ostatnio byliśmy w teatrze i żeby spławić dziewczynę wmówiłeś jej, że jesteś gejem i przelizałeś się z rzeźbą prezydenta.
- Eeeee? - Kendall nie mógł nic powiedzieć.. Po prostu go zatkało. No nie dziwię mu się.
- Nie chciała się ode mnie odczepić ! To co miałem zrobić ? - zaczął machać rękoma.
- Przestań już... Haha Kendalla zatkało... - zaczęłam mu machać ręką przed twarzą. - Jak się teraz nie ockniesz Lucas cię pocałuje - zaczęłam się śmiać.
- To nie jest śmieszne ! - wkurzył się szatyn.
- Że co..? - zapytał blondyn.
- Już nic... - ponownie się zaśmiałam.
- No weźcie... Pomóżcie mi... Ja się w niej naprawdę zakochałem... - spuścił głowę.
- Ona nie wie gdzie mieszkamy, nie ?
- No nie wie.. Ale jak znam Angel to siedzi załamana gdzieś w salonie i ryczy - skrzywił się Kendall.
- To moja wina... - zasmucił się Lucas.
- Skąd mogłeś wiedzieć - poklepałam go po plecach. - A teraz wypad ładnie się ubrać... Mam plan ^^
- Eee.... - uniósł delikatnie głowę i na mnie spojrzał - Jaki ? I żeby się odbyło bez policji od razu mnie uprzedził.
- Spokojnie... Nic z tych rzeczy... Po prostu... hmmm... Jakby to powiedzieć łagodnie... - zaczęłam się zastanawiać. - Wypad  do pokoju się ubrać porządnie !! - krzyknęłam  tak, że go odepchnęło o parę metrów. - Kendall... przywieziesz tutaj Angel.. bez żadnego "ale" - uśmiechnęłam się do niego.
- Spoko - zaśmiał się blondyn i wypad z mieszkania.

Z perspektywy Kendalla

                Jechałem jak najszybciej się dało.. 20 minut później byłem już pod naszym domem.. Wszedłem do środka i zobaczyłem Angel siedzącą na ziemi..
- Ang.. – podszedłem do niej. – Co jest?
- On jest gejeem – zaczęła płakać. - A ja się w nim zakochaaałaaam..
- Wszystko będzie ok.. – uśmiechnął się. – Przebierz się skarbie i jedziemy, dobrze?
- Ale gdzie? – zapytała, gdy się lekko uspokoiła.
- To niespodzianka.. – zaśmiałem się.
- No dobrze.. – powiedziała i poszła na górę.

Z perspektywy Lil

- Nie dało się delikatniej ? - pozbierał się Lucas.
- Przykro mi... A teraz chodź... - pociągnęłam go za sobą do góry.
- O co chodzi ? - spojrzał na mnie, unosząc brew do góry.
- Nie marudź - weszłam do jego pokoju biegnąc w stronę szafy. - Co my tutaj mamy...
- Będziesz mi mówić jak mam się ubierać ? Haha... Nie doczekanie..
- A chcesz w końcu przekonać do siebie Ang ?
- Ok.... Mów co mam robić...
- Na początek ubierz się w to - rzuciłam mu wybrane przeze mnie ciuchy.

Z perspektywy Kendalla

- No Ang ! Chodź już kochana ! – krzyknąłem.
- No idę.. – powiedziała schodząc na dół w czerwonej sukience..
- Woow.. – powiedziałem. – Ślicznie wyglądasz – uśmiechnąłem się.
- Weź przestań.. Nie chce mi się ani uśmiechać, ani nic.. Mam dość.. – zasmuciła się.
- Będzie dobrze.. – zaśmiałem się. – Przecież ci to obiecałem.
- No tak.. Wierzę ci.. Zawsze umiesz mnie przekonać.
- I oto chodzi - przytuliłem ją delikatnie. – Wiesz, że cię kocham?
- Wiem – uśmiechnęła się. – I ja ciebie też..
- Pamiętaj, że chce dla ciebie jak najlepiej.
- No dobrze.. Pamiętam – zaśmiała się brunetka.
- To chodź.. – złapałem ją za rękę i poszliśmy do auta.
- A gdzie w ogóle jedziemy? – zapytała, gdy ruszyłem.
- Mówiłem ci, że to niespodzianka..
- Nie lubię niespodzianek..
- Haha, wiem.. Ja też nie. Ale to kochanie rodzinne.

Z perspektywy Lil

- Lucas chodź tutaj - zawołałam brata na dół.
- Już... już... schowałaś wszystko ? 
- Racja - złapałam się za głowę i pobiegłam do pokoju chowając niektóre rzeczy... 
- I jak ? -wszedł do mnie Lucas.
- Dobrze jest. Hehe.. Ma się ten dar.. 
- Już się tak nie przechwalaj, ale dzięki - usiadł na moim łóżku - Na pewno wszystko pochowałaś ?- rozglądnęłam się jeszcze po pokoju.
- Tak...eh...głupio się z tym czuję...
- Tak... Wiem, ale nie możemy ryzykować... - spojrzał na mnie.
- Nie bój się... będę cicho... a teraz chodź... -zeszliśmy obydwoje na dół. 
- Myślisz, że przyjedzie ? -zajęczał Luk. 
- Jak nie to wyślę po nią wszystkie możliwe siły zbrojne. 
- Haha no ok.. 
- Siły powietrzne również.
- Nie przesadzaj - poczochrał mnie po włosach - Mam nadzieję że będzie chciała jeszcze ze mną gadać...
- Głupku nie myśl teraz o tym...

Z perspektywy Kendalla

- To tu – powiedziałem cicho.
- A co tu jest? – zapytała dziewczyna, a ja wysłałem sms’a do Lil, że już jesteśmy.
- Mówiłem ci.. Niespodzianka.. Nie możesz wszystkiego wiedzieć.
- Okropny jesteś.. Jak zawsze.. – zaśmiała się.
- Ale mnie kochasz..
- Ale cię kocham.. Jeszcze.
- No dzięki..
- No wiesz, że zawsze będę cię kochać - uśmiechnęła się.
- A to mnie pocieszyłaś.
                Wysiedliśmy i  podeszliśmy pod drzwi. Kilka razy zapukałem. Miałem nadzieje, że wszystko się ułoży i że Ang, jak i Lucas nareszcie będą szczęśliwi.

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział VI



Z perspektywy Kendalla

- To jedziemy do mnie czy do ciebie? - zapytałem, zapalając samochód.
- Możemy do mnie... - zaczęła coś przeglądać w telefonie.
- No spoko.. Tylko powiedz gdzie to jest - zaśmiałem się.
- No to... Jedziesz prosto... Potem w lewo… - zaczęła mi wszystko tłumaczyć. - ... i będziemy na miejscu ;)
- To jedziemy ^^ - ruszyłem i zaraz byliśmy na miejscu. - Proszę. - powiedziałem otwierając drzwi od strony Lil.
- Jaaki grzeczny chłopiec - zaczęła się śmiać i zmierzyliśmy do jej domu.
- A przeszkadza ci to? - zapytałem wchodząc do mieszkania za Lilą.
- Nie, ale raczej nie spotkałam jeszcze takich... No wiesz.. - uśmiechnęła się. - Chcesz coś do picia? - pobiegła do kuchni.
- Nie dzięki - uśmiechnąłem sie i spojrzałem na Lil.. Boże jaka ona jest piękna.. *.*
- Bo mam jeszcze piwo... Ale chwila.. Nie bo ty prowadzisz... - jęknęła. - No to co robimy ?
- Proszę? - zapytałem, gdy się otrząsnąłem.. - A tak.. A co byś chciała? - zapytałem.
- Hmm... Nie znam za bardzo okolicy... Ale możemy iść na spacer czy coś - wzruszyła ramionami.
- Ja znam okolicę.. Wychowałem się dwa domy dalej.. - powiedziałem patrząc przez okno. - Stare czasy - zaśmiałem się.
- Czyli.. przeprowadzka ? A szkoda... Bylibyśmy sąsiadami.. Zakłócałabym ci ciszę nocną i warczał byś żebym się zamknęła - wyszczerzyła się w moją stronę.
- Nie byłoby tak źle.. - uśmiechnąłem się. - Wyprowadziłem się, bo mój tata miał bliżej do pracy.. A o wiele mniejsze rachunki dostawaliśmy.. Ogólnie jest teraz taniej..
- Ja tam nie wiem.. Jestem tutaj pierwszy raz w życiu... Obcy kraj.. Nowe życie i.td... Ale to jest raczej nudne...
- Uwierz, że nie musi być - powiedziałem i spojrzałem jej w oczy.. Chyba zaraz padnę *____* Jakie ona ma śliczne, niebieskie oczy *____* Awww x33 Jakie piękne x33
- To może lepiej ty coś o sobie opowiedz... - zmieniła szybko temat.
- Jestem normalnym chłopakiem - taaa.. normalnym.. Chciałbym być normalny.
- Nie chcesz mówić... Spoko... Ja wiem jak to jest - zaczęła kopać kamień.
- Jak poznamy się bardziej to ci powiem.. Nie zawsze można każdemu ufać.. - spuściłem głowę.
- Wiem... - zasmuciła się. - Nie przed wszystkim da się uciec..
- Właśnie.. - zgadzaliśmy się w kilku sprawach.. Może ona też nie ma lekko? .. Nie chodzi mi o śmierć jej rodziców, a o życie teraźniejsze.. - Lila.. Na długo tu przyjechaliście? - zapytałem.
- Nie wiem... Zależy, czy nas znajdą... Tzn. nie wiem... Raczej tutaj na trochę zostaniemy... - zaczęła się plątać.
- Czy was znajdą? - zapytałem. - O co chodzi..?
- Nic takiego... - wydawała się być czymś zaniepokojona.
- Przecież widzę.. - stanąłem na przeciwko niej i złapałem jej twarz w dłonie. - Jeśli cię coś trapi to spróbuje ci pomóc..
- Nie...  - ominęła mnie i przyśpieszyła tempa.
- No nie musisz mówić ! - krzyknąłem i poleciałem za nią. - Nie chcesz to nie zmuszam.
- Będę już wracać do domu... - trochę zdenerwowana pobiegła w kierunku mieszkania.
- Ehh.. - naprawdę nie wiem co mogę jeszcze zrobić.. Podobała mi się.. A jak zawsze są jakieś problemy. Pobiegłem za nią i złapałem lekko w pasie - Lila posłuchaj.. Naprawdę ja chce się tylko zaprzyjaźnić.. - no chyba nie tylko, ale to pomińmy. - Daj mi szanse.
- Nie mogę... - oczy jej się zaszkliły. - Tylko ci zaszkodzę..- wyrwała mi się i znowu zaczęła uciekać.
- Powiedz lepiej, że mnie nie lubisz !! - krzyknąłem za nią i spuściłem głowę. - Nie będę się oszukiwał.. Nikt już nie chce się ze mną zadawać.. - powiedziałem cicho do siebie i ruszyłem w stronę parku.


Z perspektywy Lucasa

- To czujesz się trochę lepiej ? - zapytałem uśmiechając się do brunetki.
- Odrobinkę.. - powiedziała i zaczęła myśleć.
- Nie myśl tyle, to niezdrowe - pogłaskałem ją po włoskach.
- Hmm? - zapytała. - Tak wiem.. Po prostu mam wiele spraw na głowie.
- Poczekają... Musisz odpoczywać... - pogłaskałem ją po ręce... Była już cieplutka... Pomyśleć, że niewiele brakowało, a już bym jej nie zobaczył :(  Wolę sobie tego nie wyobrażać... Spojrzałem jej w oczy... Tak ślicznie błyszczały ^^ Myślałem, że się nie powstrzymam w pewnym momencie i ją pocałuję... Ale nie mogę tego zrobić... Już namieszałem pojawiając się w ogóle w jej życiu...
- Wiem Luki.. - uśmiechnęła się i spojrzała mi w oczy. - Słodki jesteś, wiesz? - zaśmiała się i pocałowała mnie lekko w policzek.
O nie... Co ja wyprawiam? Ale... Może dam nam szanse ? Chwila... O czym ty człowieku teraz myślisz ? Hmmm... ? Pocałowała mnie... No w policzek... Czego się człowieku fascynujesz?! Całus w policzek, a wywołał u mnie burzę emocji... Może powinni mnie trzymać w jakimś pomieszczeniu z dala od wszystkiego...
- Mmm.. C-co ? - mówiła coś, ale co ? Jak zwykle zgubiłem się w jej oczach... Ona to robi specjalnie !
- Nie słuchasz mnie - zaśmiała się. - No jak ja mogę z tobą gadać.. No nie rozumiem.. - uśmiechnęła się słodko. - Mówię, że jesteś słodki pajacu - dotknęła delikatnie mojego nosa.
- Pajacu ? - udałem oburzonego. - Jak możesz tak mówić, co ?
- Psiasiam - zasmuciła się momentalnie brunetka.
- Też jesteś słodka :) - od razu zmieniłem wyraz twarzy zachowując uśmiech.
- Dziękuje :) - dziewczyna zrobiła się lekko czerwona.. Heh, słodkie ^^
- Śliczna jesteś :) - powiedziałem po chwili i chciałem się strzelić z liścia... I jak mam zachować dystans skoro ona mi to wszystko utrudnia ? Nie da się !
- Oooo.. :) - zamruczała cicho. - Dzięki :D - podniosła się lekko i musnęła swoimi delikatnymi ustami mój nos.
Ok... ok... Jednak jestem pajacem !!
-Miło :) - zaśmiałem się  po chwili. - Jak już wyjdziesz z szpitala... Może byśmy się spotkali hmm.. ? :)
- Z wielką chęcią.. :) - oparła brodę na mojej klatce.
- Mogę wiedzieć dlaczego ? - przerwałem i po chwili kontynuowałem dalej. - No wiesz... Dlaczego to zrobiłaś ?
- Zrobiłam kiedyś coś złego.. Chciałabym ci powiedzieć, ale boję się, że mnie nie zrozumiesz..  - zasmuciła się.
- Postaram się - pogłaskałem ją delikatnie po policzku patrząc w oczy.
- Zabiłam swoją mamę.. Taka jest prawda.. - powiedziała. - Nie chciałam tego..
Emm...zabiła? Kendall coś tam gadał, ale jakoś nie wierzę...
- Jak to się stało ? - zapytałem.
- Wypadek.. Zwykły wypadek.. - powiedziała.. Nagle na jej policzkach pojawiło się kilka łez. - Nie zadziałały hamulce.. Wpadłyśmy w poślizg, później wjechałam w drzewo.. - ostatnie słowa powiedziała cicho, przymknęła oczy i zaczęła płakać..
- Ang... To nie twoja wina.. - przytuliłem ją mocno. - Nie możesz się obwiniać... Twoja mama by tego na pewno nie chciała... - pocałowałem ją czule w głowę.
- Gdyby to ona prowadziła, to nic by się nie stało.. Najwyżej ja bym zginęła.. - mówiła tak obojętnie.. Tak, jakby na niczym jej nie zależało..
- Słuchaj... Nie wiesz, co by się wydarzyło gdyby to ona prowadziła.. Nie możesz tak mówić - wytarłem rękawem jej łzy. - Masz po co żyć i co ważne dla kogo... - pogłaskałem ją po policzku.
- Ciekawe.. Ojciec nie chce mnie znać.. Kendall jest dla mnie jak brat, ale nie raz nie ma go wtedy, gdy go potrzebuje.. A teraz.. Znów go nie będzie.. Wiem jaki jest.. Jestem samotna.. Więc? Dla kogo mam żyć? - zapytała.
- Dla mnie? - zapytałem niepewnie. - ... ale rozumiem dla mnie nie warto...
- Nie znam cię nawet.. - powiedziała cicho. - .. a tak bardzo cię polubiłam.. - uśmiechnęła się lekko i złapała moją twarz w dłonie. - Warto żyć Lucas.. Ale taki człowiek jak ja nie zasługuje na to.
- Zasługujesz tylko nie chcesz przyjąć tego do świadomości :(
Dziewczyna nic nie odpowiedziała i odwróciła się do mnie tyłem.  Objąłem ją delikatnie w talii i przytuliłem.
- Nie rób już tego... :/ proszę... – szepnąłem do jej ucha.
- Za bardzo ci coś zależy.. - zrobiła się lekko podejrzliwa.
- Po prostu polubiłem cię... - uśmiechnąłem się pod nosem... Nawet bardziej niż polubiłem... - I nie możesz tego zrobić Kendallowi... - dodałem po chwili. - Nawet nie wiesz jak ryczał kiedy staliśmy na korytarzu. Myślałem, że zaraz mu serce wyrwie..
- Taa.. Jak się widzi po raz trzeci śmierć swojej kuzynki to tak się ma - zaśmiała się. - Już trzy razy umierałam.. Za każdym musieli mnie uratować.
- Mam nadzieję że nie będzie więcej razy.. - odwróciłem ją do siebie.
- Oj.. Znając mnie to jeszcze nie raz to sie zdarzy - zaśmiała się i spojrzała mi w oczy.
- To nie jest śmieszne... - zasmuciłem się momentalnie. Nie chcę, żeby znowu próbowała się zabić... Chyba coś za bardzo ją lubię... :/
- Oj weź.. Mną się nie warto przejmować.. No kim ja jestem? Małą dziwką.. Taa.. Przyzwyczaiłam się, że tak do mnie mówią.
- A mają powody żeby tak mówić ? - spojrzałem na nią.
- Hmm.. - zaczęła się zastanawiać. - Mają? - zapytała i zaczęła się śmiać. - Pewnie że mają..
Co to ma znaczyć ? Czyli, że ona ? Nie.... Nie wierzę.... Gdzie jest ukryta kamera ?!
- Słucham ? Ale, że jak ? - nie uwierzę dopóki ktoś mi tego nie udowodni, a może nie chcę w to wierzyć...
- Heh.. Nie musisz wiedzieć.. - powiedziała i położyła się na plecach.
- No... dobrze... - w gruncie rzeczy i tak wiedziałem, że prędzej czy później, dowiem się o co w tym wszystkim chodzi... Ale czy powinienem.. Może ona po prostu nie chce żebym wiedział... Tak samo jak ja, w obecnej chwili nie powiedziałbym jej wszystkiego o sobie...
- Wiesz co Lucas.. - powiedziała cicho. - Nie mam zamiaru tu siedzieć.. - delikatnie się podniosła i wyrwała sobie kroplówkę. Ajjj..
- Co ty robisz ? - uniosłem się i złapałem ją za ręce. - Jesteś osłabiona, nie możesz...
- Nie chce mi się tu siedzieć.. - ubrała kurtkę, buty i otworzyła okno. - Nie jest wysoko.. - zaśmiała się.. i.. wyskoczyła..
- Ang !! - wychyliłem się przez okno, nie było wysoko... Jakieś 2,5 m.. Dziewczyna stała opierając się o mur. Bez wahania wyskoczyłem za nią.
- Co się tak guzdrasz, hmm? Szybciej się nie da? - zaśmiała się.
- Co ty robisz ? - stanąłem na przeciwko niej. - Powinnaś leżeć w łóżku i odpoczywać...
- Nieee.. Nie muszę.. Jestem silna i w ogóle.. - uśmiechnęła się.
- Ee... No nie wiem..:/ Nie chcę żeby coś ci się stało... I to nie dlatego że Kendall by mnie zabił :/ - zaśmiałem się.
- Nie zabiłby cię ! - przekręciła oczami. - Chyba.
- Dzięki... Pocieszająca jesteś, wiesz ? - spuściłem głowę. - Ja nie chcę umierać - udałem że płaczę.
- Ej.. - powiedziała i objęła mnie ramieniem. - Weź.. Kendall ci nic nie zrobi.. Jest zajęty gwałceniem twojej siostry.
- O__o żartujesz prawda ? -  od razu uniosłem głowę i spoważniałem.
- No pewnie że tak - zaśmiała się. - Kendall by jej krzywdy nie zrobił..
- No ja myślę... hmm...To co robimy ? - uśmiechnąłem się do niej. - Jedziemy do mnie czy do Ciebie? :)
- Na pewno Kendall pojechał do twojej siostry.. więc.. możemy do mnie :)
- Nie mam auta... Musimy złapać taksówkę... To chodź... - podszedłem bliżej ulicy i po chwili zatrzymała się jakaś taksówka.. Chwila i byliśmy na miejscu. - Dziękujemy - zapłaciłem gościowi i poszliśmy pod dom.
- Lucas.. - dziewczyna złapała mnie za rękę. - Ufasz mi?
- Emm... - zacząłem się drapać po głowie. - A o co chodzi ? - spojrzałem na nią.
- Pytam.. Ufasz mi? - uśmiechnęła się słodko.
- Ehh... No dobrze... - zastanowiłem się dość długą chwilę. - ...ufam ci...
- Zamknij oczy.. - zaśmiała się.
- Niee... W co się wpakowałem tym razem..? - zacząłem się śmiać razem z dziewczyną po czym zamknąłem oczy. - I... ? Co teraz? Oddasz mnie policji ? - zrobiłem wystraszoną minę.
- Pff.. - zaprowadziła mnie gdzieś. - Otwórz oczy.. - zrobiłem co mi kazała. - Bardzo cię lubię :)
- Tak się akurat składa, że ja ciebie też... - uśmiechnąłem się do niej - ...ale co kombinujesz hmm ? -złapałem ja delikatnie w pasie.
- Nic.. - zepchnęła moje ręce. - Pamiętaj.. Bardzo cię lubię.. - położyła mi rękę na klatce.
- Zapamiętam... - przytuliłem ją delikatnie i pocałowałem w główkę. - To co robimy ? :) - myślę, że z nią mógłbym robić wszystko... Tzn. bez skojarzeń ludzie... Twierdzi, że mnie lubi i to bardzo ^^ Lepiej się złożyć nie mogło :D
- Nie bądź na mnie zły, za to co zrobię.. - powiedziała i wepchnęła mnie do basenu. - Hahaha, popływaj sobie - zaczęła się głośno śmiać.
- Ejj !! Ale ja nie umiem pływać ! :O - zacząłem udawać, że się topię...Wiem podłe, haha ...
- Lucas !  - krzyknęła. - Weź się nie wygłupiaj ! - złapałem powietrze i wpłynąłem pod wodę. - Lucas !! - krzyknęła dziewczyna i wskoczyła do mnie. Wyciągnęła mnie na powietrze.
- Aż tak ci zależy ? - otworzyłem po chwili oczy patrząc na nią słodko.
- Debil ! - pochlapała mnie wodą i szybko pobiegła do domu. Oj.. Chyba ją wkurzyłem..
- Ehh... Angel.. - pozbierałem się szybko i pobiegłem do dziewczyny. No dobra... To był głupi pomysł... - Ang... - rozglądałem się po pomieszczeniach.
- Sia la la la.. - skakała sobie dziewczyna po schodach.. w samym.. staniku.. *___*
- Emmm.... Przeszkadzam ? - spojrzałem na nią... Była śliczna!  Tzn. nie, że z ciuchami nie jest... Ehh...  Dobra siedzę cicho...
- Nie gadam z tobą.. - powiedziała i rzuciła we mnie ubraniami. - Przebierz się.
- Przepraszam :/ - podszedłem do niej, patrząc w oczy. - To było głupie... Wiem..
- I tak cię kocham ^^ - zaśmiała się.
- Na.. na serio ? - uniosłem brew do góry, nadal patrząc w jej śliczne, brązowe oczy *__*
- A kto by cię nie kochał, słodziaku? - zapytała i złapała moją twarz w dłonie. - Jesteś super przyjacielem :)
- Yhym... No dobrze... :)  - przytuliłem ją mocno... Przyjacielem... Ehh... No, ale zawsze coś :)
- I jesteś jak większość facetów.. Przyjaźnią się z dziewczyną, aby potem z nią chodzić.. Pff..
- Ale dziewczyna by musiała się zgodzić - spojrzałem na nią słodko.
- Wiesz.. Ja nie jestem za tym.. Jak ktoś chce być przyjacielem, to niech będzie.. A jak chłopakiem, to po co się przyjaźni..? - ona to miała podejście.
- A może po prostu niektórzy nie mają odwagi spróbować i przyjaźnią się, żeby być blisko tej osoby - no teraz to strzeliłem filozofią...
- No to mnie zagiąłeś.. - zaśmiała się. - Dla mnie przyjaźń to coś ważnego.. Raz już byłam w poważnym związku.. Moja BYŁA mnie zostawiła..
- Ee... Okeeej..? Nie... No ja nic nie mam do tego.. - kurde  ! na serio Lucas ?!  Na serio ?! Boże dlaczego mnie tak nienawidzisz !? A nie czekaj... Jednak wiem dlaczego... :(
- Oj weź Luki.. - szturchnęła mnie. - Weź nie smuć..
- Ehem... No dobra... Masz może piwo ?  - ta upije się bo jestem idiotą !
- Mam wódkę - zaśmiała się.
- Może być...  - wzruszyłem ramionami. - Albo nie... Nie będę pić...
- Co się dzieje? - zapytała. - Mi możesz powiedzieć..
- Nic... czemu? - spojrzałem na nią... Nie mówcie mi, że się w niej zakochałem ?! Nie ! Zacząłem się drzeć w duchu jak opętany.
- Lucas.. - spojrzała na mnie. - Ty się zakochałeś.. :) - uśmiechnęła się. - Ojej.. :)
- C-co? Niee.. Nie zakochałem się... Ja tak mam... - ciągnąłem dalej. - Gdzie masz łazienkę ? - zacząłem się rozglądać.... Tak jest znajdę łazienkę i zwieję przez okno.... Chamskie.... Ok, nie zrobię tego..
- Nie wywiniesz się ! - złapała mnie za rękę. - Mów kto jest tą wybranką twego serduszka.. - zaśmiała się. Uff.. Dobrze, że nie pomyślała o sobie.
- Hahaha... Nie mam żadnej wybranki... Weź ja emmm... Jestem gejem - chwila... Co ja powiedziałem !? O__o 
- Oł.. - powiedziała i puściła moją rękę. - No cóż.. Muszę trzymać Kendalla z dala od ciebie.. - zaśmiała się sztucznie.

Z perspektywy Angel

Gej?! Serio?! Gej?! Nie no.. To nie może być prawda nooo :( Ja.. Ja go bardzo lubię.. Nawet za bardzo.. Ehh.. Boże.. Głupi ! Głupi człowiek !
- No tak... Heheh... Kendall nie jest w moim guście sorki... Nie pociąga mnie... - zaśmiał się sztucznie i zaczął coś do siebie mamrotać pod nosem..
- Heh, spoko.. - powiedziałam i wzięła bluzkę z krzesła. - Raczej powinieneś wracaj już do domu.. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- Taa... To do zobaczenia ? :) - przytulił mnie delikatnie.
- Cześć.. - powiedziałam i poczułam, że zaraz się rozpłaczę.. To nie może być do cholery prawda !! - Ehh.. Wpadło mi coś do oka.. - powiedziałam i wzięłam chusteczkę. - Kurcze..
- :/ a tak na prawdę ? - spojrzał na mnie.
- Nic się nie stało, jeśli o to chodzi.. - a po mam ci powiedzieć !? Kocham cię, a ty jesteś gejem?! No chyba nie..
- Eh... No dobrze... - uśmiechnął się i wyszedł z domu.
Usiadłam na schodach i zaczęłam płakać.. Taaa.. Fajnie jest kłamać.. Po co ja mu powiedziałam, że jestem lesbą?! Ehhh.. Co za człek ze mnie..

***************
Mam do was prośbę: Jeśli mielibyście jakieś pytani, uwaga, prośby do nas/do bloga to piszcie :)
Trzymajcie się

 Lili & Angel <3

piątek, 8 marca 2013

Rozdział V


Z perspektywy Lucasa

- Hej... - spojrzałem na nią niepewnie, nic mi nie odpowiedziała tylko ślepo patrzyła przed siebie.. - Jesteś tam ? - złapałem ją za dłoń... - Myślałem, że mi coś obiecałaś... - ciągnąłem dalej, ale na darmo... Najwidoczniej nie miała ochoty z kimkolwiek o tym rozmawiać... - Rozumiem... Nie chcesz rozmawiać, ale Ja tylko próbuję ci pomóc... - pogłaskałem ją po włoskach...
- Trzeba było mnie zostawić.. - wyszeptała pod nosem.
- Nie mógłbym... Za bardzo cię kocham siostrzyczko... :)
- Znowu jestem w tej szarej rzeczywistości.... Po co mnie ratowałeś ? - miała oczy pełne żalu i smutku.
- Wiem, że tego nie chciałaś...
- Nie chcę żyć... - zwróciła wzrok w przeciwną stronę.
- Wiem że to trudne, ale nie możesz myśleć, że odebranie sobie życia jest jedynym wyjściem...- powiedziałam lecz ona nic nie odpowiedziała. - Powiem ci coś innego... To jest tchórzostwo... Ktoś kto nie potrafi zmierzyć się z życiem jest tchórzem... Zwykłym tchórzem... - zacząłem powtarzać to słowo widząc jak napływają jej łzy.. . Wiedziałem, ze Ona tego nie chciała, to wszystko po prostu zaczęło ją przerastać i wybrała odebranie sobie życia co pewnie wydawało jej się jedyną ucieczką od tych wszystkich emocji.
- Panie Lucasie... Niestety musi pan już wyjść... Pacjentka jest w złym stanie musi odpoczywać... - przerwał nam lekarz po czym  wróciłem  na korytarz...

Z perspektywy Kendalla

                Usiadłem na kanapie i zacząłem myśleć.. Coś mi mówiło, że nie mogę samej Ang zostawić.. Ona może sobie coś zrobić.. Ale gdy tam pójdę okaże się że jej nie ufam.. No co ja mam zrobić!? Ehh.. Jest dla mnie ważna.. Wiele mamy wspólnego.. Wiele już razem przeżyliśmy. Nie mogę zostawić jej samej..
                Wstałem i powoli udałem do się do jej pokoju.. Zapukałem kilka razy, ale nie odpowiedziała, ale ja i tak do niej wszedłem. Rozejrzałem się po pokoju, ale nigdzie jej nie było.. Nagle się odwróciłem i zauważyłem wypływającą wodę spod drzwi łazienki. Otworzyłem lekko drzwi i co to zobaczyłem mnie zaszokowało ! Angel leżała w wannie pełnej wody.. Miała podcięte żyły.. Boże.. Aż mnie cofnęło..
- Ang ! – otrząsnąłem się i szybko do niej podbiegłem. – Boże Angel..  – powiedziałem sprawdzając jej puls.. Był słaby.. Dziewczyna była zimna i blada.. Nie no ! Muszę ją zabrać do szpitala !
                Szybko zawiązałem jej coś na nadgarstkach i wziąłem ją na ręce.. Jechałem jak najszybciej.. Znów chciała się zabić ! Ugr ! Jak ona nawet może..
                Wbiegnie do szpitala i oddałem Ang lekarzowi.. Miałem nadzieje, że nic jej nie będzie.. Miałem nadzieje, że tym razem nie wpadnie w śpiączkę. Boże, boże, boże !! Czemu ja się nie przypilnowałem?! Rodzice mnie zabiją ! … Mam nadzieje, że się tak szybko nie dowiedzą. Nie mogłem usiedzieć w miejscu.. Chodziłem w kółko, zastanawiając się, co ja mam zrobić.. A jeśli ona nie.. Nie mogę tak myśleć ! Co ze mnie za kuzyn ?! Ehh.. Już mam dość..

Z perspektywy Lil

Rozejrzałam się po moim pokoju...Był taki bez życia... Jak i ja... Szarość... Wszystko takie poukładane w przeciwieństwie do mnie... Lucas ma rację, jestem tchórzem... Ja już nie mam po prostu siły do tego wszystkiego, nie chcę zostawić go samego. ale nie potrafię udawać że wszystko jest w porządku :( I'm FINE :( ;( Nie... To zbyt boli... Wiem, że jeszcze dłuższy czas będę cierpiała tak samo jak mój brat.

Z perspektywy Kendalla

                Nagle z sali wywieźli Ang.. Była.. Taka.. Blada.. Boże !! Znów te głupie myśli !! Wyglądała jak trup.. Boże.. Teraz na pewno będę się winił o wszystko..
- Panie doktorze, co z nią? – zapytałem.
- Jest bardzo słaba.. Straciła dużo krwi i nie wiadomo kiedy się wybudzi – powiedział spokojnie lekarz, a mi napłynęły łzy do oczu.
- Co.. Co będzie z nią? – zapytałem.
- Aż się nie wybudzi będzie pod naszą obserwacją. Później.. Zobaczymy.. Naprawdę nie wiadomo za ile się obudzi.. Może dziś.. Może za tydzień.. 
- Znów to samo.. – powiedziałem i oparłem się rękami o ścianę. – Czemu ja zawsze jej nie mogę dopilnować?!
- To nie pana wina.. – powiedział lekarz klepiąc mnie po ramieniu. – Musi pan być dobrej myśli.. – powiedział i pielęgniarki zabrały łóżko z Ang na salę..
- Mógłbym.. do niej wejść? – zapytałem.
- Nie wydaje mi się na razie to możliwe.
- No dobrze :/ - powiedziałem i usiadłem na krześle.


Z perspektywy Lucasa

Stałem w korytarzy ślepo gapiąc przez okno... Jeszcze 4 miesiące temu wszystko było dobrze... Rodzice byli przy nas... Lil nigdy by nie pomyślała o samobójstwie.. Wszystko bym oddał żeby cofnąć się w czasie i zatrzymać ich tamtego wieczoru... Niestety nikt nie ma już na to wpływu... Co się stało już się nie odstanie, a my musimy żyć dalej... No właśnie ... ŻYĆ.. Oderwałem swój wzrok kierując w stronę krzesła i nagle zobaczyłem tą znajomą postać.
- Kendall ? - zdziwiony podszedłem w jego stronę...
- Lucas? - zapytał, podnosząc brew do góry. - Co ty.. tu? - wyraźnie było widać, że był czymś załamany.
- Mógłbym zapytać o to samo... ?
- Coś w tym stylu.. - powiedział i oparł głowę o ścianę.
- Co jest ? - jak to ja zawsze musiałem wiedzieć co się dzieje...
- Angel chciała się zabić.. - powiedział, patrząc na mnie.
- C-co ? - złapałem się za głowę.. - Ale co z nią ? Gdzie jest ? - nasuwało mi się coraz więcej pytań.
- Jest na sali.. - pokazał na pokój, gdzie znajdowała się Lila. - Nie mogę do niej wejść.. - chłopak całkowicie się załamał.
- Ehh... Gorzej już nie będzie... - usiadłem załamany. - Najpierw Lil, teraz Angel... Naprawdę życie jest takie złe...?  - schowałem twarz w dłoniach.
- Jak to Lila? - zapytał, otwierając szerzej oczy.
- Zabrała te tabletki i ... Nie chce mnie słuchać... Jest coraz gorzej... - momentalnie zaszkliły mi się oczy... Lil... Angel... Boże Angel... Ale dlaczego ? Coraz więcej pytań... Nie wytrzymam tego !
- Boże.. - powiedział cicho chłopak. - No rozumiem, że Angel się wini za śmierć mamy.. A Lil? Co się takiego stało, hmm?
- Trzy miesiące temu zginęli nasi rodzice... I.. Kilka innych spraw..
- O nie.. Współczuje wam.. - spojrzał na mnie Kendall. - Wiem co przeżywała Ang.. No nie.. Co my w ogóle takiego robimy, że nas tak Bóg karze !! :(
- Wolę nie odpowiadać na to pytanie - zacząłem bawić się kluczami od auta.
- Taaa.. - zaczął myśleć blondyn. - Choć.. Angel skarało.. I może dobrze.. - zaśmiał się. - I tak wiele zła zrobiła.. I robi. Nie tylko ona.. Ja też.
- Na przykład ? - uniosłem głowę do góry, chowając klucze.
- Aaa.. Różnie to bywa.. - powiedział chłopak.
- Panie Lucasie.. Może pan wejść do siostry.. - powiedział lekarz, wychodząc do nas. - Pani Angel nie obudziła się jeszcze, ale można do niej wejść..
- Już biegnę - powiedział blondyn i szybko wbiegł na salę.
- No dobrze - poszedłem w ślady Kendalla wchodząc do środka zauważyłem siostrę z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy. -Trzymasz się ? - usiadłem przy niej.
- Angel...
- Tak... Wiem, ale uspokój się nic jej nie będzie, dobrze ? - spojrzałem na nią, na co odwróciła się do mnie plecami, zakrywając kołdrą. - Ehh ...
- Moja maleńka.. - powiedział cicho blondas i usiadł przy Angel. - Jak możesz mi takie rzeczy robić.. - zaczął cicho płakać.
- Kendall będzie dobrze... - odwróciłem się do nadal nieprzytomnej Angel i spojrzałem na nią.
- Znów to samo, wiesz? Pierwszy raz była w śpiączce jak zabiła mamę, później jak chciała się zabić.. A teraz znów wszystko zaczyna się od nowa..
- Jak to zabiła ? - uniosłem lewą brew do góry.
- Nie ważne.. - powiedział cicho.. - Jak będzie chciała to sama ci powie.. Ja nie powinienem..
- No dobrze... - spojrzałem jeszcze na nich i odwróciłem się z powrotem do Lil.
- Lucas.. - powiedział po chwili Kendall. - Mógłbym.. mógłbym pogadać z Lil? - zapytał i spojrzał na mnie z załzawionymi oczami. - A ty.. Jeśli chcesz.. Posiedzisz koło Angel..
- Jeśli chcesz to spoko - spojrzałem na siostrę, udawała że śpi... W jej stylu ... Zamieniłem się miejscami z Kendallem i usiadłem przy łóżku Ang.


Z  perspektywy Lil

„Nie...nie...nie nie podchodź ja śpię !” pomyślałam szybko... Nie chcę z nikim rozmawiać.. Już nikt nie pojmuje ?
- Lila.. - powiedział cicho Schmidt. - Śpisz kwiatuszku?
- Nie przejmuj się ze mną też nie chciała zbytnio gadać - odezwał się Lucas.
- Ehh.. Chciałem z nią tylko pogadać :/
- Próbuj dalej... - westchnął Lucas...Wiem, krzywdzę go takim zachowaniem... Jak małe dziecko... Żal mi siebie, że takie coś jak ja jeszcze po ziemi chodzi...
- Trudno.. Chciałem jej powiedzieć jak bardzo ją lubię..
Odwróciłam się delikatnie w stronę chłopaków... Lucas... No cóż jak to on... Szczerzył się jak debil. Jakoś nie miałam ochoty na nic... Znowu odwróciłam wzrok w przeciwną stronę...
- No weeeź... - zajęczał Luki.
- Spoko.. Rozumiem ją.. Po co ma rozmawiać z takim debilem jak ja? - zasmucił się Kend.
- Nie jesteś debilem... - odwróciłam się z powrotem w ich stronę na co Lucas uniósł brew do góry i zrobił taką minę "wtf".
- No co ? - zapytałam go cicho...
- Ty...ty ...gadasz...
- I żyję... Co ważniejsze... - podniosłam się delikatnie siadając na łóżku.
- Jestem nieodpowiedzialnym debilem, który nie umie kuzynki dopilnować.. - spuścił głowę.
- Przestań Kendall... To nie twoja wina.. Nie dało się tego przewidzieć.. - poklepał go Lucas po ramieniu, a ja z powrotem ległam na łóżko zasłaniając się kołdrą.
- Jak się czujesz? - zapytał chłopak, patrząc na mnie.
- Jest dobrze... - przykryłam się bardziej. - Co z Angel ? - zapytałam wpatrując bezsensownie w jeden punkt.
- Jest nieprzytomna.. - powiedział cicho. - I blada.. Zimna.. - w jego oczach pojawiły się łzy.
Nie... Tylko niech nikt, przy mnie nie płacze, zasłoniłam się bardziej i oczy zaszły mi łzami.
- Ej... Nie zaczynajcie dobra? - odezwał  się Lucas trzymając Angel za dłoń i delikatnie ocierając sobie o policzek.
- Muszę wyjść.. - powiedział blondyn i zaraz zniknął za drzwiami.

Z perspektywy Kendalla

To wszystko mnie zaczyna przerastać.. Tak bardzo chciałbym zakończyć to wszystko co się stało w ciągu tych kilku lat.. Taa.. Wplątaliśmy się w coś i za nic nie możemy się wycofać.. A jest coraz gorzej.. Czasami zastanawiam się dlaczego to zrobiliśmy.. Po co tak naprawdę zgodziliśmy się to robić? Może brakowało nam wrażeń? A może po prostu.. Chcieliśmy się rozerwać? Teraz nie ma to znaczenia.. Chce jak najszybciej to zakończyć.. Ale jak?

Z perspektywy Lil

- Lucas idź do niego... - wyszeptałam przez łzy.
- Może.. Ty idź ... -  odszeptał.
- No jak ?
- Racja...- spojrzał na mnie.
- Ale..czekaj... - podniosłam się delikatnie, ale po chwili klapnęłam z powrotem na łóżko. - Nie...Jednak nie... - ułożyłam się z powrotem.
- Przepraszam was.. - powiedział Kendall wchodząc do sali. - Musiałem chwilę pomyśleć..
Pomyśleć... Tak.. Znam to, ale ja bym z pewnością uciekła... Zawsze przed wszystkim uciekam, zamknęłam powieki oddychając głęboko..
 - Wszystko ok, Lila? - zapytał blondyn.. Nagle serce Ang zwolniło.. Później przyśpieszyło i tak na zmianę. Otworzyłam szybko oczy.
- Co się dzieje ? - Lucasa zmroziło, nie mógł się normalnie ruszyć.
- To jest dziwne, nie? - zapytał cicho blondyn.. Nagle na ekranie pojawiła się ciągła linia.
Co !? Nie ! Ludzie nie róbcie sobie jaj... Podniosłam się szybko z łóżka. Lucas wyleciał jak najszybciej po lekarza... 2 sekundy i był już przy łóżku Angel.. Odsuwając moje na drugi koniec pokoju...
- Co się dzieje?!  - krzyknął Kendall.
- Tracimy ją ! - krzyknął lekarz.. Kendall momentalnie zrobił się blady..

Z  perspektywy Lucasa

- Proszę wyjść z sali... - wyrzucili nas siłą... Miałem łzy w oczach...Ba.. Ja już ryczałem. Oni muszą jej pomóc, po prostu nie widzę innego wyjścia ;(
- No weźcie !! To moja kuzynka do cholery !! - zaczął się wydzierać blondyn.
Co miałem zrobić..? Nie będą go uspokajał, wiadomo jaka jest sytuacja... Ja bym prędzej wyskoczył przez okno...
- Angel.. Nie zrobisz mi tego.. - mówił cicho pod nosem Kendall.
- Kendall  będzie dobrze - zwróciłem się do blondyna. - Zobaczysz uratują ją - sam nie wiem jak mogę wmawiać człowiekowi coś takiego... Sam nie wiem co się stanie :(
- Ale.. Ang.. - chłopak kucnął i schował twarz w dłonie. - Jak bardzo mi na niej zależy.. Bez niej to nie to samo..
- Nie będzie żadnego "Bez niej" Słuchaj ! Ona z tego wyjdzie ! - w tych wszystkich emocji zacząłem krzyczeć... Po prostu nie mogę dopuścić tej myśli, że ona mogłaby... No umrzeć ;(
- Zrozum, że wiele przeszliśmy już ! Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego.. Tylko ona mi została.. - chłopak wytarł łzy o rękaw.
- Wiem co czujesz, jasne ? Po prostu... Nie możesz od razu myśleć o najgorszym...  – zacząłem. -  Nie powinieneś był w ogóle dopuszczać do siebie tej myśli, bo to niczego nie ułatwia...
- Taa.. A bardzo pomaga zrozumieć świat, wiesz? - powiedział.
Nagle wyszedł do nas lekarz.. Bez zastanowienia do niego podbiegłem..
- Co z nią ?! - zapytałem wystraszony.
- Wszystko w porządku już.. Nawet się obudziła z tego wszystkiego.. - powiedział lekarz. - Ale jest bardzo słaba.
- Można do niej wejść? - zapytał Schmidt.
- Oczywiście.
„Całe szczęście” pomyślałem. Od razu weszliśmy do sali. Widziałem Angel całą i żywą... Kendall podbiegł do jej łóżka jakby tam leżał najcenniejszy ze skarbów.. Nie dziwię mu się... Angel to coś więcej niż skarb...
- Moja mała wariatka.. - powiedział cicho i pogłaskał ją po włosach.
- Nic mi nie jest.. - powiedziała cicho.
Uśmiechnąłem się delikatnie w stronę brunetki... Nawet w takim marnym stanie, potrafiła wymusić na kimś uśmiech.
- Popatrz kto tu jest.. - powiedział chłopak i pokazał na mnie.
- Lucas.. - dziewczyna spojrzała w bok. - Lila.. - uśmiechnęła się lekko.. - Ale dlac.. 
- To nie czas na pytania - powiedział blondyn i popchnął mnie w stronę Angel. - Przytul ją, bo teraz tego potrzebuje - zwrócił się do mnie, a dziewczyna zrobiła się lekko czerwona.
- Z chęcią :) - schyliłem się nad jej drobnym ciałkiem i przytuliłem delikatnie. - Jesteś pierwszą osobą. która mi narobiła tyle strachu - szepnąłem jej do ucha.
- Było się mną nie przejmować.. - szepnęła.
- Słodko razem wyglądają ^^ - powiedział Schmidt, a ja się zaśmiałem.
- Taa... Coś w stylu "Jacy my piękni" - zaśmiała się Lilka i schowała pod kołdrą.
- Zazdrościsz nam urody.. - wywaliłem język w jej stronę.
- Oj weź Lila.. - zaśmiał się Kend, siadając koło mojej siostry.
- Lucas.. - zwróciła się do mnie brunetka. - Przytul mnie mocniej.. Bo zimno.. - uśmiechnęła się słodko.
- A mogę się położyć...? Zmęczony jestem - zaśmiałem się, patrząc dziewczynie w oczy..
- Kładź się.. - resztkami sił odsunęła się i zrobiła mi miejsce. Ułożyłem się delikatnie tuląc ją do siebie.
- Tak dobrze ? - posłałem jej uśmiech.
- Cudownie.. - uśmiechnęła się i wtuliła w moją klatkę.
- Taaa.. Love story - zaśmiał się Kendall.
- Zazdrościsz Kendall... Niestety nie mamy więcej miejsca - zaśmiałem się.
- Brrr.. - powiedziała Ang i wtuliła się we mnie mocniej. - Zimnooo.. - zasmuciła się lekko.
- Oj...- otuliłem brunetkę kołdrą. - Lepiej ...? :)
- Dzięki.. - spojrzała mi w oczy.
- Nie ma za co... - przytuliłem ją mocno.
 -Lucas.. - dziewczyna lekko się podniosła. - Pomożesz mi? - zapytała.
- Jasne... Chcesz wstać ? - podtrzymałem ją delikatnie.
- Chcę.. tylko musisz mi pomóc bo nie mam wiele siły :/
- Tak...wiem... - złapałem ją delikatnie w talii i podniosłem do góry mocno trzymając.
- Dzięki.. - dziewczyna złapała się łóżka. - Ehh.. - zamknęła oczy. - Świat wiruuujeeee.. - mruknęła.
- Spokojnie trzymam cię i nie puszczę.. - zaśmiałem się.
- Też bym się chciał do kogoś przytulić - powiedział Kendall i słodko popatrzył na Lilę. - Noooo 
- Nooo... Nie jestem zabawką - odpowiedziała blondynowi.
- Nie psytulis misiaaa? - zasmucił się chłopak.
- Raany - westchnęła Lil i przytuliła delikatnie Kendalla, a ja wróciłem wzrokiem do Angel.
- Tak ! - zaczął się śmiać Kendall. - Ja do niczego nie zmuszam :) Po prostu.. Bardzo cię lubię..
- To fajnie - blondynka mocno wtuliła się w chłopaka. - Muszę tutaj długo siedzieć ? - zajęczała.
- Jak chcesz to pogadam z lekarzem - chłopak uśmiechnął się delikatnie i pocałował w głowę Lilę.
- Ok... - odsunęła się delikatnie  od niego. - Bo nie uleżę tutaj dłużej...
- No to lecę :) - powiedział i wyszedł porozmawiać z lekarzem i po 5 minutach wrócił.
- Lila.. - powiedział Kendall wchodząc do pokoju. - Lekarz powiedział, że możesz iść do domu. Ale Lucas ma się tobą zajmować.
- Dzięki  - uśmiechnęła się moja siostra.
- Musisz iść.. - mruknęła do mnie Angel - Zabierz Lilę do domu..
- Lucas może zostać z Angel jeśli chce... Złapię sobie taksówkę - blondynka podniosła się delikatnie z łóżka zakładając buty.
- Ty młoda sama nigdzie nie idziesz... - zagroziłem jej palcem.
- A ja bym mógł z nią iść? - zapytał nieśmiało blondyn.
- To nie głupi pomysł - powiedziała brunetka.
- No nie wiem - pomyślałem. - Ale w sumie..
- Spokojnie... Przecież się nie zabiję... - odezwała się moja siostra.
- Raz mi obiecałaś wolę nie ryzykować - spojrzałem na nią.
- Kendall jest odpowiedzialnym człowiekiem - zapewniła Ang.
- Przecież ja chce jej tylko pomóc.. - jęknął blondyn.
- Widzicie..
- To idźcie.. Ja zostaję z Angel - uśmiechnąłem się do brunetki, a Lil wstała z łóżka zakładając skórzaną kurtkę. - Możemy iść.. - zaczęła klepać po kieszeniach. - Eee..  Lucas masz może klucze ?
- Jasne - rzuciłem jej klucze od domu, nadal trzymając Ang.
- Jak coś to ja mam samochód ;) Możemy jechać do domu :) - powiedział Kendall.
- Możesz puścić.. - zaśmiała się Angel. - Najwyżej się przewrócę..
-Nie ma mowy. Mi to się nawet podoba- powiedziałem niekontrolowanie.
- To my idziemy - uśmiechnęła się Lili po czym wyszła z pokoju. - Powodzenia - zaśmiała się patrząc w naszą stronę.
- I nawzajem... Uważaj na nią Kendall... -  Ale w sumie teraz jest na tych tabletkach to nie będzie wariować  - pomyślałem po chwili..
- Będę :) Obiecuje.. - powiedział blondyn i zniknął z Lil za drzwiami.