czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział II


Z perspektywy Lucasa

                Obudziły mnie poranne promienie wdzierające się bezlitośnie przez zasłonę okna. Niechętnie podniosłem się zaspany z łóżka.. W nocy praktycznie nie zmrużyłem oka. Pewnie trochę zajmie mi przyzwyczajenie się do nowej sytuacji i miejsca zamieszkania. Zabrałem pierwsze lepsze ciuchy z szafy i zszedłem na dół gdzie siedziała już moja siostra.
- Co tak wcześnie ? - trochę zdziwiony przysiadłem się do niej nalewając soku do filiżanki.
- Nie mogę spać - przetarła delikatnie oczy.
- Tak wiem, ale przyzwyczaimy się... spokojnie - przytuliłem ją delikatnie.
- Już nic nie będzie tak jak dawniej - w ręku trzymała zdjęcie naszych rodziców, a na policzkach widniały smugi po łzach...
- Ej...poradzimy sobie... dobrze...? - spojrzałem na nią troskliwie.
- Dziękuję, że mi wtedy pomogłeś.. uratowałeś mi życie.. gdyby nie Ty... już by mnie tutaj nie było..- wtuliła się we mnie mocno.
- Nie dziękuj...tylko tego nigdy więcej nie rób ... - pogłaskałem ją delikatnie po blond włoskach.
- Postaram się - odpowiedziała mi łamiącym się głosem.
- Masz mi to obiecać - powiedziałem zmartwiony.
- No dobrze...obiecuję... - po tych słowach mogłem odetchnąć z ulgą, jednak to nigdy nic nie wiadomo...
- Ehh... to co ? Użalamy się nad sobą ? Bo wiesz.. słyszałem, że w okolicy szykuje się niezła impreza.. można by uczcić przeprowadzkę i nowy rok szkolny - zaśmiałem się.
- Chcesz świętować rok szkolny ?- uniosła brew zdziwiona.
- Każdy pretekst jest dobry - wzruszyłem ramionami.
- Hahah a o to chodzi... mogłeś powiedzieć że chcesz się nachlać :P
- Jak na prawdziwego Polaka przystało hahah xd - zaśmiałem się ponownie.
- No tak...Już tęsknię za Polską..
- Oj weź..zawsze chciałaś zwiedzać świat...
- Ale nie w  takich okolicznościach.
- Nie rozmawiajmy już o tym.
- No ok...Czyli mam rozumieć że masz zaproszenie na imprezę ?
- Nooooo...
- Nie masz...
- Pffsz po co komu zaproszenie...To takie odwiedziny z zaskoczenia.
- Z zaskoczenia ? hmmm..
- Nie ! Tym razem bez Policji ! - uprzedziłem ją od razu.
- No ale ciekawie było... - jęknęła.
- Nie kiedy prawdziwe gliny się zjechały.
- Oj no... o której to jest ?
- Za jakieś...nie wiem ?
- I tak się wszędzie spóźniam - machnęła ręką obojętnie.
- Potrzeba nam jakiś ciuchów - od razu przeszedłem do rzeczy i wyjąłem portfel.
- Nieeeeee.... dobrze wiesz że nie znoszę zakupów ! - i zaczęło się...
- Przejdziemy się do galerii ponabijamy się z ludzi.
- Zajebiemy gościowi kartę kredytową :D
- Nie wolno - zagroziłem jej palcem - Ehh..chodź na te zakupy - pojechaliśmy do pobliskiego centrum handlowego.

Z perspektywy Kendalla

                Dzień zapowiadał się cudownie.. Wstałem jak zwykle wcześnie, zszedłem na dół i czekałem na tą małą żmije.. Tak wiem, wydaje się, że za nic nie możemy się polubić. Lecz to nie jest prawdą.. Kiedyś byliśmy sobie bliscy.. Gdy wyjechała wszystko zaczęło się psuć.. Stała się inna.. Zawsze powtarza, że musiała się zmienić, bo inaczej by nie dali jej żyć.. A z resztą.. Ja ją mało kiedy widzę, więc nie mam się czym przejmować.
                Zrobiłem sobie kawę i usiadłem wygodnie na tarasie. Słońce przygrzewało, a ja rozkoszowałem się każdym łykiem kawy.  Nagle usłyszałem szelest w kuchni, momentalnie się odwróciłem.. Zobaczyłem Ang.. Szlajała mi się po kuchni i nie udolnie czegoś szukała..
- Co chcesz mała? – zapytałem.
- Nie mów do mnie mała, bo potraktuje cię patelnią – powiedziała, wymachując mi przedmiotem przed oczami.
- No dobra, dobra.. Daj spokój.. – zaśmiałem się.
- Czy ty w tym domu coś masz do picia? – zapytała mnie brunetka.
- Coś zawsze się znajdzie.. – powiedziałem i wyciągnąłem mleko z lodówki. – Może być?
- Może.. Byleby się czegoś napić.. – zaśmiała się i zaczęła szybko pić mleko.
- No woow.. Mi byłoby niedobrze.. – powiedziałem, patrząc na nią.
- Przyzwyczajenie Kendall.. Przyzwyczajenie.. – uśmiechnęła się dziewczyna. – To.. masz jakieś plany na dziś?
- Wiesz.. Już od dawna przygotowuję się do pewnej ważnej imprezki..
- Tak? A gdzie?
- A tutaj.. Mam zamiar zrobić mega imprezkę, ale tak żeby rodzice nie wiedzieli..
- Powodzenia.. – powiedziała Ang i poszła na górę.
- Nie pomożesz mi?!
- Eee.. Nie?
- Oj no weź.. Rozerwiesz się..
- Wystarczy, że trzy lata temu chciałeś we mnie granatem rzucić..
- To było dawno..
- A ja nadal to jakoś pamiętam.
- Obiecuje, że nic więcej takiego nie zrobię.
- Ehm.. No dobra.. Ale to ostatni raz.. – dziewczyna pokręciła oczami i zaczęliśmy się szykować do wielkiej imprezki !! Heheh.. Tylko żeby się rodzice o tym nie dowiedzieli..

Z perspektywy Lucasa

- Lila!- krzyknąłem za siostrą która biegnęła ruchomymi schodami pod prąd a za nią dwóch ochroniarzy -  Bosze...jak dziecko - złapałem się za głowę kiedy podprowadziła ją do mnie ochrona.
- To pana dziewczyna? Proszę się nią zająć - odezwał się jeden z nich nieźle zasapany
- Nie...to jest moja walnięta siostra...
- Ejjj... Po prostu chciałam zobaczyć czy uda mi się pod prąd jak w tych filmach...
- Muszę ci ograniczyć tv...
- Oj no... - wywróciła oczami i po chwili gdzieś poszła. Oczywiście nie mogłem zostawić jej samej to poszedłem za nią - A tym razem co kombinujesz? 
- Nic.... - przyglądała się starszemu mężczyźnie stojącemu przy bankomacie.
- Niee.. nie ma mowy - pociągnąłem ją za sobą.
- Lucas no...chcę tylko zrobić coś szalonego...
- Kradzież w centrum handlowym ? Nie możesz... To nieuczciwe sama mi robiłaś pranie mózgu na ten temat...
- Ale ja chcę poczuć że żyję... a nie non stop być niańczona przez brata... - myślałem że w tym momencie wyjdę z siebie.
- Myślałem że chcesz skończyć tamten rozdział..
- Bo chcę... ale no... weź... będziemy mieli na ciuchy ^^
- Zaraz to ja ci strzele w ten głupi łebek.
- Czyli tak ?
- Tylko ten jeden raz i dlatego że jesteś moją siostrą...
Całą akcje przeanalizowaliśmy chyba z 10 razy. W końcu przystąpiliśmy na miejsca. Lil miała zabajerować faceta do tego punktu, że gubi kartę, a ja po prostu przejść koło miejsca i ją podnieść odchodząc jakby nigdy nic. Po robocie spotkaliśmy się przy wyjściu.
- Masz ? - zaśmiała się blondynka.
- No tak...
- Hehehe ^^ Jesteśmy świetni ! :D
- I...jesteśmy debilami
- To się pominie... chciałam po prostu poczuć adrenalinę ^^
- Ehh...wychowaniem zajmę się po imprezie... znasz pin...
- Co ?
- No pin...
- Eee...
- Nie znasz ? -przymrużyłem oczy. - Jaka blondynka.
- Nie miałam zamiaru go okradać tylko się pośmiać - odebrała ode mnie kartę i po chwili wróciła bez niej.
- Mam siostrę kosmitkę - poczochrałem ją po włosach.
- Lubię ryzyko... tyle... to źle...?
- W pewnym sensie, a teraz zabierajmy się za te zakupy bo do jutra stąd nie wyjdziemy.
- No dobrze - pokiwała głową w ramach zgody. - To rozdzielamy się i za jakieś 2 godzinki spotykamy przy wyjściu - tak jak zaplanowaliśmy tak też i było. Po dwóch godzinach męczarni w celu znalezienia ciuchów wróciliśmy do domu z zakupami.

Z perspektywy Kendalla

 - Dobra Ang.. To by było chyba na tyle – powiedziałem, gdy wszystko było już gotowe.
- Na serio myślisz, że ktoś ci tu przyjdzie? – zapytała dziewczyna.
- Myślę, że tak. Dużo osób dostało ode mnie zaproszenie.
- No wiesz.. Samo zaproszenie to nie wszystko..
- A co ty taka mądra, hmm?
- Dużo się przeżyło Kendall.. Oj dużo..
- No to co proponujesz?
- Może.. Ubierz coś normalnego, a nie te brudne łachy.
- No są moje ulubione dresy noooo.. Zawsze je ubieram na ważne okazje.. przynoszą mi szczęście ^^
- Dlaczego od tylu lat nie miałeś dziewczyny..? Chłopie ! Weź się za siebie, albo zostaniesz starym kawalerem !
- Oj no.. Nie ksyc na mnie..
- A ty znów swoje.. – powiedziała dziewczyna i uderzyła mnie w tył głowy. – Boli?
- Trochę.. – powiedziałem masując lekko głowę.
- Miało boleć.. Gdyby nie bolało, to by nie było efektu..
- Jakiego efektu?
- Jeśli mnie nie będziesz słuchał to coraz mocniej będę cię biła..
- Nie wolno ci !! Powiem mamie..
- Małe dziecko..
- Chyba ty..
- Nie, bo właśnie że ty..
- Ty !
- Nie, ty !
- Dobra koniec.. – powiedziałem.
- No ok.. To mogę ci pomóc czy nie chcesz?
- Ehh.. To co mam zrobić?
- Na początek zmienimy ci wygląd..
- Ale mi tak dobrze jak jest.. – nie wiem co Angel miała do mojego stroju.. Ubierałem się tak mi się podobało.. No ej.. Nie muszę być super lalusiem..
- Chcesz mieć dziewczynę?
- Bardzo.. Ale żadna mnie nie chce..
- Zobaczysz że dziś wieczorem każda będzie cię chciała – zaśmiała się dziewczyna, a ja nie wiedziałem o co jej w ogóle chodzi.. Naprawdę.. Coraz bardziej się jej boję.

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział I



Siema ;D Jesteśmy Lila i Angel.. Takie dwie wariatki.. Treść naszego bloga jest podzielona :) Ang pisze Angel i Kendallem, a Lila - Lilką i Lucasem.. Na początek bloga uprzedzamy, że jest trochę zwariowany i niektóre sceny mogą was zaskoczyć ;) A więc.. Miłego czytania :)
******************


Z perspektywy Lili

"Drogi pamiętniku
Postanowiłam zapisywać od tego momentu wszystko szczegółowo. Strasznie dużo się zmieniło. Straciłam rodziców, chłopaka, właśnie przeprowadzam się z moim bratem Lucasem do Elei. Chcemy zacząć wszystko od początku, zapomnieć o tym co było i skupić się na przyszłości. Pomyśleć, że tak niewiele brakowało, a byłabym już na tamtym świecie. Wszystko zawdzięczam bratu, był ze mną w tych najgorszych chwilach co jeszcze bardziej uściśliło nasze więzi typu brat-siostra. Co robię obecnie ? No cóż właśnie znajdujemy się w samolocie w drodze do nowego lepszego życia."

-Ehh... Dłuugo jeszcze ?- zajęczał Lucas.
- Mnie się pytasz ? Jeszcze w życiu nie byłam w L.A. nie wiem jak długo trwa taki lot...
- Ale no... 
- Proszę zapiąć pasy podchodzimy do lądowania... - usłyszałam głos stewardessy.
- Kocham panią ! - krzyknął uradowany Lucas.
- Ucisz się -,- 
- Bo ? 
- Spójrz na lewo
- Napakowany koleś z wytatuowaną chyba każdą możliwą częścią ciała...
- To jej mąż... - zaczęłam z niego brechtać.
- O__o
- Więc co pan mówił o mojej żonie ? - łysol spojrzał na niego złowrogo.
- Żeee...jest taka niedostępna ? - szybko wydostał się z opresji po czym zapięliśmy pasy, a już 15 min. później odebraliśmy bagaże.
- Gdzie jest ten domek ? - zapytałam.
- Gdzieś w LA - odpowiedział Lucas.
- Brawo geniuszu... - klasnęłam kilka razy w ręce.
- A może wypożyczymy auto ? - zerknęłam na wypożyczalnie.
- Lepiej przyznaj, że nie chce ci się chodzić..
- Nie chce mi się chodzić, a teraz won z mojej ziemi...... chcę przejść - przegnałam go gdyż torował mi przejście.
- 5 minut w nowym kraju a ta już się panoszy... - wymamrotał pod nosem.
- Nie myśl że nie słyszałam !
- Pffsz..., a może miałaś słyszeć !?- przywlekł się za mną. Po jakiś 10 minutach wyzywania uspokoiliśmy się zwiedzając przelotnie okolicę.
- Nie rozkminiam... kupiłeś dom i nie wiesz gdzie jest ? – strzeliłam facepalma.
- Wiem gdzie jest !
- No to jedź tam...
- Grr...ale  za dużo tych ulic tutaj... jestem nowy...nie wiń mnie...
- To może ja poprowadzę...
- Bez prawka? Hahaah śnisz...
- Ajaj kapitanie..-,-
- Przestań gadać
- Bo ?
- No nie mogę się skupić na drodze...
- Uważaj dziecko ! :O
- Co ?! Gdzie ?!
- Nie nic wydawało mi się - oparłam głowę o siedzenie.
- Wysiadasz - wysyczał po czym zatrzymał wóz.
-Dwa razy nie trzeba powtarzać - złapałam za torbę i wysiadłam z auta po czym  zasalutowałam.
- Powodzenia - odjechał mój wredny braciszek.
- Świetnie...genialnie...  - pociągnęłam walizkę kopiąc kamień i przeklinając pod nosem - Chwila ... - cofnęłam dwa kroki do tyłu i zerknęłam na znak - To jest ta ulica !!! - zaczęłam piszczeć i skakać jak debilka. W końcu jednak ogarnęłam się i pobiegłam do domu.
                Z zewnątrz wyglądał naprawdę pięknie. Jak na naszą dwójkę całkiem duży. Gdy już wybudziłam się z transu chwyciłam za telefon i przydzwoniłam po Lucasa. Pojawił się jakieś 10 min po moim telefonie
- Jak mogłem przegapić tą ulicę ?
- Już weź skończ...i chodź trzeba wybrać jakieś pokoje i się rozpakować
- Biorę pokój w widokiem
- Wszystkie są z widokiem pajacu - pokręciłam głową i powlekłam walizki na górę wybierając jakiś przypadkowy pokój. Był mały, ponury... nie mogłam tego tak zostawić, chciałam się poczuć jak w domu. Szybko zabrałam się za rozpakowywanie i przypinani zdjęć nad łóżkiem. Efekt nawet mi się spodobał...wszystkie te rzeczy przypominały mi o moim pochodzeniu..o tym kim tak naprawdę jestem. Lot był męczący w związku z czym położyłam się wcześniej w międzyczasie zastanawiając się nad życiem i co będzie dalej... nawet nie jestem w stanie stwierdzić kiedy  udałam się do krainy Morfeusza.


Z perspektywy Angel

                Weeeeeeeee !! Domek, jak dawno tu nie byłam.. Jak dokładnie od.. trzech lat, ale to taka drobnostka.. Nic się tu nie zmieniło.. Pięknie jak zawsze.
                Podjechałam do dom Kendalla.. Ehh.. Mam nadzieje, że nie zapomniał o tym, że dziś przyjeżdżam . Zabije tego ciołka kiedyś.
- Kendall !! – krzyknęłam, wchodząc do domu mojego kuzyna.
- Czego? – zapytał, szybko zbiegając na dół. – A.. ty? Co tu robisz?
- Wiedziałam.. Na tobie nie warto polegać.
- O matko ! – powiedział chłopak i złapał się za głowę. – To dziś?! – zdziwił się i podszedł do kalendarza.
- Tak baranie.. To dziś.. To było normalne, że twoja mądra głowa tego nie zapamięta.
- Uważaj.. Bo będziesz pod mostem spała..
- Nie strasz mnie, bo poskarżę się cioci.. – jęknęłam.
- Małe, rozpuszczone dziecko – założył ręce na klatkę.
- Tak, uważasz? – zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Tak uważam..
- To chyba nie pamiętasz, kto cztery lata temu jeszcze mieszkał z rodzicami.. Sam sobie biedny Kendallek nie da rady.. Może mu jeszcze trzeba pomagać? – zaśmiałam się. Tak, jestem okropna, ale tylko dla wrogów i dla niedorozwiniętych palantów. - Nie zaraz.. Przecież ty nadal z nimi mieszkasz - zaśmiałam się. - Czasami zastanawiam się ile ty w ogóle masz lat.. Zachowujesz się jak małe dziecko.
- Hej, hej.. Kochani.. Nie ma się o co spierać..  – powiedziała ciocia Kathy, schodząc do nas.
- To ona zaczęła !! – krzyknął Kendall i pokazał na mnie ręką.
- I kto tu jest małym, rozpuszczonym dzieckiem, hmm? – zapytałam, a ciocia zaczęła się śmiać.
- Ehh.. No ja nie wiem, jak was zostawię samych – powiedziała.
- Jak to samych? – zapytał Schmidt, tak samo zdziwiony jak ja.
- Wyjeżdżam z ojcem odpocząć.. Mam nadzieję, że jak wrócimy, to dom nie będzie w kawałeczkach – zaśmiała się mama Kendalla.
- Nie martw się ciociu.. Ja tam tego ciołka dopilnuje.. – powiedziałam i klepnęłam chłopaka z całej siły w plecy.
- A to za co?! – zapytał i złapał mnie z całej siły za nadgarstek. – Mam nadzieje, że boli..
- Pff.. Jak ma się tyle siły co ty, to nawet muchy nie zabijesz..
- Przecież pakowałem !! – krzyknął i zaczął prezentować swoje mięśnie.
- To było dawno i nie prawda..  – powiedziałam.
- Ja się tak nie bawię – zasmucił się chłopak.
- Jaki duży, a zachowuje się jak małe dziecko.. – powiedziałam.
- Dzieci !! – krzyknął wujek Kent. – Na serio boję się ich zostawić samych.. – powiedział i objął ciocię.
- Może jak będą sami to się dogadają? – zapytała ciocia.
- Raczej nie !! – krzyknęliśmy razem z Kendallem w tym samym momencie.
- Twoja mama chciała żebyś nauczyła się żyć poza domem.. – powiedział wujek.
- Tak, wiem.. – odpowiedziałam.
- To będziesz musiała się z naszym synem dogadać  – powiedziała ciocia.
- To nie będzie takie proste ciociu..
- Trudno.. – powiedziała i wzięła walizkę. – Trzymajcie się.
                Pożegnaliśmy się z rodzicami Kendalla i spojrzeliśmy na siebie wrogo. W pewnym momencie Kendall uśmiechnął się szyderczo.
- Z czego się cieszysz? – zapytałam.
- Teraz ja tu jestem najstarszy i będę mógł ci rozkazywać – uśmiechnął się szeroko chłopak.
- Śnisz.. – powiedziałam. – Nie mam zamiaru ci usługiwać..
- To szukaj innego mieszkania – wystawił mi język.
- Kurna.. – powiedziałam pod nosem. – No dobra.. Co rozkażesz paniczu – ukłoniłam się przed nim.
- I taką postawę kocham – powiedział i weszliśmy z powrotem do domu.
- Dobra.. To czego ode mnie oczekujesz? – zapytałam.
- A wiesz, że to dziwnie zabrzmiało? – zaśmiał się.
- Ty i te twoje skojarzenia.. – zaczęłam się śmiać.
- No dobrze słodka.. Teraz tak na poważnie – powiedział. – Twój pokój jest tam gdzie zawsze, od twojego poprzedniego wyjazdu nic się tam nie zmieniło.. Tak sądzę – zaśmiał się.
- Ok.. To.. Idę na górę się rozpakować – powiedziałam i ruszyłam schodami na górę.
                Otworzyłam swój dawny pokój.. Kendall miał rację, w ogóle się nie zmienił. Wszystko było tak jak zawsze.. Tak dawno tu nie byłam.. Czasami żałuje, że nie zostanę tutaj na całe życie.. Chociaż teraz mama przepisała mnie tu do szkoły, więc jak dobrze pójdzie spędzę tu rok szkolny, ale.. Jak dobrze pójdzie.. Nie cierpię się przeprowadzać.. Chciałabym choć raz znaleźć miejsce na tej ziemi. Nie przejmować się niczym i żyć według swoich zasad..
                Położyłam się na łóżku i spojrzałam w sufit.. „Chce tu zostać na zawsze” pomyślałam. Wtuliłam się w poduszkę i zamknęłam oczy.. Co dalej było? Nie mam pojęcia.. Usnęłam.. Oddałam się w ramiona Morfeusza. 

poniedziałek, 25 lutego 2013

Bohaterowie


Lilka Johnson (17 lat) - jest zamkniętą w  sobie  nastolatką co jest wynikiem nagłej śmierci jej rodziców. Bardzo trudno zdobyć jej zaufanie. Opinia innych nie jest dla niej ważna. Śmierć rodziców doprowadziła dziewczynę do nieudanej próby samobójczej... Razem z bratem Lucasem próbują nieustannie uciekać przed przeszłością. Jak myślicie co stało się w ich życiu ?


Lucas Johnson (19 lat) - brat Lilki. Nie okazuje żadnych emocji w stosunku z śmiercią rodziców... Dusi w sobie cały gniew, żal i wściekłość... Jest trochę nadopiekuńczy w stosunku do młodszej siostry. Stara się dotrzeć do niej na swój sposób, czy mu się to uda ? Jakie tajemnice skrywa jego przeszłość?


Angel Bennet (17 lat) - wesoła i zabawna duszyczka... Kuzynka sławnego Kendalla z BTR.. Czasem palnie coś głupiego, ale za to wszyscy ją kochają ...poznamy ją już niebawem. Jak myślicie ? Komu ta brunetka zawróci w głowie ? Niech was nie zwiodą pozory...Ta piękna buźka kryje więcej niż się spodziewacie...


Kendall Schmidt (21 lat) - członek zespołu BTR (Big Time Rush).Uznawany za wesołego, zabawnego, przesympatycznego chłopaka, jak większość Amerykańskich nastolatków... Jednak czy aby na pewno to jego prawdziwe oblicze ?