Siema ;D Jesteśmy Lila i Angel.. Takie dwie wariatki.. Treść naszego bloga jest podzielona :) Ang pisze Angel i Kendallem, a Lila - Lilką i Lucasem.. Na początek bloga uprzedzamy, że jest trochę zwariowany i niektóre sceny mogą was zaskoczyć ;) A więc.. Miłego czytania :)
******************
Z perspektywy Lili
"Drogi pamiętniku
Postanowiłam zapisywać od tego momentu wszystko
szczegółowo. Strasznie dużo się zmieniło. Straciłam rodziców, chłopaka, właśnie
przeprowadzam się z moim bratem Lucasem do Elei. Chcemy zacząć wszystko od
początku, zapomnieć o tym co było i skupić się na przyszłości. Pomyśleć, że tak niewiele brakowało, a byłabym już na tamtym świecie. Wszystko zawdzięczam bratu, był ze mną w tych najgorszych chwilach co jeszcze bardziej uściśliło nasze więzi typu brat-siostra. Co robię obecnie
? No cóż właśnie znajdujemy się w samolocie w drodze do nowego lepszego
życia."
-Ehh... Dłuugo jeszcze ?- zajęczał Lucas.
- Mnie się pytasz ? Jeszcze w życiu nie byłam w L.A. nie wiem jak długo
trwa taki lot...
- Ale no...
- Proszę zapiąć pasy podchodzimy do lądowania... - usłyszałam głos
stewardessy.
- Kocham panią ! - krzyknął uradowany Lucas.
- Ucisz się -,-
- Bo ?
- Spójrz na lewo
- Napakowany koleś z wytatuowaną chyba każdą możliwą częścią ciała...
- To jej mąż... - zaczęłam z niego brechtać.
- O__o
- Więc co pan mówił o mojej żonie ? - łysol spojrzał na niego złowrogo.
- Żeee...jest taka niedostępna ? - szybko wydostał się z opresji po czym
zapięliśmy pasy, a już 15 min. później odebraliśmy bagaże.
- Gdzie jest ten domek ? - zapytałam.
- Gdzieś w LA - odpowiedział Lucas.
- Brawo geniuszu... - klasnęłam kilka razy w ręce.
- A może wypożyczymy auto ? - zerknęłam na
wypożyczalnie.
- Lepiej przyznaj, że nie chce ci się chodzić..
- Nie chce mi się chodzić, a teraz won z mojej ziemi......
chcę przejść - przegnałam go gdyż torował mi przejście.
- 5 minut w nowym kraju a ta już się panoszy... -
wymamrotał pod nosem.
- Nie myśl że nie słyszałam !
- Pffsz..., a może miałaś słyszeć !?- przywlekł się za
mną. Po jakiś 10 minutach wyzywania uspokoiliśmy się zwiedzając przelotnie
okolicę.
- Nie rozkminiam... kupiłeś dom i nie wiesz gdzie jest
? – strzeliłam facepalma.
- Wiem gdzie jest !
- No to jedź tam...
- Grr...ale za dużo tych ulic tutaj... jestem
nowy...nie wiń mnie...
- To może ja poprowadzę...
- Bez prawka? Hahaah śnisz...
- Ajaj kapitanie..-,-
- Przestań gadać
- Bo ?
- No nie mogę się skupić na drodze...
- Uważaj dziecko ! :O
- Co ?! Gdzie ?!
- Nie nic wydawało mi się - oparłam głowę o siedzenie.
- Wysiadasz - wysyczał po czym zatrzymał wóz.
-Dwa razy nie trzeba powtarzać - złapałam za torbę i
wysiadłam z auta po czym zasalutowałam.
- Powodzenia - odjechał mój wredny braciszek.
- Świetnie...genialnie... - pociągnęłam walizkę kopiąc kamień i
przeklinając pod nosem - Chwila ... - cofnęłam dwa kroki do tyłu i zerknęłam na
znak - To jest ta ulica !!! - zaczęłam piszczeć i skakać jak debilka. W końcu
jednak ogarnęłam się i pobiegłam do domu.
Z zewnątrz wyglądał naprawdę
pięknie. Jak na naszą dwójkę całkiem duży. Gdy już wybudziłam się z transu chwyciłam
za telefon i przydzwoniłam po Lucasa. Pojawił się jakieś 10 min po moim
telefonie
- Jak mogłem przegapić tą ulicę ?
- Już weź skończ...i chodź trzeba wybrać jakieś pokoje i się
rozpakować
- Biorę pokój w widokiem
- Wszystkie są z widokiem pajacu - pokręciłam głową i
powlekłam walizki na górę wybierając jakiś przypadkowy pokój. Był mały,
ponury... nie mogłam tego tak zostawić, chciałam się poczuć jak w domu. Szybko
zabrałam się za rozpakowywanie i przypinani zdjęć nad łóżkiem. Efekt nawet mi się spodobał...wszystkie te rzeczy przypominały mi o moim pochodzeniu..o tym kim tak naprawdę jestem. Lot był męczący w związku z czym położyłam się wcześniej w międzyczasie zastanawiając się nad życiem i co będzie dalej... nawet nie jestem w stanie stwierdzić kiedy udałam się do krainy Morfeusza.
Z perspektywy Angel
Weeeeeeeee
!! Domek, jak dawno tu nie byłam.. Jak dokładnie od.. trzech lat, ale to taka
drobnostka.. Nic się tu nie zmieniło.. Pięknie jak zawsze.
Podjechałam
do dom Kendalla.. Ehh.. Mam nadzieje, że nie zapomniał o tym, że dziś
przyjeżdżam . Zabije tego ciołka kiedyś.
- Kendall !! – krzyknęłam, wchodząc do domu mojego kuzyna.
- Czego? – zapytał, szybko zbiegając na dół. – A.. ty? Co tu
robisz?
- Wiedziałam.. Na tobie nie warto polegać.
- O matko ! – powiedział chłopak i złapał się za głowę. – To
dziś?! – zdziwił się i podszedł do kalendarza.
- Tak baranie.. To dziś.. To było normalne, że twoja mądra
głowa tego nie zapamięta.
- Uważaj.. Bo będziesz pod mostem spała..
- Nie strasz mnie, bo poskarżę się cioci.. – jęknęłam.
- Małe, rozpuszczone dziecko – założył ręce na klatkę.
- Tak, uważasz? – zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Tak uważam..
- To chyba nie pamiętasz, kto cztery lata temu jeszcze
mieszkał z rodzicami.. Sam sobie biedny Kendallek nie da rady.. Może mu jeszcze
trzeba pomagać? – zaśmiałam się. Tak, jestem okropna, ale tylko dla wrogów i dla
niedorozwiniętych palantów. - Nie zaraz.. Przecież ty nadal z nimi mieszkasz - zaśmiałam się. - Czasami zastanawiam się ile ty w ogóle masz lat.. Zachowujesz się jak małe dziecko.
- Hej, hej.. Kochani.. Nie ma się o co spierać.. – powiedziała ciocia Kathy, schodząc do nas.
- To ona zaczęła !! – krzyknął Kendall i pokazał na mnie
ręką.
- I kto tu jest małym, rozpuszczonym dzieckiem, hmm? –
zapytałam, a ciocia zaczęła się śmiać.
- Ehh.. No ja nie wiem, jak was zostawię samych –
powiedziała.
- Jak to samych? – zapytał Schmidt, tak samo zdziwiony jak
ja.
- Wyjeżdżam z ojcem odpocząć.. Mam nadzieję, że jak wrócimy,
to dom nie będzie w kawałeczkach – zaśmiała się mama Kendalla.
- Nie martw się ciociu.. Ja tam tego ciołka dopilnuje.. –
powiedziałam i klepnęłam chłopaka z całej siły w plecy.
- A to za co?! – zapytał i złapał mnie z całej siły za nadgarstek. – Mam nadzieje,
że boli..
- Pff.. Jak ma się tyle siły co ty, to nawet muchy nie
zabijesz..
- Przecież pakowałem !! – krzyknął i zaczął prezentować
swoje mięśnie.
- To było dawno i nie prawda.. – powiedziałam.
- Ja się tak nie bawię – zasmucił się chłopak.
- Jaki duży, a zachowuje się jak małe dziecko.. –
powiedziałam.
- Dzieci !! – krzyknął wujek Kent. – Na serio boję się ich
zostawić samych.. – powiedział i objął ciocię.
- Może jak będą sami to się dogadają? – zapytała ciocia.
- Raczej nie !! – krzyknęliśmy razem z Kendallem w tym samym
momencie.
- Twoja mama chciała żebyś nauczyła się żyć poza domem.. –
powiedział wujek.
- Tak, wiem.. – odpowiedziałam.
- To będziesz musiała się z naszym synem dogadać – powiedziała ciocia.
- To nie będzie takie proste ciociu..
- Trudno.. – powiedziała i wzięła walizkę. – Trzymajcie się.
Pożegnaliśmy
się z rodzicami Kendalla i spojrzeliśmy na siebie wrogo. W pewnym momencie
Kendall uśmiechnął się szyderczo.
- Z czego się cieszysz? – zapytałam.
- Teraz ja tu jestem najstarszy i będę mógł ci rozkazywać –
uśmiechnął się szeroko chłopak.
- Śnisz.. – powiedziałam. – Nie mam zamiaru ci usługiwać..
- To szukaj innego mieszkania – wystawił mi język.
- Kurna.. – powiedziałam pod nosem. – No dobra.. Co
rozkażesz paniczu – ukłoniłam się przed nim.
- I taką postawę kocham – powiedział i weszliśmy z powrotem
do domu.
- Dobra.. To czego ode mnie oczekujesz? – zapytałam.
- A wiesz, że to dziwnie zabrzmiało? – zaśmiał się.
- Ty i te twoje skojarzenia.. – zaczęłam się śmiać.
- No dobrze słodka.. Teraz tak na poważnie – powiedział. –
Twój pokój jest tam gdzie zawsze, od twojego poprzedniego wyjazdu nic się tam
nie zmieniło.. Tak sądzę – zaśmiał się.
- Ok.. To.. Idę na górę się rozpakować – powiedziałam i
ruszyłam schodami na górę.
Otworzyłam
swój dawny pokój.. Kendall miał rację, w ogóle się nie zmienił. Wszystko było
tak jak zawsze.. Tak dawno tu nie byłam.. Czasami żałuje, że nie zostanę tutaj
na całe życie.. Chociaż teraz mama przepisała mnie tu do szkoły, więc jak
dobrze pójdzie spędzę tu rok szkolny, ale.. Jak dobrze pójdzie.. Nie cierpię
się przeprowadzać.. Chciałabym choć raz znaleźć miejsce na tej ziemi. Nie przejmować
się niczym i żyć według swoich zasad..
Położyłam
się na łóżku i spojrzałam w sufit.. „Chce
tu zostać na zawsze” pomyślałam. Wtuliłam się w poduszkę i zamknęłam oczy..
Co dalej było? Nie mam pojęcia.. Usnęłam.. Oddałam się w ramiona Morfeusza.
wow! zapowiada się ciekawie :D czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńu, ciekawie, ciekawie!
OdpowiedzUsuń+ 50PKT do zajebistości za Kendallowe skojarzenia :)
xoxo M.
zapraszam: http://itsprettyyoungthings.blogspot.com/
Kendall Jesteś boskiii, Czekam na nn szybko dodaj
OdpowiedzUsuńHeheh xd z kąd wy bierzecie takie teksty c? Super rozdział i czekam nn ;**
OdpowiedzUsuńBoże, skojażenia...^^. Skojarzenia, skojarzenia wszędzie :D. Świetnie się zapowiada mam nadzieję, że będziesz dodawać nn jak najszybciej :) czekam
OdpowiedzUsuńMajka ;***
Skojarzenia :D . nie no zajebisty :) Czekam nn :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział i czekam na nn :* Jestem ciekawa kiedy LIli i Angel się spotkają :D
OdpowiedzUsuńFajne fajne ^^ super się zapowiada :D czekam nn ;)
OdpowiedzUsuńSwietnie piszecie! :D Heh... Kendall idz ty dzieciuchu ;p Juz nie moge doczekac sie nexa! ;) Piszcie szybko! ;)
OdpowiedzUsuńSzykuje sie kolejne genialne opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńWow, szykuję się zajebista historia! Kendall... Taki stary a taki rozpuszczony xD Małpiszon ;) I bardzo podoba mi się postać Lili. Już nie mogę doczekać się drugiego roz ;*
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam do siebie na nn :* http://little-big-stories-about-btr.blogspot.com/
~Justme
Nie no zajebisty rozdział ^ ^ Angel I Kendall są genialni :D Jak i Lil i Lukas :D Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńuuu ciekawie się zaczyna ^^ ta sory że dopiero teraz ale wiecie ... leń xD czekam na nexxta ;D
OdpowiedzUsuńGenialny i zabawny rozdział :)))
OdpowiedzUsuńLila i Angel się nieźle wkurzą, gdy odkryją, że obie śpią w ramionach tego samego kolesia (Morfeusza)... Kolo ma branie ^.^
OdpowiedzUsuńano :D
Usuńrozdział świetny
OdpowiedzUsuńale mam pytanko w tym blogu będzie występował James,Carlos i Logan
nie wiem xd możliwe, że się pojawią, ale puki co to nad tym nie myślałam :)
Usuń