wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział XXII

Z perspektywy Lucasa


Długo nad tym wszystkim myślałem. Miałem 3 miesiące, żeby zdecydować co będzie dalej. Wiem na pewno, że kocham Angelikę i chcę być z nią na zawsze. Bez względu na konsekwencję.. Chcę czuć jej dotyk.. Jej oddech na swoim ciele.. Jej ciepłe wargi na moich.. Tylko tak będę szczęśliwy..
Uważacie, że jestem idiotą ?
"Zostawiłeś ją, a teraz wracasz do łask"- myślicie.
Nie o to chodzi. Moje życie tak bardzo odbiega od prawdy, że sam już dawno się w nim pogubiłem. Niebezpieczeństwo kryje się za każdym progiem.
Angel mnie zraniła, ale nawet w takich okolicznościach nie przestałem jej kochać. Jest dla mnie jak rodzina, a od rodziny nie odwracam się plecami. Głupi byłem myśląc, że wszystkie problemy znikną z dnia na dzień. Angelika obiecała, że pójdzie na odwyk i zerwie z przeszłością. Wszystko wydawało mi się tak cholernie proste.. Wcale jej nie rozumiałem.. Nigdy nie czułem tego co ona.. Z uzależnieniem nie da się wygrać od tak po prostu.. Potrzebowała również mojego wsparcia.. Jednak zawsze powtarzała, że jest silna.. Zaufałem jej.. Zostawiłem ją samą, bo uważałem, że jest silna i stoczy tą walkę z łatwością.. Sama..
-Boże jakim ja jestem idiotą !- krzyknąłem na cały dom.
-Co się stało?- na dół zbiegła Lilka. Widziałem na jej policzkach smugi po łzach.
-Nic siostra. Jestem największym idiotą na świecie- mruknąłem.
-Nie przesadzaj. Jeśli chodzi o Angel to obydwoje jesteście kopnięci- zaśmiała się i poszła do kuchni po wodę.
-A co to ma znaczyć? - poszedłem za nią.
-Eh.. Nic.. Ja po prostu- wzięła łyka wody- Nigdy nie zrozumiem miłości.. Jest cholernie trudna.
-Rozumiem..- po chwili dostałem olśnienia- Zaprosimy ich na kolację!- blondynka wypluła wodę na podłogę.
-Ich?- uniosła brew.
-No tak.. Kendall też powinien przyjść.. Wiem, że z Tobą zerwał ale powinniśmy zintegrować się na nowo.
-To miłe Lucas, ale on dzisiaj ze mną zerwał. To trochę za szybko- spiorunowała mnie wzrokiem.
-Za szybko? Lilka ja wiem, że Go kochasz, ale zabierz do ręki telefon.
Dziewczyna uniosła brew do góry i wyjęła z kieszeni telefon.
-Wejdź w internet..
-No i ?
-A teraz wpisz w internecie "Ilu ludzi żyje na ziemi"
-Lucas nie jestem małym dzieckiem- schowała telefon do kieszeni- Przeżyłam naprawdę piękne chwile z Kendallem, ale skoro On już nic do mnie nie czuje powinnam iść dalej..
-Kiedy Ty tak dojrzałaś?- uśmiechnąłem się pod nosem.
-Po prostu jestem realistką. Staram się myśleć optymistycznie- uśmiechnęła się sztucznie- Jeśli chcesz ich zaprosić to nie mam nic przeciwko..
-Na pewno?
-Jasne.. -mruknęłam i pobiegła na górę.
Od razu wybrałem numer do Angel i zaprosiłem ich na dziś wieczór.



Z perspektywy Angel


-Lucas zadzwonił!-pobiegłam do pokoju Kendalla. Leżał na łóżku załamany.
-Serio?
-Tak! Zapraszają nas do siebie na kolacje!-uśmiechnęłam się szeroko na samą myśl.
-Zapraszają?-uniósł brew do góry.
-Lili nie ma nic przeciwko..
-Szybko się pozbierała- mruknął blondyn, a ja posłałam mu złowrogie spojrzenie.
-To Ty z nią zerwałeś !
-Sama wiesz dlaczego !- spojrzał na mnie z łzami w oczach.
-Jezu Kendall.. -usiadłam obok niego- To nie jest koniec świata.. Proszę Cię.. Powiedz jej całą prawdę.
-Po co ?! Żeby to Ona ze mną zerwała !? Wolałem pierwszy to zakończyć.. Masz jej o niczym nie mówić.
Westchnęłam i pobiegłam do pokoju się uszykować.. Kendall naprawdę Cierpi.. Wcale nie z powodu choroby.. Najbardziej boli Go strata ukochanej osoby.
Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
-Dzieci ! Jesteśmy !
-Ciocia Kathy ?-zrobiłam wielkie oczy i zbiegłam szybko na dół- Ciociu ?- stałam jak posąg- Co.. Co tu robicie ?
-Nie jestem pewien, ale chyba to nasze mieszkanie- uśmiechnął sie wujek.
-Gdzie jest mój synuś ? Tak bardzo się za nim stęskniliśmy.
-A ja ?- uniosłam brew do góry.
-Kochana.. -wyściskał mnie wujek Kent- Tęskniliśmy za wami obojga.
-A najbardziej za waszymi wygłupami- uśmiechnęła się Kathy- To gdzie jest mój synek.
-Kendall.. ? Emm.. Leży u siebie w pokoju.. Pobiegnę po niego..- pobiegłam na górę i wleciałam do pokoju kuzyna- Wstawaj !
-Zostaw mnie..- warknął.
-Żartujesz? Twoi rodzice wrócili do domu- warknęłam przez zęby.
-Co ?! - chłopak zerwał się z łóżka i wytarł oczy- Zapomniałem, że dziś wracają- złapał się za głowę.
-Kochani !- zawołali nas z dołu rodzice Kendalla.. Blondyn szybko przywrócił się do  porządku i obydwoje zeszliśmy  na dół.
-Kendi!- pisnęła ciocia Kathy i wyściskała syna- Angel przyłącz się- uśmiechnęła się uroczo.
-Ble... Nie będę się tulić do Kendalla.
-Odezwała się- mruknął blondyn.
-Synku coś się stało ? -położyła mu drobną dłoń na policzku.
-Nic mamuś.. Absolutnie nic- uśmiechnął się szczerze.
Wszyscy usiedliśmy w salonie i racjonowaliśmy ostatnie tygodnie.. Oczywiście pomijając udział 2 ważnych osób.


Z perspektywy Kendalla


Ehh.. Trudno  było mi udawać przed rodzicami.. Po tylu razach powinienem być odporny, ale cóż to moi rodzice. Kocham ich.. Trudno udawać.. Zwłaszcza, że są dla mnie cholernie ważni.. Zresztą nie tylko oni, ale cóż..

Mama była zmęczona podróżą dlatego też zaszyła się z ojcem w sypialni.. Jak ja im zazdroszczę takiej miłości.. Tylu lat razem.. Najwidoczniej to nie dla mnie..
-Pst... Kendall ? -Angel wychyliła się z kuchni- Poszli ? -szepnęła.
-Tak- podszedłem do niej. Spojrzała na zegarek i po chwili znów na mnie.
-Za godzinę jest kolacja.
-Angel nie dręcz mnie- wywróciłem oczami.
-Ta historia nie może się tak skończyć..-spojrzała na mnie- Nikt nie zabroni wam się przyjaźnić.. Porozmawiaj z nią.
-Tak, tak.. Idź sie ubieraj- uśmiechnąłem się delikatnie.
-Czyli pójdziesz ?- zaczęła skakać i pokazywać wyszczerz.
-Tak pójdę.. Przestań skakać bo cycki wylecą Ci z stanika- zaśmiałem się.
-Idiota- poszła do swojego pokoju.. Po chwili była już gotowa



Z perspektywy Lili


-Kompletnie nie mam co na siebie ubrać- mruknęłam pod nosem i rozpakowałam walizkę.
-To nie moja koszulka- uniosłam brew do góry  i przyłożyłam materiał do twarzy- ...ten zapach- wzięłam głęboki oddech- ..Kendall
Chwilę stałam w pokoju tuląc do siebie materiał..
-Kurwa no  !-rzuciłam koszulką w kont.
-Wszystko w porządku?!-krzyknął Lucas.
-Tak!
Muszę przestać o tym wszystkim myśleć bo zwariuję.. Ale to jest takie trudne !
Opadłam na łóżko i skuliłam się w kłębek..
-Dlaczego nie można wyłączyć uczuć- mruknęłam- Nie pozwolę, żeby ktoś mnie tak traktował.. -wstałam z łóżka i podeszłam do lustra.. Chwyciłam za nożyczki..



To nie jest zwykły kaprys.. To jest mój znak.. Chcę wszystkim oznajmić, że zaczynam nowe życie.. Postaram się być bardziej rozważna i dojrzała niż dotychczas.



(:D)

Wybrałam dosyć odważne ciuchy: czarną sukienkę i szpilki.





Po chwili byłam gotowa i zeszłam na dół pomóc Lucasowi.
-Łooooooł..- spojrzał na mnie zszokowany- Obcięłaś włosy ?!
-Taaaak..- wywaliłam mu język.
-I nie skonsultowałaś tego ze mną- krzyknął.
-Ale.. Po co ?-uniosłam brew do góry.
-Jak można obciąć takie ładne długie włosy- rozłożył ręce załamany.
-Hej.. Jak byłam mała sam mnie goniłeś z nożyczkami- zaczęłam wymachiwać rękami- A to moje włosy !
Lucas zaczął się po chwili śmiać.
-Nawet nie wiesz jak łatwo Cię wkręcić- wziął łyka wody-Pasuje Ci taki Look- uśmiechnął się i zapalił świece na stoliku.
-Nie przesadzasz z tym romantyzmem?- skrzywiłam się patrząc na wszystko- To tylko głupia kolacja.
-Nie głupia kolacja- spiorunował mnie wzrokiem- To szansa na zintegrowanie- krzyknął.
-Co tak śmierdzi?-otworzyłam piekarnik i zaatakowała mnie smuga dymu.
-Mój kurczak !- brunet chwycił się za głowę. Od razu złapałam za telefon.
-Hallo ? Czy Dodzwoniłam się do Pizzerii?

Z perspektywy Angel

Od domu Lucasa i Lili dzielił nas zaledwie 1 km.
-Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze- mruknął blondyn.
-Przestań się mazać- warknęłam pod nosem- Byłoby inaczej gdybyś był szczery.
-Wiem- krzyknął- ..Ale to i tak niczego nie zmieni- złożył ręce na piersi.
-Jak uważasz- wjechałam na posesję Johnsonów i od razu wyskoczyliśmy z auta. Poszliśmy pod drzwi i kilka razy zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył nam Lucas.. Boże jak ja go dawno nie widziałam.
-Wejdźcie- uśmiechnął się delikatnie i wpuścił nas do środka.
-Uu..  a co to za zapach?-trochę się skrzywiłam.
-Nasz cudowny Alvaro spalił kurczaka- z kuchni krzyknęła Liliana.
-Młoda !-krzyknął brunet i po chwili znowu się uśmiechnął- Wejdźcie- zabrał nasze kurtki i zaprowadził do kuchni.
-Cześć Lil... wow- zdziwił mnie jej nowy wygląd- Seksi.. -spojrzałam w stronę Kendalla.. Stał w miejscu i miał nieobecny wyraz twarzy.
-Usiądźcie- uśmiechnął się Lucas. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę!-krzyknęła Lili i w biegu wleciała na ścianę, jednak udało jej się pozbierać.. Po chwili wróciła..- Pizza przyszła!
Weszła do kuchni i położyła pakunek na stole- Częstujcie się. Ja zrobię jakiś deser-uśmiechnęła się i poszła po składniki.
-Daj spokój.. Usiądź i pogadajmy- powiedziałam.. Usiadła przy stoliku i zaczęła bawić się sztućcami.
-Zapomniałem- Lucas złapał się za głowię- Mam dla was coś jeszcze- pobiegł do piekarnika i wyjął lazanię. Po chwili pobiegł do lodówki i wyciągnął  lody czekoladowe.. Wrócił z wszystkim do stolika i postawił na środku.
-Bon appétit- wyszczerzył się i zaczął nakładać porcję.
-Szpan francuskim- zaśmiała się Lilka.. Wcale jej nie poznaję.. Jeszcze dziś rano była w opłakanym stanie.. Cała atmosfera była bardzo sztywna i niezręczna.. Mam nadzieję, że kolacja skończy się jak najszybciej.. Musze porozmawiać z Lucasem!

Z perspektywy Kendalla


Boże jaka ona piękna.. Nawet teraz kiedy obcięła włosy podoba mi się jeszcze bardziej.. I ta sukienka.. Ostatni raz widziałem ją w sukience w dniu kiedy się poznaliśmy.. Nawet nie zauważyłem jak ten czas szybko zleciał.. A teraz znowu jesteśmy oddzielnie.. Zupełnie jak tamtego wieczoru..

-Lila zjedz coś- spojrzałem na blondynkę.. Podniosła na mnie wzrok i od razu odwróciła głowę w inną stroną.. Westchnąłem głęboko i dokończyłem jeść lazanię.
-Idę zapalić- Lila wstała od stołu i wyszła na zewnątrz.
-Od kiedy ona pali- spojrzałem zdziwiony na Lucasa.
-Emm... Jakoś od 2 lat- zaczął jeść lody.
-Aaa.. -siedziałem przez chwilę cicho- To też idę zapalić..
-Przecież Ty nie palisz- Angel wywróciła oczami.
-To zacznę.. -złapałem za kurtkę i pobiegłem na zewnątrz.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~











Oto nowy LOOK Lili ;p








       Strój Kendall



        Strój Lucasa

6 komentarzy:

  1. Hahaha ostatni tekst Kendalla rozwalił mnie na łopatki xD bardzo fajny rozdział i mam nadzieję że wszyscy się pogodzą i będą żyć długo i szczęśliwie (i tak wiem że to nie wypali) czekam nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Lili :D Super rozdział ;) Mam nadzieję, że Kendall będzie odważny i wreszcie powie Lili co takiego się dzieje. A Ang? Nie wiem czy zasługuje na miłość Lucasa... Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. -Przecież Ty nie palisz- Angel wywróciła oczami.
    -To zacznę.. -złapałem za kurtkę i pobiegłem na zewnątrz.
    ;-;
    HAHAHAHAHAHAHAAHHAHAHAHAHAHAHHHHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA.
    SKOŃCZYŁAM? NIE.
    HAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAH.
    Dobra, nie nic.
    Lili jaka fryzjerka ;o
    A Lucas jak się stara xd
    Kendall zresztą też. Angel jakaś taka....Nie w sosie?
    Jak zwykle, ale jej się nie dziwię :<
    A Lili pali? ;-;
    MEI TAKA ZASKOCZONA ;-;
    Czekam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Masz super bloga. Nadrobię go w przyszłym tygodniu, bo teraz się nie wyrabiam, więc do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział i jak się pewnie domyślasz i ja kocham ostatni dialog :D cóż, mam nadzieję, że wszystko się u nich ułoży. Szkoda mi ich wszystkich, mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią ;-;
    czekam na NN i zapraszam do mnie na nowy ;) http://classic-love-with-btr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Czytasz... Komentuj :) Na pewno się zrewanżuję ^^