czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział XII


*Kilka dni później*

Z perspektywy Lucasa

                Kilka kolejnych dni spędziliśmy tak samo... zaszyci w domu.... Zero jakiegokolwiek kontaktu ze światem... Nie wiem jak jeszcze długo to potrwa... Dla mnie może to trwać w nieskończoność... Nie chcę z nikim rozmawiać. Nie rozmawiałem z Lil od tego feralnego dnia. Żadne z nas nie ma siły ani ochoty na jakąkolwiek rozmowę...

Z perspektywy Angel

Świat jak zawsze mi się zawalił.. Ehh.. Norma.. Tak bardzo go kocham.. Jak bardzo chciałam z nim być.. Ale wyszło jak zawsze.. Beznadziejnie.. Już tyle razy chciałam do niego zadzwonić, ale bałam się.. Bałam się, że mnie wyśmieje i odrzuci.. Przecież wszystko jest możliwe, po tym co się stało.. Kendall nie chce ze mną gadać.. Powiedział, że to wszystko jest moją winą.. Że gdybym się nie pojawiła w jego życiu to wszystko by było dobrze.. Ale czy na pewno?

Z perspektywy Lucasa

- Lila... - zerknąłem na siostrę która stała w kuchni.
 -Hmm ? - tak... To jest jej zwykła reakcja tylko "hmm", "ahaam" , "yhyym" zwariować można !
- Możesz ze mną normalnie pogadać... ? - spojrzałem na nią.
- O czym ? - wooow.. odezwała się do mnie !
- Musimy to zakończyć...
- Co masz na myśli... ?
- Chodzi mi o takie życie... Trzeba z tym skończyć... I nawet mam pewien pomysł, ale może ci się nie spodobać - spuściłem głowę.
- Słucham... - napiła się mleka z kartonu.
- Upozorujemy naszą śmierć - na te słowa od razu wypluła całe mleko na blat stołu.
- C- co ty chcesz zrobić ?!

Z perspektywy Angel

- Kendall.. - powiedziałam, schodząc na dół. - Mam dość tego wszystkiego..
- To się wyprowadź..  - powiedział obojętnie.
- Chociaż  raz bądź dla mnie do cholery miły - warknęłam.
- Nie będę ! Zrozum, że przez ciebie wszystko sie zawaliło - stanął na przeciwko mnie. - A to wszystko dlatego, że jesteś taką zdzirą.. - do oczu napłynęły mi łzy.- Taka jest prawda..
- Wiem.. - powiedziałam cicho. - To ja.. Pójdę się spakować.. - powiedziałam.
- No raczej..
                Takie życie nie ma sensu.. Wrócę do Polski.. Spróbuje o tym wszystkim zapomnieć, ale jak..? Za bardzo go kocham..
                Usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać. Miałam tego już serdecznie dość.. Kendall o wszystko się czepia.. Własnej winy nie widzisz.. Ehh.. Jak to on. Ale ma rację.. To moja wina.. Mogłam w ogóle tu nie przyjeżdżać.. 

Z perspektywy Lucasa

- Słuchaj... To będzie najprostsze rozwiązanie... W końcu ta nasza "rodzinka" odczepi się od nas, a ...
- ....a Kendall i Angel... ? - spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- Nie chcą nas znać - poleciała mi pojedyncza łza. - Tak będzie lepiej...
- Ale ja nie chcę... - rozpłakała się opadając na ziemię i chowając twarz w dłoniach.
- Ja też nie, ale... Nie widzę innego wyjścia... - wstałem z kanapy i ukucnąłem przed nią. - To wszystko nasza wina... Nie powinniśmy się tutaj w ogóle pojawić... - przytuliłem ją mocno.
- I jak to zrobimy ? - uniosła delikatnie buźkę.
- Musimy komuś podpaść... Najlepiej tej całej agencji... Pojedziemy tam...  Zaczniemy przed nimi uciekać, a potem.... Wiadomo...

Z perspektywy Angel

Spakowałam wszystko.. Wzięłam torbę i zeszłam na dół.. Spojrzałam na Kendalla.. Nawet nie chciał na mnie spojrzeć, odwrócił wzrok.. Spoko.. Mogę być taka sama.. Bez uczuć jak on.. I jak już nie mam serca.. Pękło mi na dół i cholernie boli..
Wyszłam na dwór, zamówiłam taksówkę i pojechałam.. Nie, nie na lotnisko.. Pojechałam do lasu.. Po co? Tam miałam domek.. Stary domek na drzewie.. Wiele razy się tam chowałam.. Przed najgorszym nie raz..
Weszłam do środka i spojrzałam po ścianach.. Ehh.. Stare czasy.. Tak bardzo chciałabym wrócić do czasów kiedy zaczęłam ćpać.. Powiedzieć sobie nie.. Wtedy mój świat byłby o wiele lepszy.. Nie miałabym tylu problemów.. Miałabym kochającego chłopaka i spokój w domu.. A teraz? Lepiej nie mówić co mam.. Tylko kłopoty i zmartwienia.. To mi zostało.. A to wszystko przez to, że byłam taka głupia..

Z perspektywy Lucasa

- No dobrze - ogarnęła się w miarę po czym wstała. - Chcę to mieć za sobą - pobiegła do swojego pokoju i po chwili wróciła w swoim typowym stroju .
- Ok... - zarzuciłem na siebie czarną skórzaną kurtkę.  - Zakończmy to w końcu...
- A wiesz chociaż gdzie jest ta ich agencja ? - skrzywiła się wypowiadając słowo "agencja".
- Powiedzmy, że mniej więcej, ich namierzyłem...
- To jedziemy, aleeeeee... twoim autem - zrobiła cwaną minę i pobiegła do mojego wozu. 
- No ej ! - krzyknąłem za nią śmiejąc się.
- Moje autko ma zostać przy życiu... Chociaż tyle chcę od życia...
- Dobra... ale ja prowadzę... - wygnałem ją zza kierownicy...

Z perspektywy Kendalla

Wiem, że jestem dla niej surowy.. Ale mam do niej żal.. Straciłem coś naprawdę ważnego.. Miłość pięknej Lili.. Chciałbym jej powiedzieć co do niej czuje, ale co..? Nie mogę.. Bo przez Ang jesteśmy tym, kim jesteśmy.. Wiem, że jestem dorosły i wiedziałem w co się pakuje, ale nie chce dopuścić do wiadomości tego, że już nigdy mojego Lilaczka nie spotkam. To najgorsze co mogło się zdarzyć.. Nie chce jej stracić.. Nie potrafię bez niej żyć.. Ona jest całym moim życiem, powietrzem, słońcem.. Bez niej to wszystko stało się takie szare.. Aż nie chce się żyć, tak bardzo ją kocham..

Z perspektywy Lil

- A prowadź sobie, ja i tak nie jestem w stanie - oparłam się o szybę gapiąc ślepo w drogę... Chciałabym tak jeździć bez końca... Wsiąść do jakiegokolwiek wozu i nigdy się nie zatrzymać... To moje marzenie jak na tą chwilę.. Straciłam wszystko na początku szansę na normalne życie, rodziców, ale nic tak nie boli jak odejście jego...
- Jesteśmy... - nagle zgasł silnik auta. - Lil? Jesteś tam? - szturchnął mnie Lucas.
- Co ? Aaaaa... No tak... - otrząsnęłam się.  - To tutaj ? - zerknęłam na olbrzymi budynek otoczony pustkowiem.

Z perspektywy Kendalla

                Nie mogę tak bezczynnie siedzieć.. Muszę coś zrobić.. Złapałem za telefon i wykręciłem numer Lili.. Nie ma takiego numeru.. Ehh.. Czyli jednak nie chce mnie znać.. Wiedziałem.. Już nigdy jej nie odzyskam.. Jak mogę być takim dupkiem?! Straciłem taką okazję !! Okazję na szczęśliwą i długą miłość..
                Napisałem do Ang, żeby wracała.. To nie jest jej wina.. Mnie poniosły emocje.. Nie chce, żeby i ona mnie zostawiła..
- Co chciałeś? – zapytała, wchodząc do mieszkania.
- Nie zostawiaj mnie – przytuliłem ją delikatnie.
- Nie zostawię – zaśmiała się, przytulając się do mnie mocniej.
- Zostaliśmy tylko my.. - powiedziałem cicho.
- Już o tym nie myśl.. Błagam..

Z perspektywy Lil

- Taa... Tutaj.... Trzymaj - podał mi broń, jeszcze nigdy jakoś nie miałam okazji z niej skorzystać... Może w końcu się odważę i tak już wszystko straciłam... Nikt nie ma dla mnie litości, dlaczego ja mam ją mieć dla innych.? Chwyciłam za broń i obydwoje wyszliśmy z auta kierując się do budynku.
- Ehh... Czyli co ? Po prostu wchodzimy i wiejemy ? Trochę dziwny ten plany...
- A masz lepszy ? - zaczął się wymądrzać Lucas... Nienawidzę kiedy to robi.
- Ja bym tam kogoś zabiła - zaczęłam się bawi bronią...
- Nie jesteś taka... - spojrzał na mnie.
- Wiem, ale już sama nie wiem kim jestem - do budynku zakradliśmy się przez wentylację... Roiło się tam od kamer.. Na szczęście jesteśmy przygotowani na podobnego typu sytuacje... Jak to powiedziała Angel "złodzieje" yhyym... Nawet prawdziwy złodziej musi mieć trochę oleju w głowie i znać się na swojej pracy.

Z perspektywy Kendalla

- Przepraszam cię za wszystko.. - powiedziałem. - Wiesz, że cierpię..
- Nie tylko ty kochany.. - powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił..
- Było by ci na pewno o wiele lepiej - zasmuciła się.
- Nie prawda.. Tylko w złości tak mówiłem.. Bez ciebie nie byłoby tak fajnie.. - uśmiechnąłem się lekko.
- Tak uważasz? - zaśmiała się.
- Tak uważam.. - przytuliłem ją mocno.. - Moja mała Ang.. Tylko ty mi teraz zostałaś..
- ... chce do Lucasa - powiedziała po chwili.
- Ja ci nie wystarczam?
- Nieee.. Ja chce do Lucaaaasaaa - rozumiem Ang... Wszystko mi dosłownie przypomina Lil, a pewnie już nigdy jej nie ujrzeć..  Mam ochotę się zabić... Nie potrafię inaczej, jednak muszę żyć... Zaopiekować się Angel...

Z perspektywy Lil

- Za dużo tutaj tych pomieszczeń - jęknęłam.
- Czuję się jak w labiryncie, ale poza tym spoko - wkurzył się Lucas.
- Nawet jeśli udało nam się tutaj dostać to trudno będzie z powrotem - westchnęłam...
- Kogo my tutaj mamy? - usłyszeliśmy za plecami głos mężczyzny.
- Ok... To się zaczyna robić nudne ! - odwróciłam się do niego... Celował mi centralnie w serce... Extra... - Możesz sobie strzelać... i tak już jest wymarnowane..
- Cicho Lila... - Lucas wyjął broń i strzelił gościowi w rękę przy czym tamten upuścił broń... -  Siostrzyczko... tak to się robi... - zabrał mu broń po czym przeszedł przez niego obojętnie.
- Yhyym... To tak wygląda przysłowie "po trupach do celu" - ominęłam mężczyznę biegnąc za Lucasem.
- Aaaaa !! To ta zmora !! - krzyknął jakiś facet i się schował za drugim.. Zaraz.. Ja go skądś znam.. - Nie bij mnie !!
- Co za dupa z ciebie  - powiedział drugi.
- O jaa... - zaśmiałam się momentalnie. - Boisz się ? - podeszłam do nich.
- Lila - Lucas wywrócił oczami.
- Bo mnie pobiła ostatnio !! - i uciekł..
- On tak ma.. Zaraz..  - spojrzał na mnie. - To wy jeszcze jesteście żywi?
- A widzisz... złego diabli nie biorą..
- Nie flirtuj mi tutaj z wrogiem - szatyn postrzelił go kilka razy w nogę.
- Ej ! - padł na ziemię. - A ja chciałem wam pomóc..
- Taaa... Jasne - wywróciłam oczami i razem z Lucasem przeszliśmy obok niego... Ehh... Czuję się teraz jak seryjny morderca... Nie zabijam... Lucas strzela do wszystkich... Boję się, że znowu wraca jego stary charakter..
- Orient ! - krzyknął chłopak, który się mnie bał i strzelił Lucasowi w nogę.
Momentalnie upadł na ziemie... Nie... Nikt nie będzie krzywdził mojego brata... Tylko jego teraz mam i nie pozwolę wam mi go odebrać ...! Głośno wrzasnęłam w myślach po czym naładowałam broń i postrzeliłam kilkakrotnie przeciwnika... W tym momencie nic nie było ważniejszego od wykonania planu...  Pomogłam szybko Lucasowi z tą nogą mocno uciskając kawałkiem materiału...
- Już... Możemy uciekać... Zaraz się tutaj wszyscy zlecą - pomogłam mu wstać... Jeszcze chwilę patrzył na mnie i na moją nagłą zmianę... Nie obchodzi mnie to... Nie pozwolę odebrać sobie jeszcze i jego...

9 komentarzy:

  1. OOO! upozorowanie zabójstwa :o
    Ang i jej domek na drzewie <333
    BOŻE, LIL NIE POZNAJĘ!
    xoxo M.
    -> nominaaaacja: http://itsprettyyoungthings.blogspot.com/2013/04/rozdzia-31-tvba.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze przyznać ze pomysł jest na serio dobry... ryzykowny ale dobry. Upozorować własną śmierć to super rzecz xD Tylko ludzie cie znienawidzą jak sie okaże że to było kłamstwo >.<
    Niech oni się znowu zejdą... takie to smutne jak tak cierpią :(
    Czekam niecierpliwie na nn :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, czemu oni sobie nic nie dadzą wyjaśnić?! Kendall ty cioto! Jak ty możesz krzyczeć na Ang?! Jaka upozorowana śmierć?! Nie no, żarty sobie ze mnie robisz nie?! Oni mają się zejść! Yhh i te nieporozumienia -,- Czekam :)
    Majka ;*************************

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział zajebisty jak zawszę..
    Jaki menel z Kendalla nawet nie da sobie nic wytłumaczyć..
    Fajnie by było gdyby wszystko sobie wyjaśnili i znów byli razem..
    Nic dodać nic ująć :)
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow o.O rozdział jest po prostu...hm...jak to wam powiedzieć. GENIALNY. Po prostu nie wiem co powiedzieć wiec czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział MEGA :D Ten pomysł z upozorowaniem śmierci jest ryzykowny i wgl . Niech oni się znów zejdą ! Czekam nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że mnie nienawidzisz. Widzę czuję i słyszę. Ale kobieto daj dożyć chociaż 18!!
    Kendall kurwa mać odwal się od niej, bo jak jebne to sie nie pozbierasz -,-
    Upozo-zo-zorooo-wana śmierć. MAtko... Masz pomysły. Mimo, że (jak już tu Pati powiedziała) ryzykowne to dobre.
    Ang i jej domek! Ja teeeż taki chcęęę *OOO*
    Dobra kurwa tak być nie będzie!! Dawać mi tu tego sku*wysyna, który strzelił do Lucasa!!!! Zajabie gościa, krew sie poleje!!! X.X
    No kobieto, no!!!!! Niech oni już się zejdą i będzie happy! Błaaaaaaaagam!!!
    No co mam powiedzieć.. Rozdział tak zajebiaszczy, że zdycham. Czekam Z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nexta! ;************************************

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak to jest, w gniewie mówi się wiele rzeczy i wtedy też uważa się, że się wszystko najlepiej wie. Kendall tak się zachowuje, a mam nadzieję, że otrzeźwieje. No i upozorowanie własnej śmierci - mega ryzykowny pomysł. Czekam na następny odcinek i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl Pozdrawiam, Ciri

    OdpowiedzUsuń
  9. Upozorowanie śmierci? O.O Angelika ty to masz pomysły na rozdziały uhuhu .. dzieje się :D Jezu.. ten Kendall to dupa nie facet.. Zamiast pojechać do niej to ten siedzi plackiem i rozpacza.. Matko -.- Lece czytać następny ;p

    OdpowiedzUsuń

Czytasz... Komentuj :) Na pewno się zrewanżuję ^^