piątek, 8 marca 2013

Rozdział V


Z perspektywy Lucasa

- Hej... - spojrzałem na nią niepewnie, nic mi nie odpowiedziała tylko ślepo patrzyła przed siebie.. - Jesteś tam ? - złapałem ją za dłoń... - Myślałem, że mi coś obiecałaś... - ciągnąłem dalej, ale na darmo... Najwidoczniej nie miała ochoty z kimkolwiek o tym rozmawiać... - Rozumiem... Nie chcesz rozmawiać, ale Ja tylko próbuję ci pomóc... - pogłaskałem ją po włoskach...
- Trzeba było mnie zostawić.. - wyszeptała pod nosem.
- Nie mógłbym... Za bardzo cię kocham siostrzyczko... :)
- Znowu jestem w tej szarej rzeczywistości.... Po co mnie ratowałeś ? - miała oczy pełne żalu i smutku.
- Wiem, że tego nie chciałaś...
- Nie chcę żyć... - zwróciła wzrok w przeciwną stronę.
- Wiem że to trudne, ale nie możesz myśleć, że odebranie sobie życia jest jedynym wyjściem...- powiedziałam lecz ona nic nie odpowiedziała. - Powiem ci coś innego... To jest tchórzostwo... Ktoś kto nie potrafi zmierzyć się z życiem jest tchórzem... Zwykłym tchórzem... - zacząłem powtarzać to słowo widząc jak napływają jej łzy.. . Wiedziałem, ze Ona tego nie chciała, to wszystko po prostu zaczęło ją przerastać i wybrała odebranie sobie życia co pewnie wydawało jej się jedyną ucieczką od tych wszystkich emocji.
- Panie Lucasie... Niestety musi pan już wyjść... Pacjentka jest w złym stanie musi odpoczywać... - przerwał nam lekarz po czym  wróciłem  na korytarz...

Z perspektywy Kendalla

                Usiadłem na kanapie i zacząłem myśleć.. Coś mi mówiło, że nie mogę samej Ang zostawić.. Ona może sobie coś zrobić.. Ale gdy tam pójdę okaże się że jej nie ufam.. No co ja mam zrobić!? Ehh.. Jest dla mnie ważna.. Wiele mamy wspólnego.. Wiele już razem przeżyliśmy. Nie mogę zostawić jej samej..
                Wstałem i powoli udałem do się do jej pokoju.. Zapukałem kilka razy, ale nie odpowiedziała, ale ja i tak do niej wszedłem. Rozejrzałem się po pokoju, ale nigdzie jej nie było.. Nagle się odwróciłem i zauważyłem wypływającą wodę spod drzwi łazienki. Otworzyłem lekko drzwi i co to zobaczyłem mnie zaszokowało ! Angel leżała w wannie pełnej wody.. Miała podcięte żyły.. Boże.. Aż mnie cofnęło..
- Ang ! – otrząsnąłem się i szybko do niej podbiegłem. – Boże Angel..  – powiedziałem sprawdzając jej puls.. Był słaby.. Dziewczyna była zimna i blada.. Nie no ! Muszę ją zabrać do szpitala !
                Szybko zawiązałem jej coś na nadgarstkach i wziąłem ją na ręce.. Jechałem jak najszybciej.. Znów chciała się zabić ! Ugr ! Jak ona nawet może..
                Wbiegnie do szpitala i oddałem Ang lekarzowi.. Miałem nadzieje, że nic jej nie będzie.. Miałem nadzieje, że tym razem nie wpadnie w śpiączkę. Boże, boże, boże !! Czemu ja się nie przypilnowałem?! Rodzice mnie zabiją ! … Mam nadzieje, że się tak szybko nie dowiedzą. Nie mogłem usiedzieć w miejscu.. Chodziłem w kółko, zastanawiając się, co ja mam zrobić.. A jeśli ona nie.. Nie mogę tak myśleć ! Co ze mnie za kuzyn ?! Ehh.. Już mam dość..

Z perspektywy Lil

Rozejrzałam się po moim pokoju...Był taki bez życia... Jak i ja... Szarość... Wszystko takie poukładane w przeciwieństwie do mnie... Lucas ma rację, jestem tchórzem... Ja już nie mam po prostu siły do tego wszystkiego, nie chcę zostawić go samego. ale nie potrafię udawać że wszystko jest w porządku :( I'm FINE :( ;( Nie... To zbyt boli... Wiem, że jeszcze dłuższy czas będę cierpiała tak samo jak mój brat.

Z perspektywy Kendalla

                Nagle z sali wywieźli Ang.. Była.. Taka.. Blada.. Boże !! Znów te głupie myśli !! Wyglądała jak trup.. Boże.. Teraz na pewno będę się winił o wszystko..
- Panie doktorze, co z nią? – zapytałem.
- Jest bardzo słaba.. Straciła dużo krwi i nie wiadomo kiedy się wybudzi – powiedział spokojnie lekarz, a mi napłynęły łzy do oczu.
- Co.. Co będzie z nią? – zapytałem.
- Aż się nie wybudzi będzie pod naszą obserwacją. Później.. Zobaczymy.. Naprawdę nie wiadomo za ile się obudzi.. Może dziś.. Może za tydzień.. 
- Znów to samo.. – powiedziałem i oparłem się rękami o ścianę. – Czemu ja zawsze jej nie mogę dopilnować?!
- To nie pana wina.. – powiedział lekarz klepiąc mnie po ramieniu. – Musi pan być dobrej myśli.. – powiedział i pielęgniarki zabrały łóżko z Ang na salę..
- Mógłbym.. do niej wejść? – zapytałem.
- Nie wydaje mi się na razie to możliwe.
- No dobrze :/ - powiedziałem i usiadłem na krześle.


Z perspektywy Lucasa

Stałem w korytarzy ślepo gapiąc przez okno... Jeszcze 4 miesiące temu wszystko było dobrze... Rodzice byli przy nas... Lil nigdy by nie pomyślała o samobójstwie.. Wszystko bym oddał żeby cofnąć się w czasie i zatrzymać ich tamtego wieczoru... Niestety nikt nie ma już na to wpływu... Co się stało już się nie odstanie, a my musimy żyć dalej... No właśnie ... ŻYĆ.. Oderwałem swój wzrok kierując w stronę krzesła i nagle zobaczyłem tą znajomą postać.
- Kendall ? - zdziwiony podszedłem w jego stronę...
- Lucas? - zapytał, podnosząc brew do góry. - Co ty.. tu? - wyraźnie było widać, że był czymś załamany.
- Mógłbym zapytać o to samo... ?
- Coś w tym stylu.. - powiedział i oparł głowę o ścianę.
- Co jest ? - jak to ja zawsze musiałem wiedzieć co się dzieje...
- Angel chciała się zabić.. - powiedział, patrząc na mnie.
- C-co ? - złapałem się za głowę.. - Ale co z nią ? Gdzie jest ? - nasuwało mi się coraz więcej pytań.
- Jest na sali.. - pokazał na pokój, gdzie znajdowała się Lila. - Nie mogę do niej wejść.. - chłopak całkowicie się załamał.
- Ehh... Gorzej już nie będzie... - usiadłem załamany. - Najpierw Lil, teraz Angel... Naprawdę życie jest takie złe...?  - schowałem twarz w dłoniach.
- Jak to Lila? - zapytał, otwierając szerzej oczy.
- Zabrała te tabletki i ... Nie chce mnie słuchać... Jest coraz gorzej... - momentalnie zaszkliły mi się oczy... Lil... Angel... Boże Angel... Ale dlaczego ? Coraz więcej pytań... Nie wytrzymam tego !
- Boże.. - powiedział cicho chłopak. - No rozumiem, że Angel się wini za śmierć mamy.. A Lil? Co się takiego stało, hmm?
- Trzy miesiące temu zginęli nasi rodzice... I.. Kilka innych spraw..
- O nie.. Współczuje wam.. - spojrzał na mnie Kendall. - Wiem co przeżywała Ang.. No nie.. Co my w ogóle takiego robimy, że nas tak Bóg karze !! :(
- Wolę nie odpowiadać na to pytanie - zacząłem bawić się kluczami od auta.
- Taaa.. - zaczął myśleć blondyn. - Choć.. Angel skarało.. I może dobrze.. - zaśmiał się. - I tak wiele zła zrobiła.. I robi. Nie tylko ona.. Ja też.
- Na przykład ? - uniosłem głowę do góry, chowając klucze.
- Aaa.. Różnie to bywa.. - powiedział chłopak.
- Panie Lucasie.. Może pan wejść do siostry.. - powiedział lekarz, wychodząc do nas. - Pani Angel nie obudziła się jeszcze, ale można do niej wejść..
- Już biegnę - powiedział blondyn i szybko wbiegł na salę.
- No dobrze - poszedłem w ślady Kendalla wchodząc do środka zauważyłem siostrę z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy. -Trzymasz się ? - usiadłem przy niej.
- Angel...
- Tak... Wiem, ale uspokój się nic jej nie będzie, dobrze ? - spojrzałem na nią, na co odwróciła się do mnie plecami, zakrywając kołdrą. - Ehh ...
- Moja maleńka.. - powiedział cicho blondas i usiadł przy Angel. - Jak możesz mi takie rzeczy robić.. - zaczął cicho płakać.
- Kendall będzie dobrze... - odwróciłem się do nadal nieprzytomnej Angel i spojrzałem na nią.
- Znów to samo, wiesz? Pierwszy raz była w śpiączce jak zabiła mamę, później jak chciała się zabić.. A teraz znów wszystko zaczyna się od nowa..
- Jak to zabiła ? - uniosłem lewą brew do góry.
- Nie ważne.. - powiedział cicho.. - Jak będzie chciała to sama ci powie.. Ja nie powinienem..
- No dobrze... - spojrzałem jeszcze na nich i odwróciłem się z powrotem do Lil.
- Lucas.. - powiedział po chwili Kendall. - Mógłbym.. mógłbym pogadać z Lil? - zapytał i spojrzał na mnie z załzawionymi oczami. - A ty.. Jeśli chcesz.. Posiedzisz koło Angel..
- Jeśli chcesz to spoko - spojrzałem na siostrę, udawała że śpi... W jej stylu ... Zamieniłem się miejscami z Kendallem i usiadłem przy łóżku Ang.


Z  perspektywy Lil

„Nie...nie...nie nie podchodź ja śpię !” pomyślałam szybko... Nie chcę z nikim rozmawiać.. Już nikt nie pojmuje ?
- Lila.. - powiedział cicho Schmidt. - Śpisz kwiatuszku?
- Nie przejmuj się ze mną też nie chciała zbytnio gadać - odezwał się Lucas.
- Ehh.. Chciałem z nią tylko pogadać :/
- Próbuj dalej... - westchnął Lucas...Wiem, krzywdzę go takim zachowaniem... Jak małe dziecko... Żal mi siebie, że takie coś jak ja jeszcze po ziemi chodzi...
- Trudno.. Chciałem jej powiedzieć jak bardzo ją lubię..
Odwróciłam się delikatnie w stronę chłopaków... Lucas... No cóż jak to on... Szczerzył się jak debil. Jakoś nie miałam ochoty na nic... Znowu odwróciłam wzrok w przeciwną stronę...
- No weeeź... - zajęczał Luki.
- Spoko.. Rozumiem ją.. Po co ma rozmawiać z takim debilem jak ja? - zasmucił się Kend.
- Nie jesteś debilem... - odwróciłam się z powrotem w ich stronę na co Lucas uniósł brew do góry i zrobił taką minę "wtf".
- No co ? - zapytałam go cicho...
- Ty...ty ...gadasz...
- I żyję... Co ważniejsze... - podniosłam się delikatnie siadając na łóżku.
- Jestem nieodpowiedzialnym debilem, który nie umie kuzynki dopilnować.. - spuścił głowę.
- Przestań Kendall... To nie twoja wina.. Nie dało się tego przewidzieć.. - poklepał go Lucas po ramieniu, a ja z powrotem ległam na łóżko zasłaniając się kołdrą.
- Jak się czujesz? - zapytał chłopak, patrząc na mnie.
- Jest dobrze... - przykryłam się bardziej. - Co z Angel ? - zapytałam wpatrując bezsensownie w jeden punkt.
- Jest nieprzytomna.. - powiedział cicho. - I blada.. Zimna.. - w jego oczach pojawiły się łzy.
Nie... Tylko niech nikt, przy mnie nie płacze, zasłoniłam się bardziej i oczy zaszły mi łzami.
- Ej... Nie zaczynajcie dobra? - odezwał  się Lucas trzymając Angel za dłoń i delikatnie ocierając sobie o policzek.
- Muszę wyjść.. - powiedział blondyn i zaraz zniknął za drzwiami.

Z perspektywy Kendalla

To wszystko mnie zaczyna przerastać.. Tak bardzo chciałbym zakończyć to wszystko co się stało w ciągu tych kilku lat.. Taa.. Wplątaliśmy się w coś i za nic nie możemy się wycofać.. A jest coraz gorzej.. Czasami zastanawiam się dlaczego to zrobiliśmy.. Po co tak naprawdę zgodziliśmy się to robić? Może brakowało nam wrażeń? A może po prostu.. Chcieliśmy się rozerwać? Teraz nie ma to znaczenia.. Chce jak najszybciej to zakończyć.. Ale jak?

Z perspektywy Lil

- Lucas idź do niego... - wyszeptałam przez łzy.
- Może.. Ty idź ... -  odszeptał.
- No jak ?
- Racja...- spojrzał na mnie.
- Ale..czekaj... - podniosłam się delikatnie, ale po chwili klapnęłam z powrotem na łóżko. - Nie...Jednak nie... - ułożyłam się z powrotem.
- Przepraszam was.. - powiedział Kendall wchodząc do sali. - Musiałem chwilę pomyśleć..
Pomyśleć... Tak.. Znam to, ale ja bym z pewnością uciekła... Zawsze przed wszystkim uciekam, zamknęłam powieki oddychając głęboko..
 - Wszystko ok, Lila? - zapytał blondyn.. Nagle serce Ang zwolniło.. Później przyśpieszyło i tak na zmianę. Otworzyłam szybko oczy.
- Co się dzieje ? - Lucasa zmroziło, nie mógł się normalnie ruszyć.
- To jest dziwne, nie? - zapytał cicho blondyn.. Nagle na ekranie pojawiła się ciągła linia.
Co !? Nie ! Ludzie nie róbcie sobie jaj... Podniosłam się szybko z łóżka. Lucas wyleciał jak najszybciej po lekarza... 2 sekundy i był już przy łóżku Angel.. Odsuwając moje na drugi koniec pokoju...
- Co się dzieje?!  - krzyknął Kendall.
- Tracimy ją ! - krzyknął lekarz.. Kendall momentalnie zrobił się blady..

Z  perspektywy Lucasa

- Proszę wyjść z sali... - wyrzucili nas siłą... Miałem łzy w oczach...Ba.. Ja już ryczałem. Oni muszą jej pomóc, po prostu nie widzę innego wyjścia ;(
- No weźcie !! To moja kuzynka do cholery !! - zaczął się wydzierać blondyn.
Co miałem zrobić..? Nie będą go uspokajał, wiadomo jaka jest sytuacja... Ja bym prędzej wyskoczył przez okno...
- Angel.. Nie zrobisz mi tego.. - mówił cicho pod nosem Kendall.
- Kendall  będzie dobrze - zwróciłem się do blondyna. - Zobaczysz uratują ją - sam nie wiem jak mogę wmawiać człowiekowi coś takiego... Sam nie wiem co się stanie :(
- Ale.. Ang.. - chłopak kucnął i schował twarz w dłonie. - Jak bardzo mi na niej zależy.. Bez niej to nie to samo..
- Nie będzie żadnego "Bez niej" Słuchaj ! Ona z tego wyjdzie ! - w tych wszystkich emocji zacząłem krzyczeć... Po prostu nie mogę dopuścić tej myśli, że ona mogłaby... No umrzeć ;(
- Zrozum, że wiele przeszliśmy już ! Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego.. Tylko ona mi została.. - chłopak wytarł łzy o rękaw.
- Wiem co czujesz, jasne ? Po prostu... Nie możesz od razu myśleć o najgorszym...  – zacząłem. -  Nie powinieneś był w ogóle dopuszczać do siebie tej myśli, bo to niczego nie ułatwia...
- Taa.. A bardzo pomaga zrozumieć świat, wiesz? - powiedział.
Nagle wyszedł do nas lekarz.. Bez zastanowienia do niego podbiegłem..
- Co z nią ?! - zapytałem wystraszony.
- Wszystko w porządku już.. Nawet się obudziła z tego wszystkiego.. - powiedział lekarz. - Ale jest bardzo słaba.
- Można do niej wejść? - zapytał Schmidt.
- Oczywiście.
„Całe szczęście” pomyślałem. Od razu weszliśmy do sali. Widziałem Angel całą i żywą... Kendall podbiegł do jej łóżka jakby tam leżał najcenniejszy ze skarbów.. Nie dziwię mu się... Angel to coś więcej niż skarb...
- Moja mała wariatka.. - powiedział cicho i pogłaskał ją po włosach.
- Nic mi nie jest.. - powiedziała cicho.
Uśmiechnąłem się delikatnie w stronę brunetki... Nawet w takim marnym stanie, potrafiła wymusić na kimś uśmiech.
- Popatrz kto tu jest.. - powiedział chłopak i pokazał na mnie.
- Lucas.. - dziewczyna spojrzała w bok. - Lila.. - uśmiechnęła się lekko.. - Ale dlac.. 
- To nie czas na pytania - powiedział blondyn i popchnął mnie w stronę Angel. - Przytul ją, bo teraz tego potrzebuje - zwrócił się do mnie, a dziewczyna zrobiła się lekko czerwona.
- Z chęcią :) - schyliłem się nad jej drobnym ciałkiem i przytuliłem delikatnie. - Jesteś pierwszą osobą. która mi narobiła tyle strachu - szepnąłem jej do ucha.
- Było się mną nie przejmować.. - szepnęła.
- Słodko razem wyglądają ^^ - powiedział Schmidt, a ja się zaśmiałem.
- Taa... Coś w stylu "Jacy my piękni" - zaśmiała się Lilka i schowała pod kołdrą.
- Zazdrościsz nam urody.. - wywaliłem język w jej stronę.
- Oj weź Lila.. - zaśmiał się Kend, siadając koło mojej siostry.
- Lucas.. - zwróciła się do mnie brunetka. - Przytul mnie mocniej.. Bo zimno.. - uśmiechnęła się słodko.
- A mogę się położyć...? Zmęczony jestem - zaśmiałem się, patrząc dziewczynie w oczy..
- Kładź się.. - resztkami sił odsunęła się i zrobiła mi miejsce. Ułożyłem się delikatnie tuląc ją do siebie.
- Tak dobrze ? - posłałem jej uśmiech.
- Cudownie.. - uśmiechnęła się i wtuliła w moją klatkę.
- Taaa.. Love story - zaśmiał się Kendall.
- Zazdrościsz Kendall... Niestety nie mamy więcej miejsca - zaśmiałem się.
- Brrr.. - powiedziała Ang i wtuliła się we mnie mocniej. - Zimnooo.. - zasmuciła się lekko.
- Oj...- otuliłem brunetkę kołdrą. - Lepiej ...? :)
- Dzięki.. - spojrzała mi w oczy.
- Nie ma za co... - przytuliłem ją mocno.
 -Lucas.. - dziewczyna lekko się podniosła. - Pomożesz mi? - zapytała.
- Jasne... Chcesz wstać ? - podtrzymałem ją delikatnie.
- Chcę.. tylko musisz mi pomóc bo nie mam wiele siły :/
- Tak...wiem... - złapałem ją delikatnie w talii i podniosłem do góry mocno trzymając.
- Dzięki.. - dziewczyna złapała się łóżka. - Ehh.. - zamknęła oczy. - Świat wiruuujeeee.. - mruknęła.
- Spokojnie trzymam cię i nie puszczę.. - zaśmiałem się.
- Też bym się chciał do kogoś przytulić - powiedział Kendall i słodko popatrzył na Lilę. - Noooo 
- Nooo... Nie jestem zabawką - odpowiedziała blondynowi.
- Nie psytulis misiaaa? - zasmucił się chłopak.
- Raany - westchnęła Lil i przytuliła delikatnie Kendalla, a ja wróciłem wzrokiem do Angel.
- Tak ! - zaczął się śmiać Kendall. - Ja do niczego nie zmuszam :) Po prostu.. Bardzo cię lubię..
- To fajnie - blondynka mocno wtuliła się w chłopaka. - Muszę tutaj długo siedzieć ? - zajęczała.
- Jak chcesz to pogadam z lekarzem - chłopak uśmiechnął się delikatnie i pocałował w głowę Lilę.
- Ok... - odsunęła się delikatnie  od niego. - Bo nie uleżę tutaj dłużej...
- No to lecę :) - powiedział i wyszedł porozmawiać z lekarzem i po 5 minutach wrócił.
- Lila.. - powiedział Kendall wchodząc do pokoju. - Lekarz powiedział, że możesz iść do domu. Ale Lucas ma się tobą zajmować.
- Dzięki  - uśmiechnęła się moja siostra.
- Musisz iść.. - mruknęła do mnie Angel - Zabierz Lilę do domu..
- Lucas może zostać z Angel jeśli chce... Złapię sobie taksówkę - blondynka podniosła się delikatnie z łóżka zakładając buty.
- Ty młoda sama nigdzie nie idziesz... - zagroziłem jej palcem.
- A ja bym mógł z nią iść? - zapytał nieśmiało blondyn.
- To nie głupi pomysł - powiedziała brunetka.
- No nie wiem - pomyślałem. - Ale w sumie..
- Spokojnie... Przecież się nie zabiję... - odezwała się moja siostra.
- Raz mi obiecałaś wolę nie ryzykować - spojrzałem na nią.
- Kendall jest odpowiedzialnym człowiekiem - zapewniła Ang.
- Przecież ja chce jej tylko pomóc.. - jęknął blondyn.
- Widzicie..
- To idźcie.. Ja zostaję z Angel - uśmiechnąłem się do brunetki, a Lil wstała z łóżka zakładając skórzaną kurtkę. - Możemy iść.. - zaczęła klepać po kieszeniach. - Eee..  Lucas masz może klucze ?
- Jasne - rzuciłem jej klucze od domu, nadal trzymając Ang.
- Jak coś to ja mam samochód ;) Możemy jechać do domu :) - powiedział Kendall.
- Możesz puścić.. - zaśmiała się Angel. - Najwyżej się przewrócę..
-Nie ma mowy. Mi to się nawet podoba- powiedziałem niekontrolowanie.
- To my idziemy - uśmiechnęła się Lili po czym wyszła z pokoju. - Powodzenia - zaśmiała się patrząc w naszą stronę.
- I nawzajem... Uważaj na nią Kendall... -  Ale w sumie teraz jest na tych tabletkach to nie będzie wariować  - pomyślałem po chwili..
- Będę :) Obiecuje.. - powiedział blondyn i zniknął z Lil za drzwiami.

10 komentarzy:

  1. jezu...rozdział jest...bombowy ^ ^ Aż się przestraszyłam że na serio Angel umrze O.O Oj i Kendall zaopiekuje się przez ten czas Lil aww...:3 Lukas także słodki jest bo zajmuje się Angel ^ ^ Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dosłownie byłam przerażona jak to czytałam . Rozdział gra na emocjach , ale jest zarąbisty . Mam nadzieję , że już wszystko będzie dobrze i nie będzie potrzeby robienia samobójstw czy coś . Czekam nn :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekaj co oni zrobili Kendall i Angel?. Rozdział super dawaj szybko nn i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku bałam się to czytać xd Jestem słaba jak chodzi o takie coś i prawie bym zemdlała... znowu xD Ale udało mi się i rozdział jest świetny!
    Nie wolno brać tabletek i podcinać żył bo życie jest zajebiste i tego mamy sie trzymać!
    Chłopacy słodko opiekują się dziewczynami x333 Tacy kochani są ^^
    Czekam na nn :***

    OdpowiedzUsuń
  5. *.* = to moja mina. Cudo! Po prostu kocham tego bloga! Kend będzie się opiekował Lil? Uuuuu....Czuję, że romansy są blisko. Tulenie O.o Ja też chcę misia od Kendalisia! :3
    Czekam na nn
    Majka ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wam to wyszło *0* dobrze że nic im nie jest :) czekam nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział świetny blog czego chcieć więcej??czekam na nexta z niecierpliwością ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. brrr rozcinanie żył nieee!! bo ja tu jebne jak kiedyś jak mi krew pobierali xd to bym śmiech na sali xDD chwała ze są chłopcy, KTÓRZY MAJĄ TROCHE WODY SODOWEJ W MÓZGACH I NIE ROBIA TAKICH GŁUPOT JAK DZIEWCZYNY XD, i się nimi opiekują ZA ICH GŁUPOTę ę ę ę xD podrzućcie mi jednego xd będzie mnie nosił na rękach xdd hahahaha xd czekam na nexxxtaa!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No, przyznam, że jej próba samobójcza wstrząsnęła mną. Jestem ciekawa jak się jej życie potoczy. Mam nadzieję, że ułoży sobie wszystko, Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl :) Ciri

    OdpowiedzUsuń
  10. Najbardziej mi się podobał fragment, gdy Lucas i Kendall się zamienili łóżkami (dla osób, które nie mają skojarzeń: zamienili się partnerkami) ^^...

    OdpowiedzUsuń

Czytasz... Komentuj :) Na pewno się zrewanżuję ^^